Transferowy Deadline Day zawsze przynosi nam ciekawe nazwiska w Premier League. Pojawiają się zarówno zawodnicy zupełnie nowi, jak i ci którzy już w angielskiej ekstraklasie występowali. Dla Leroya Fera który wzmocnił w ramach wypożyczenia Swansea, to już trzeci nowy start w ekstraklasie w ciągu ostatnich trzech sezonów, każde z innym klubem.
Na powrót utalentowanego Holendra do Premier League czekało wielu kibiców, a on sam liczy chyba w końcu na pomyślnie zakończoną kampanię, ponieważ co tu dużo mówić, w poprzednich podejściach szczęście wyjątkowo mu nie sprzyjało. Wychowanek Feyenoordu mógł trafić do Anglii już w sezonie 12/13 kiedy jego ówczesny klub Twente zaakceptował ofertę Evertonu, jednak po badaniach medycznych i wykryciu przewlekłej kontuzji, nie dogadano się co do warunków kontraktu. Pół roku później drogi Fera i angielskiej ligi ponownie się skrzyżowały, a zawodnik za nieco ponad cztery miliony funtów zasilił szeregi Norwich City, dla którego w 29 ligowych meczach zdobył trzy bramki. Na tym jednak dobre informacje się kończą, ponieważ Kanarki zajmując 18. miejsce w tabeli dopełnił grono spadkowiczów.
Championship nie było jednak wymarzonym miejscem dla młodego piłkarza, który zaakceptował ofertę beniaminka Premier League i za kwotę ośmiu milionów funtów przeniósł się do Queens Park Rangers. Bardzo dobre występy, sześć bramek w 29 meczach nie były jednak w stanie pomóc The Hoops w utrzymaniu, a druga przygoda z ekstraklasą Leroya zakończyła się w identyczny sposób jak pierwsza. Tym razem jednak jego zespół zakończył zmagania dwa miejsca niżej, zamykając ligową stawkę. Po sezonie podobnie jak inna ważna postać QPR Charlie Austin pozostał jednak w klubie i występował w jego barwach na boiskach Championship.
Kiedy jednak jasne stało się, że QPR nie ma szans na awans, zawodnik zaczął naciskać na zmianę barw klubowych już w zimowym okienku. Na przeciw jego oczekiwaniom wyszło Swansea, które zdecydowało się podjąć ryzyko i wypożyczyć Fera do końca sezonu, mimo złego prognostyku w postaci jego poprzednich doświadczeń. Kibice na całym świecie już podłapali temat do żartów i sugerują, że obecność Leroya w zespole jedynie przybliży zespół Łabędzi do pożegnania się z elitą, a przecież nie jest to wcale nierealne. Zespół w którym na co dzień występuje Łukasz Fabiański nie imponuje formą, a w ligowej tabeli ma jedynie cztery punkty przewagi nad 18. Newcastle. Co prawda nie jest o jeszcze może powód do paniki, ale podopieczni Francesco Guidolina muszą oglądać się za siebie. A Holender? Z pewnością będzie chciał sprzeciwić się przeznaczeniu i wreszcie wywalczyć utrzymanie. Czy etatowy spadkowicz w końcu przełamie złą passę?