Mimo niespełna 20 lat rozgrywa swój trzeci sezon w Bundeslidze. Na koncie ma już blisko 100 występów w pierwszej drużynie VfB Stuttgart, której jest wychowankiem. Klubowy kolega Przemysława Tytonia nie podejmuje pochopnych ruchów i nie zamierza przedwcześnie opuszczać swego piłkarskiego domu. Jak dotychczas toczyła się sportowa kariera Timo Wernera? O tym w kolejnym tekście z serii Die deutsche Zukunft, prezentującej piłkarskie młode talenty naszych zachodnich sąsiadów.
Początek drogi
1 lipca 2002 – to właśnie od tego czasu Werner stał się częścią drużyny ze stolicy Badenii-Wirtembergii. Miał wówczas 6 lat i zapewne w strefie marzeń debiut w dorosłym zespole VfB. Młody Timo powoli przebijał się przez wszystkie szczeble młodzieżowych ekip. Pierwsze poważniejsze spotkania rozgrywał w drużynie do lat 17 (sezon 2010/2011 oraz 2011/2012). Szczególnie ten drugi sezon był dla urodzonego w Stuttgarcie napastnika niezwykle udany bowiem w 24 spotkaniach zdobył 24 bramki oraz zanotował 5 asyst, co zapewniło mu koronę króla strzelców.
Następnie przyszedł czas na przejście do drużyny do lat 19, gdzie Werner również radził sobie znakomicie. W 23 meczach strzelił tyle samo bramek co sezon wcześniej, dodatkowo notując jedną asystę więcej w stosunku do poprzednich rozgrywek. Timo Werner po raz kolejny został najlepszym snajperem, a nagrodą za te znakomite wyniki było przejście do pierwszego zespołu VfB Stuttgart.
Rekordzista
Młody napastnik nie miał większych problemów z wejściem w seniorską piłkę. Co więcej zawodnik Die Schwaben zdołał przy okazji pobić kilka rekordów. Pierwszy z nich dotyczy pierwszego występu Wernera w seniorskiej drużynie VfB. 1 sierpnia 2013 roku zadebiutował on w barwach 5-krotnego Mistrza Niemiec w meczu fazy kwalifikacyjnej Ligi Europy z Botewem Płowdiw. Miał wtedy 17 lat, 4 miesiące i 25 dni, co czyniło go najmłodszym debiutantem w historii klubu. Kolejne rekordy jakie Werner ustanowił związane są ze strzelaniem bramek. Napastnik odpowiednio stał się najmłodszym zawodnikiem w historii klubu, który strzelił bramkę w lidze niemieckiej (22 września 2013 w meczu przeciwko Eintrachtowi Frankfurt), a także został najmłodszym piłkarzem w historii Bundesligi, który może poszczycić się tzw. „Doppelpackiem”, czyli dwoma golami w spotkaniu (był to mecz z SC Freiburg 10.11.2013).
Nastolatek w dorosłej kadrze
W pierwszym sezonie w Bundeslidze Werner spisywał się naprawdę nieźle. 30 spotkań, w których strzelił 4 bramki i 5 asyst to jak na tak młodego napastnika dobry wynik, zważywszy na to, że konkurentów w ofensywie miał naprawdę godnych, bowiem na takie miano zasługują Martin Harnik, Cacau czy Vedad Ibisević. Widząc duży potencjał w zdolnym wychowanku, władze klubu już w marcu 2014 roku, zdecydowały się na podpisanie nowego kontraktu z zawodnikiem, który obowiązuje do lipca 2018 roku. Zadowolenia z tego faktu nie krył Fredi Bobic, ówczesny dyrektor sportowy klubu.
„To był zawsze nasz plan starannie budować Timo i dać mu czas na rozwój. Ma wyjątkowe zasoby i posiada wielkie zalety – szybkość i instynkt do zdobywania bramek. Timo jest młody i profesjonalny. Bardzo dobrze radzi sobie w swoim pierwszym roku w Bundeslidze. Chcemy zapewnić mu najlepsze wsparcie i wierzymy, że będziemy mogli korzystać z niego w zespole przez wiele lat. „
Kolejny sezon nie był już aż tak udany jak poprzednie. Stuttgart po raz kolejny musiał bronić się przed spadkiem. Mimo trudnej sytuacji klubu, Werner otrzymywał szanse na grę (łącznie 32 występy w Bundeslidze). Spora ilość występów nie przełożyła się niestety na ilość trafień do siatki (jedynie 3 gole). Najlepszymi strzelcami w sezonie 2014/2015 byli wspominany już wcześniej Martin Harnik, a także Daniel Ginczek.
Dobra decyzja
Latem 2015 zainteresowanie napastnikiem wyrażał Tottenham, jednak sam piłkarz nie miał zamiaru przenosić się do Premier League. Patrząc na rozwój wypadków można stwierdzić, że ten ruch ze strony Wernera był jak najbardziej słuszny. Obecny sezon jest bowiem najlepszym w karierze niespełna 20-letniego napastnika. W 22 meczach zdobył 5 bramek, a czterokrotnie zaliczał ostatnie podanie. Regularne występy w zespole zawdzięcza nie tylko swojej postawie na murawie, ale także problemami ze zdrowiem swoich rywali w formacji ofensywnej. Martin Harnik naderwał więzadła w kolanie, przez co opuścił kolejki 12-19, natomiast Daniel Ginczek od października ubiegłego roku miał problemy z kręgosłupem, a gdy wydawało się, że wraca na stałe do składu, zerwał więzadła krzyżowe – tym samym do końca sezonu nie zobaczymy go na boisku. Na szczęście dla fanów VfB oraz bohatera tego tekstu kontuzjowanych graczy udało się zastąpić, a ostatnie wyniki Stuttgartu napawają optymizmem. Biorąc pod uwagę ostatnie 10 meczów w Bundeslidze, VfB znajduję się na 4.miejscu w tabeli. Po 23 seriach gier drużyna Timo Wernera jest na 12 lokacie, między innymi dzięki dobrej grze Niemca oraz ofensywnego pomocnika Serey Die. Na ten moment drużyna ta nie jest mocno zagrożona spadkiem oraz miejscem oznaczającym grę w barażach. Werner stał się integralną częścią zespołu, którego opiekunem jest Jurgen Kramny. Szybkość oraz umiejętność znalezienia się w odpowiednim miejscu w polu karnym to jedne z zalet napastnika ze Stuttgartu, natomiast musi jeszcze popracować nad wykończeniem akcji oraz tężyzną fizyczną by móc rywalizować z silniejszymi obrońcami.
Reprezentacja
Podobnie jak w przypadku młodzieżowych drużyn klubowych, tak samo w juniorskich zespołach reprezentacyjnych Werner może pochwalić się znakomitymi statystykami strzeleckimi.
Na nieszczęście dla Timo, debiut w dorosłej reprezentacji wcale nie musi odbyć się tak szybko. Doskonale wiadomo o tym, że Joachim Loew nie jest zwolennikiem grania na typowego środkowego napastnika, takim jak w przeszłości być chociażby Mario Gomez, który pierwsze piłkarskie kroki także stawiał w Stuttgarcie. Nie wiadomo zatem czy już w tym roku napastnik Die Schwaben zazna zaszczytu gry w dorosłej reprezentacji. Niemniej należy zwracać uwagę na rozwój tego młodego gracza, który jak na swój wiek jest już doświadczonym zawodnikiem. Kto wie, może jego kariera potoczy się podobnie jak innego wychowanka VfB – Samiego Khediry? Na razie jednak jeszcze sporo pracy przed samym zawodnikiem by w odpowiednim momencie móc przenieść się do lepszego zespołu. Niewiadomą jest kiedy i gdzie lecz ze 100% pewnością można powiedzieć, że w jego sercu zawsze na pierwszym miejscu będzie VfB Stuttgart – klub, który dał mu szansę rozwoju.