7 o’clock: co słychać u „Kanonierów”?

W niedzielny wieczór Everton w meczu 33. kolejki Premier League pokonał Arsenal 3:0. Zespół z Liverpoolu prawdopodobnie do końca sezonu będzie walczyć z „Kanonierami” o czwarte miejsce w tabeli, które jest premiowane udziałem w eliminacjach Ligi Mistrzów. Bramki zdobyli kolejno: Naismith, Lukaku, Arteta (sam.). Dzięki wygranej na Goodison Park Everton ma o jeden punkt mniej niż Arsenal, co ciekawe „The Toffees” mają do rozegrania jedno zaległe spotkanie. Jeżeli je wygrają, przeskoczą w tabeli podopiecznych Wengera, a ci spadną na piątą lokatę. Zespół „Kanonierów” przypomina statek, który powoli spada na dno. Żenuje ich słaba forma i dziwi bierność oraz brak woli walki, drużyna w niczym nie przypomina ten zmotywowany zespół sprzed kilku miesięcy należący do pretendentów do tytułu mistrzowskiego.
Jak po meczu wypowiedział Arsene Wenger? Nasza gra nie była przekonywująca, nie w ataku, tylko w obronie. Everton zasłużył na zwycięstwo. Dla nas to bardzo rozczarowujący wynik i gra. Wszystko razem sprawia, że musimy coś przebudować od podstaw, by dobrze przygotować się do kolejnego meczu. Gratuluję Evertonowi. Sprawa (walka o TOP4 – przyp. red.) jest nadal otwarta, ale nie wszystko zależy od nas. Więcej tu zależy od Evertonu, który ma silną pozycję. My mamy taką przewagę, że stawaliśmy w obliczu podobnych sytuacji w przeszłości. Teraz wiele zależy do tego, jak zareagujemy na tak słaby występ. mamy kłopoty. Ale wcześniej dobrze nam się wiodło na boiskach rywali. Mieliśmy najlepsze wyniki na wyjazdach w całej lidze. Oczywiście straciliśmy sporo pewności siebie. W niedzielę znów szybko straciliśmy bramkę, Everton groźnie kontratakował, a my, choć uważam, że mieliśmy dużą przewagę w posiadaniu piłki, w ogóle nie zamienialiśmy tego na zagrożenie pod bramką rywali(…) Mamy kłopoty. Ale wcześniej dobrze nam się wiodło na boiskach rywali. Mieliśmy najlepsze wyniki na wyjazdach w całej lidze. Oczywiście straciliśmy sporo pewności siebie. W niedzielę znów szybko straciliśmy bramkę, Everton groźnie kontratakował, a my, choć uważam, że mieliśmy dużą przewagę w posiadaniu piłki, w ogóle nie zamienialiśmy tego na zagrożenie pod bramką rywali. Brakuje pewności siebie i tego, że potrafimy stwarzać zagrożenie. Brakuje nam przenikania przez formacje rywali. Widzicie to zresztą, że nie jesteśmy w stanie przenikać poprzez ruch i podania. Brakuje tego, a bez tych elementów jest bardzo trudno. Jestem absolutnie w 100 procentach zdeterminowany, by zająć miejsce w czołowej czwórce. Ale to będzie trudne.
Jak skomentował spotkanie szkoleniowiec Evertonu Roberto Martinez? Jeżeli staramy się określić zadowolenie szefa z wyników swoich pracowników, to w moim przypadku lepiej już być nie może. Nasza gra była od początku do końca bardzo intensywna w każdym rejonie boiska. Musieliśmy być dzisiaj perfekcyjni i wydaje mi się, że piłkarze spełnili pokładane w nich nadzieje w każdym calu. Rywalizowanie z wielką czwórką na tym etapie jest czymś, o czym nawet nie marzyliśmy. Wiem, że jeżeli zdobędziemy w najbliższym meczu trzy punkty, to będziemy w fazie marzeń, ale na tym etapie wciąż będzie przed nami 18 oczek do zdobycia. Byliśmy dziś znakomici i jest to wygrana ważna z punktu widzenia psychologicznego, ale pamiętajmy, że niedługo czeka nas Southampton i jeśli nie zaprezentujemy się dobrze w tej próbie, to trzech punktów niestety po tym meczu sobie nie dopiszemy.

 sports-football-epl-everton-arsenal_4-7-2014_143794_l

O bierności i braku woli walki wspominał także zapytany o przyczyny  słabej formy „Kanonierów” George Graham – legendarny szkoleniowiec Arsenalu: Brakuje walki. W pierwszych minutach wielkich spotkań zazwyczaj wiele się dzieje. Na boisku panuje wręcz chaos, wszyscy z całych sił walczą o piłkę, atakują. W grze jest wiele energii i dynamiki. Nie mogę tego odnaleźć w poczynaniach Kanonierów. Pod wodzą Wengera Arsenal zawsze słynął z szybkiej gry i wymiany wielu podań, teraz tego nie widzę. W kadrze nadal znajduje się masa utalentowanych pomocników, jednak tylko Aaron Ramsey wchodzi w szesnastkę rywali.

Zadowolony ze swojej formy może być niewątpliwie Tomas Rosicky. Zawodnik wygrał comiesięczne głosowanie na najważniejszego zawodnika Arsenalu. Zdaniem kibiców to ten właśnie piłkarz w marcu prezentował się najlepiej spośród całej kadry. Reprezentant Czech zazwyczaj najbardziej optymalną formę odnajduje w końcówce sezonu i nie inaczej jest w tym roku. Podczas gdy większość jego kolegów z drużyny wyglądała na biernych i ospałych, Rosicky’ego charakteryzowała energia i zmiana tempa akcji. Te cechy były widoczne w każdym marcowym spotkaniu, a zwłaszcza w pojedynkach z Bayernem Monachium i Manchesterem City. Dodatkowo bramka tego zawodnika zdobyta w derbowym spotkaniu z Tottenhamem, zapewniająca „Kanonierom” zwycięstwo, została wybrana przez fanów Arsenalu bramką miesiąca marca w głosowaniu na oficjalnej witrynie klubu.

[sz-youtube url=”http://www.youtube.com/watch?v=JN3vwOwiLdI” width=”640″ height=”400″ /]

Garść plotek transferowych:
Pomocnik Arsenalu Londyn Santi Cazorla wyznał, że jego klub jest zainteresowany sprowadzeniem na The Emirates jego rodaka, Ikera Casillasa: Powiedziałem mu, że bardzo bym tego chciał – wyznał piłkarz. Wiele klubów chciałoby go u siebie, w tym Arsenal. Powiedziałem mu, że chętnie bym go widział w moim klubie, ale wiem, że bardzo ciężko byłoby mu opuścić Real. Ten klub bardzo wiele dla niego znaczy. Sytuacja bramkarza madryckiego klubu nie jest najlepsza. Reprezentant Hiszpanii jest zmiennikiem Diego Lopeza i regularnie pojawia się na boisku tylko w Lidze Mistrzów i Pucharze Hiszpanii.
Arsene Wenger ma starać się latem o pozyskanie Belhandy – piłkarza Dynamo Kijów, sam zawodnik postanowił wypowiedzieć się na temat swojej przyszłości w wywiadzie dla „France Football”: Jak długo zostanę w Kijowie? Nie wiem. Jeśli otrzymam szansę przeniesienia się na wyższy poziom rozgrywkowy, skorzystam z niej. Marzę o grze w Anglii – każdy piłkarz chce pewnego dnia wystąpić w Premier League. Muszę tego doświadczyć. Mój ulubiony klub? Oczywiście Arsenal. Zawodnik jest skrzydłowym mogącym występować także w ataku, a wyceniany jest na 12 milionów funtów.
Defensor francuskiego Toulouse – Serge Aurier – stwierdził, że transfer do Arsenalu byłby niewątpliwym spełnieniem marzeń. Pomimo zainteresowania ze strony francuskich gigantów, takich jak Paris St Germain i Monaco, zawodnik przyznał, że chciałby spróbować swoich sił w innej lidze, a za priorytet stawia sobie występy w Premier League. Jak sam przyznaje, kolejnymi w jego drabince są ligi niemiecka i hiszpańska.

 /Sylwia Siry/