–Ci kibice bronili honoru Rosjan! – grzmi Igor Lebiediew, rosyjski polityk i członek RFU (rosyjski odpowiednik PZPN). W tle futbolowego święta jesteśmy świadkami popierania agresji i przemocy. W chuligańskich wybrykach brali również czynny udział Anglicy.. UEFA ostrzega – jeżeli dojdzie do powtórki, Anglia i Rosja zostaną wykluczone z rozgrywek. W takich nastrojach przyjdzie nam śledzić zmagania kolejnej serii gier w fazie grupowej. Istotne będą nie tylko wydarzenia na boisku, ale i te wokół boiska i wokół stadionu. Co jeszcze? Prawdziwy mecz na szczycie w grupie A, czyli Rumunia ze Szwajcarią, oraz kolejny mecz gospodarzy turnieju, którzy w starciu z Albanią będą chcieli pokazać prawdziwą siłę.
15:00, Rosja – Słowacja (Grupa B)
Rosjanie, po szczęśliwym remisie z Anglikami, chcą przypieczętować awans. Jednych i drugich może wykluczyć UEFA, za zachowanie kibiców. Słowacy zaś, po przegranej z Walią, chcą jak najszybciej zmazać plamę i zdobyć pierwsze w historii punkty na Mistrzostwach Europy. Obie drużyny mają na to równe szanse, które oceniamy 50:50. Leonid Słucki, Rosjanin z krwi i kości potrafi wpływać na swoich podopiecznych. Odkąd przejął kadrę, ta radzi sobie bardzo przyzwoicie. W eliminacjach, pod wodzą Słuckiego nie przegrali ani jednego meczu, a remis z Anglikami uratował jego podopieczny z CSKA Moskwa – Wasilij Bieriezucki. Ich atutem jest zespołowość. W kadrze Sbornej brakuje gwiazd, które w pojedynkę mogłyby rozstrzygnąć losy spotkania, jednak nie brakuje piłkarzy, którzy na chwałę swojego kraju będą gryźć trawę i zapijać wódką, by awansować dalej. U Słowaków sytuacja jest bardzo podobna, acz mają w zespole świetnego pomocnika Napoli, Marka Hamsika. Nogi, serce i mózg drużyny. W meczu z Walijczykami był dosłownie wszędzie. Aż pięć razy skutecznie odbierał piłkę na własnej połowie, 88% jego podań było celnych, do tego dołożył trzy udane dryblingi. Powstrzymanie Hamsika może być kluczem do powstrzymania całej Słowacji. W Warszawie liczą na kolejny dobry występ Ondreja Dudy. Po jego golu w meczu z Walią Prezes Legii, Bogusław Leśnodorski zapewne zaczął wyobrażać sobie spływające na konto klubu dolary. Wyobrażamy sobie, że nie miałby nic przeciwko temu, by jeszcze trochę podniósł swoją wartość udanym występem z Rosją.
18:00, Rumunia – Szwajcaria (Grupa A)
Mecz z tych, które na papierze zapowiadają się naprawdę słabo, jednak papier swoje, a boisko swoje. W meczu otwarcia Rumuni realnie postraszyli gospodarza turnieju – Francję. Błysk geniuszu Payeta zadecydował o tym, że to trójkolorowi zgarnęli trzy punkty. Rumuni nie mieli jednak powodów do wstydu. Zagrali tak, jak potrafili. Stworzyli szanse bramkowe, które nie zostały zamienione na gola bądź to dzięki fantastycznej postawie Hugo Lorisa, bądź po prostu przez brak szczęścia. Remis był na wyciągnięcie ręki, jednak doskonały strzał Payeta odebrał Rumunom szanse na punkty. Powodów do optymizmu jednak nie brakuje, biorąc pod uwagę fakt, że Szwajcaria w swoim pierwszym spotkaniu nie zaprezentowała nadzwyczajnego poziomu. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że Rumuni na tle Francuzów wypadli lepiej, aniżeli Szwajcarzy na tle Albanii. Podopieczni trenera Vladimira Petkovića wprawdzie wykonali swoje zadanie w stu procentach, gdyż pokonali Albanię 1:0, jednak ich postawa na boisku pozostawiała wiele do życzenia. Szwajcarzy to zespół składający się z kilku naprawdę solidnych zawodników, którzy jeśli mają swój dzień, mogą być zagrożeniem dla każdego. Oczy wielu kibiców będą zwrócone na Granita Xhakę, który w zbliżającym się sezonie klubowym będzie grał dla Arsenalu. „On po prostu chce wygrywać” – mówi o Granicie legenda Kanonierów, Thierry Henry. W pierwszym meczu był głównodowodzącym Szwajcarów. Wprawdzie na pierwszy rzut oka nie wykazał się niczym nadzwyczajnym, jednak jego wpływ na grę zespołu jest nieoceniony. W meczu z Albanią Granit podawał do partnerów aż 116 razy, z czego aż 102 zagrania były celne. Jego zmysł do odbierania piłki, ale i do rozgrywania, może pomóc szybkiej ofensywie stwarzać kolejne sytuacje bramkowe. Jeśli jednak członkowie sztabu Rumunów oglądali mecz, zapewne odnotowali kilka słabych punktów swoich rywali i będą starali się skrzętnie je wykorzystać. Defensor niemieckiego Hamburger SV – Johan Djourou – pomimo swojego doświadczenia, nie gwarantuje solidnego zabezpieczenia tyłów. To właśnie w nim szansy mogą upatrywać Rumunii. Pomóc w tym może trener Anghel Iordanescu, który pamięta ostatnią wygraną Rumunów nad Szwajcarami. Na Mistrzostwach Świata w 1994r. Rumunii wygrali aż 4-1 i co ciekawe, ich trenerem był wówczas właśnie Iordanescu.
21:00, Francja – Albania (Grupa A)
Umówmy się – jeżeli Francja nie zmiecie Albańczyków w pył, wówczas będzie można zastanawiać się, czy naprawdę są tak mocni, jak się o nich mówi. Loris, Evra, Payet, Pogba, Griezmann – mówi Wam to coś? A Berisha, Hysaj, Abrashi czy Cikalleshi? No właśnie. Trójkolorowi są naszpikowani piłkarzami światowego formatu, podczas gdy gwiazdy Albanii są znane jedynie futbolowym świrom i to świrom z krwi i kości. Owszem, może się zdarzyć, że to będzie jeden z tych meczów, kiedy los podaruje Albańczykom mecz i wynik, o którym piłkarze będą opowiadać wnukom. No bo czemu nie? Wygrać z gospodarzem turnieju, który jest w gronie faworytów do ostatecznego triumfu brzmi, jak kawał niezłej motywacji. Na boisku niezbędne są jednak umiejętności, a różnica klas między oboma drużynami jest tak wielka, że łut szczęścia może nie wystarczyć. Sam Paul Pogba wydaje się być wart więcej, niż cała jedenastka Albańczyków. Nie takie historie jednak piłka nożna widziała i skazując Albanię na sromotną porażkę, dokładamy do tego naiwną wiarę w nadprzyrodzone zjawiska, które pozwolą uczknąć im jakiekolwiek punkty. Trener Albańczyków, Gianni De Biasi został już odznaczony Orderem Honoru Narodu. Powód? Awans na Mistrzostwa Europy. Kto wie, może pokonując naprawdę silną Francję, odegra sporą rolę w kolejnych wyborach prezydenckich.