Uśmiechnięty Roy Hodgson oglądający popisy Jamiego Vardy’ego z meczu przeciwko Liverpoolowi idealnie oddaje dobrobyt w formacji ofensywnej Anglików przed zbliżającym się Euro 2016, jednak już wkrótce trener Synów Albionu będzie miał spory ból głowy, przy ostatecznym wyborze kadry, a następnie przy ustalaniu składu.
Jednego możemy być pewni. Nie powtórzy się już sytuacja z poprzednich Mistrzostw Europy, kiedy skład napastników uzupełniali Andy Carrol czy Jermain Defoe, a kiedy pomyślimy o tym, kogo będzie miał do dyspozycji Hodgson to wygląda to do prawdy imponująco. Musimy jednak pamiętać, że ostatecznie na turniej do Francji można zabrać tylko 23. zawodników, a przecież nie można oprzeć kadry na samych napastnikach. Kogo ostatecznie wybierze więc menedżer Anglików?
Zakładając, że zdrowotnie wszystko będzie w porządku, absolutnym pewniakiem wyjazdu na Euro jest oczywiście Wayne Rooney. Najważniejszy dla kibiców Trzech Lwów jest jednak fakt, że powołanie dla piłkarza Manchesteru United to nie tylko kwestia pełnienia obowiązków kapitana czy bycia najlepszym strzelcem w historii kadry, ale przede wszystkim jego znakomitej formy. Anglik w 2016 roku strzelił już pięć bramek w Premier League, o jedną więcej niż Arsenal, a dorzucał przecież jeszcze trafienia pucharowe. Atrybutem jednego z najbardziej doświadczonych piłkarzy tego zespołu jest też fakt, że może grać w zasadzie na każdej pozycji formacji ofensywnej, a na Mundialu nieźle poradził sobie nawet na pozycji skrzydłowego. Być może w końcu po 12 latach znowu zobaczymy dobry turniej w wykonaniu Wazzy?
Nikt nie wyobraża sobie także, żeby w domu został Harry Kane. Wychowanek Tottenhamu jest jednym z tych, którzy strzelają regularnie przez cały sezon, a w jego przypadku jest to już drugi z rzędu. Anglik wyprowadził już też z błędu wszystkich, którzy przyszywali mu łatkę „one season wonder” i nie wierzyli w rozwój jego kariery. Tymczasem Harry do doskonałych występów w klubie dołożył już także mecze i bramki w Reprezentacji i może być spokojny o swoje miejsce na Euro. Czy jednak w podstawowej jedenastce? Tutaj do akcji może wkroczyć ten, którego nikt się na tym poziomie nie spodziewał. Obaj Panowie spotkali się już wcześniej, w 2013 roku w Leicester kiedy Harry Kane przeniósł się tam na zasadzie wypożyczenia. Jamie Vardy bo o nim tutaj mowa, jest skreślany przez wszystkich średnio co dwa tygodnie, kiedy przyjdzie odrobinę słabsze spotkanie bądź też mecz bez bramki. W meczu z Liverpoolem udało mu się chyba jednak na dobre pożegnać wszelkie wątpliwości, a bramka jaką zaaplikował Simonowi Mignoletowi zachwyciła wszystkich. Vardy jak i całe Leicester dało nam już solidne podstawy, żeby brać ich jak najbardziej poważnie w kontekście kolejno wyścigu o koronę króla strzelców i mistrzostwo kraju.
W kontekście wyjazdu na Euro musimy jednak spojrzeć na jeszcze jedną sprawę. Jamie wykazał się już końskim zdrowiem i wiemy, że urazy nie są czymś co męczy go szczególnie często. Anglik wystąpił jak na razie we wszystkich spotkaniach Premier League, ale w porównaniu do wyżej wymienionych zawodników nie musimy obawiać się o specjalne wyeksploatowanie. Piłkarze Tottenhamu i Manchesteru United wciąż walczą niemal na wszystkich frontach, oprócz mało ważnego Pucharu Ligi Angielskiej i w zależności od postępów w rozgrywkach Ligi Europejskiej ich sezon może się jeszcze wydłużyć. Wiemy jak ciężka jest piłka w Anglii, a eksperci często zrzucają winę za marne wyniki kadry własnie z uwagi na ciężki sezon. Vardy i jego Leicester skupiają się tylko i wyłącznie na lidze, co może przemawiać za rewelacją tej kampanii. Po za tym Anglik bez najmniejszych kompleksów mierzy się z każdym rywalem, czemu inaczej miałoby być we Francji?
Wszyscy pewnie zdajemy sobie sprawę z faktu, że mamy do czynienia z Royem Hodgsonem, człowiekiem który ma swoje przyzwyczajenia i często podejmuje bardzo dziwne decyzje. Możemy więc spodziewać się Danny’ego Welbecka niezależnie od tego czy będzie miał złamaną jedną nogę, czy dwie i jak długo będzie poza grą. A będąc już całkowicie poważnym, jeżeli tylko Anglik wyzdrowieje, nie wierzę, że Roy zostawi go w domu. Zwyczajnie Welbz w kadrze nigdy go nie zawodził i jeżeli tylko będzie w pełni sił to do Francji pojedzie. Jest też kolejna opcja, ta znacznie mniej realistyczna, a mianowicie zdrowy Daniel Sturridge, chociaż podobno wznawia treningi z pierwszą drużyną Liverpoolu. O ile w umiejętności byłego gracza Chelsea nikt nie wątpi, o tyle jego zdrowie i forma to wielka niewiadoma. Podobnie jak w przypadku Welbecka powinno się z dystansu spojrzeć na jego stan zdrowia i formę przed Euro, jeżeli o takiej będziemy mogli w ogóle mówić. Na razie to tylko gdybanie.
Jeżeli ta dwójka wróci do gry, Roy będzie miał naprawdę twardy orzech do zgryzienia, a przecież gdzieś tam w oddali jest chociażby Charlie Austin, który wrócił do Premier League i równie dobrze może odpalić w najbliższych tygodniach. Jedno jest pewne, Anglicy z taką siłą rażenia mogą osiągnąć wiele, a wyścigowi napastników na ostatniej prostej do Euro musimy się bardzo uważnie przyglądać.