Za nami ostatni akord zasadniczego sezonu ligowego. Wiemy już, które drużyny będą „walczyły” o tytuł, a które o zachowanie ligowego bytu. Zapraszamy na podsumowanie 30 kolejki w stylu zzapolowy.
Legia – pewne zwycięstwo w Lubinie nie powinno nikogo dziwić. Na wydarzenia boiskowe duży wpływ miała pierwsza bramka oraz rzut karny i czerwień dla Rymaniaka. Drużyna Henninga Berga zmierza po tytuł i nawet dobra postawa Lecha nie powinna im w tym przeszkodzić. W drugiej połowie na boisku zobaczyliśmy młodego Koseckiego.
Lech – nie wiem czy to Kolejorz zagrał tak dobrze, czy Górnik fatalnie. Faktem jest, że dzięki wspaniałomyślności władz ekstraklasy przewaga Legii wynosi już tylko pięć punktów. Kolejny dobry występ Teodorczyka, który zdobył swoją bramkę numer 18. Dwie dorzucił Hamalainen. Trener Rumak triumfuje. Jego drużyna prezentuje się przyzwoicie, europejskie puchary są na wyciągnięcie ręki. Liga Mistrzów? Mam nadzieję, że jednak nie…
Ruch Chorzów – po trzech porażkach z rzędu (z Piastem, Pogonią i Podbeskidziem) przyszły dwie wygrane. O co będzie walczył Ruch w dodatkowej rundzie? Nie mam pojęcia. Gdyby były to czasy „Fryzjera”, to byłaby szansa na zarobienie dodatkowej kasy, w postaci premii od rywali, którym bardziej zależy. A tak to Ruch może przez przypadek załapać się do pucharów i wtedy dopiero zaczną się kłopoty. Wszyscy pamiętamy Maltę…
Pogoń Szczecin – niezawodny Marcin Robak który strzelił swoją 20 bramkę w sezonie. Wygrana warta dwa punkty oraz rozstawienie w fazie finałowej. Czy Pogoń jest gotowa na puchary? Na pewno bardziej niż Ruch. Trener Wdowczyk zebrał całkiem ciekawą ekipę, która przy kilku wzmocnieniach latem, może namieszać w nowym sezonie. Dodajmy, że Pogoń to jedyna drużyna, która nie przegrała meczu na wiosnę. W meczu z Widzewem „Portowcy” zagrali oszczędnie, ale wygrane w takich spotkaniach pokazują charakter drużyny. Trener Wdowczyk po meczu powiedział: Dziś nie wszystko było pod naszą kontrolą. Jak w Gliwicach daliśmy się zepchnąć na własną połowę. Zastanawiałem się, czy te niewykorzystane sytuacje się nie zemszczą.
Wisła Kraków – po rundzie jesiennej trener Smuda chwalił się jak to wspaniale poukładał Wisłę. W tej chwili ciężko jest mu powiedzieć cokolwiek dobrego o grze i wynikach „Białej Gwiazdy”. Ile w tym winy samego trenera a ile bardzo krótkiej ławki, ciężko stwierdzić. Wisła w rundzie wiosennej zdobyła tylko siedem punktów, co plasowałoby ich na 13 miejscu wraz z Widzewem i Piastem. Zagubił się Paweł Brożek, dobrze do drużyny wprowadził się Stilic, ale chyba zabił entuzjazm u Garguły. Wisła dogra sezon do końca, jakimś cudem może zdobędzie jeszcze jakieś punkty, ale o pucharach mogą chyba na Reymonta zapomnieć.
Zawisza Bydgoszcz – drużyna to ten lepszy beniaminek, który wszystkich pozytywnie zaskoczył. Problemy wewnętrzne klubu nie odbijają się na wynikach Zawiszy. Ostatnia porażka z Ruchem może nie jest powodem do dumy, ale i tak podopieczni Tarasiewicza mogą być zadowoleni z końcowego wyniku. 13 punktów na wiosnę dałoby im 6 pozycję więc w Bydgoszczy mamy pełny status quo. Porywanie się na puchary to w tej chwili szalony pomysł, ale w naszej przedziwnej lidze wszystko jest możliwe.
Górnik Zabrze – powinniśmy spuścić na to zasłonę milczenia. 4 punkty, jedyna drużyna, która nie wygrała na wiosnę i tylko dzięki jakiemuś niewyobrażalnemu zbiegowi okoliczności ostatecznie zagra w grupie mistrzowskiej. Kompromitacja. Zmiana prezesa oraz trenera na niewiele się zdały. Myślę, że Warzycha dogra jeszcze ten sezon ale potem w Zabrzu muszą poważnie zastanowić się co dalej. Mecz z Lechem pokazał, że nie ma w tej chwili żadnych oznak, że w tym stanie kadrowym może być lepiej. Wypowiedź Łukasza Madeja z przerwy spotkania daje nam pełny obraz stanu psychicznego zawodników. A miało być tak pięknie…
Lechia Gdańsk – porażka we Wrocławiu nie miała żadnych negatywnych skutków dla Lechii a powinna. Nerwy towarzyszyły piłkarzom nawet po ostatnim gwizdku, kiedy na murawie stadionu Śląska, czekali na wieści z Białegostoku. Fakt, biorąc tylko wyniki z 9 wiosennych meczów, podopieczni Ricardo Muniza byliby nawet oczko wyżej. W Gdańsku potęgę budować miał trener Probierz, ale już go nie ma. W sumie nie powinno to dziwić, wiemy dobrze, że cierpliwość nie jest cnotą którą odznaczają się prezesi naszych klubów.
Cracovia – śmiem twierdzić, iż trener Stawowy i jego podopieczni są największymi przegranymi nowej formy rozgrywek. Normalnie właśnie ze spokojem, choć może bez przesadnej radości, kończyli by sezon na bezpiecznej pozycji. Jak na beniaminka wynik całkiem dobry. Jednak beznadziejny występ w Kielcach sprawia, iż dla „Pasów” sezon jeszcze się nie skończył i czeka ich trudna walka o utrzymanie. Przewaga nad piętnastym Zagłębiem wynosi tylko pięć punktów!
Jagiellonia – nowy/stary trener żubrów nie dokonał cudu i nie wprowadził Jagi do grupy mistrzowskiej. Ale nie mogło być inaczej, skoro zawodnicy przystąpili do meczu z Piastem bez odpowiedniego nastawienia psychicznego. Nie było widać na twarzach Quintany i spółki sportowej złości i słynnego „This is Jaga!”. Dopiero kiedy stracili bramkę i jak zakładam dowiedzieli się, jakie są wyniki odpowiednio we Wrocławiu i Kielcach, ruszyli śmielej do przodu. Zabrakło jednak czasu, szczęścia (słupek Balaja) i trochę umiejętności. W przypadku Jagiellonii jestem spokojny o ligowy byt. Jest kilka drużyn zdecydowanie gorszych.
Korona – wygrana z Cracovią była dopiero drugą w skróconej rundzie wiosennej. Kielczanie to taki typowy ligowy średniak. Ani za dobry na puchary, ani za słaby żeby spaść. Cieszy postawa Korzyma, który po ciężkiej kontuzji wrócił do formy i strzelił gola na wagę trzech punktów.
Śląsk – największe rozczarowanie tego sezonu. Rundę rewanżową rozpoczęli od dwóch porażek, z Lechem i Ruchem, czyli zespołami z czołówki. Trudno przyczepić się do samej gry, natomiast dużo więcej spodziewano się po liderach drużyny, szczególnie Sebastianie „6kg” Mili. Nie zawiódł tylko Marco Paixao, kilka dobrych meczów ma na swoim koncie Dalibor Stefanovic. Szkoda punktów straconych z Podbeskidziem i Zagłębiem. Walka o utrzymanie, to na pewno wielkie rozczarowanie dla samych piłkarzy i kibiców, ale nie wydaje mi się, żeby Śląsk był zagrożony spadkiem. Forma ostatnio szła w górę, wyeliminować trzeba tylko przestoje w grze.
Piast – dziwna sytuacja w Gliwicach. Przynajmniej z perspektywy zwykłego obserwatora ligowych poczynań. Wyniki są poniżej oczekiwań, ale póki co trener Brosz jeszcze pracuje w Piaście. Tylko 7 punktów na wiosnę, brak wyrazistego stylu, prawie najmniej strzelonych i prawie najwięcej straconych bramek. Jasne punkty? Nie, na pewno nie Pan Kręcina. Póki co trudno powiedzieć co przyświecało decydentom w Gliwicach przy zatrudnianiu tego pana. Punkt w ostatniej kolejce w Białymstoku nie był kompletnie nic warty. Piast to jeden z kandydatów do spadku.
Podbeskidzie – całkiem udana runda wiosenna, 14 punktów, tylko jedna porażka (stracony gol w 95 minucie w Poznaniu). Zimowe wzmocnienia nie wyglądały zbyt okazale a jednak Górale mile rozczarowali. Na koniec wygrali w Krakowie z Wisłą, choć nie byli drużyną lepszą. Mimo dobrych wyników, do końca będą walczyć o utrzymanie z Zagłębiem i Piastem.
Zagłębie – największy wygrany reformy. Po 30 kolejkach są spadkowiczem, ale przed nimi jeszcze siedem dodatkowych spotkań. „Miedziowi” potwierdzili , że gdyby rozgrywki w Polsce były rozgrywane w argentyńskim stylu, mogliby myśleć o tytule mistrza Clausura. Orest Lenczyk po raz kolejny udowadnia, iż jest doskonałym fachowcem, ale też w kolejną osobą w klubie uważaną za „trudną” w kontaktach. Dlatego też, po sezonie pożegna się z Lubinem. Jako zawodowiec jestem święcie przekonany, że opuści klub, który utrzyma się w T-Mobile Ekstraklasie.
Widzew – jak nie idzie, to nie idzie. Widzew był lepszy od Pogoni, ale po raz kolejny przegrał. Łodzianie jak zwykle starali się walczyć z każdym rywalem jak równy z równym, ale efekt jest taki sam jak po rundzie jesiennej. Główny kandydat do spadku. Głośne zimowe transfery okazały się nie być wystarczającym wzmocnieniem. Nadzieja umiera ostatnia, dystans punktowy został zmniejszony o połowę, ale braku jakości nikt sztucznie nie jest w stanie w Łodzi nadrobić.
Arek_Cz