Bramy do piłkarskiego raju dla mistrza Polski przez wiele długich lat są zamknięte. Śmiałkiem próbującym sforsować fortecę z napisem Champions League w tym sezonie jest Legia Warszawa. Przed Legionistami do zrobienia skoku na szafę pancerną z wielką kasą od UEFA, dzieli jeszcze otwarcie trzech spustów. W środowy wieczór Legia wygrała w Żylinie 1:0 z mistrzem Słowacji.
Koniec! Świetny @ArkadiuszMalarz, asysta "Kuchego", gol "Niko" i wracamy ze Słowacji z wygraną! Brawo, #Legia! #UCL pic.twitter.com/Mz2Jkpvt41
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) July 27, 2016
Legia do meczu z Trenczynem przystępowała bez Guilherme oraz Hlouska. O transferze Ondreja Dudy już zapomniano. Baczni obserwatorzy dwumeczu Trenczyna w poprzedniej rundzie doradzali, że Legia musi położyć nacisk na grę skrzydłami albowiem tam zespół ze Słowacji pozostawia mnóstwo miejsca do wykorzystania. Trener Hasi postawił dzisiejszego wieczora na duet Kucharczyk – Aleksandrow na flankach. Zbyt dużego pola manewru w sumie nie miał pod nieobecność błyskotliwego Brazylijczyka, który jest kontuzjowany. Jak ocenić więc skrzydła Legii w dzisiejszym meczu? Opinie ciut poprawiają jedynie dwie akcje Kucharczyka, w tym jedna przy której zaliczył asystę gdy posłał dokładną piłkę na nogę Nemanji Nikolica. Ale na Boga, było to dopiero w 70. minucie! Co więc Kucharczyk robił albo raczej czego nie robił przez większość meczu?
Michał Kucharczyk jako jedyny zagrał dziś dwa mecze?. Zrobił swoje to się liczy.
— Andrzej Twarowski (@TwaroTwaro) July 27, 2016
Kucharczyk jak Kucharczyk, liczbami się obroni. Zanotował wszak asystę. Co więc można powiedzieć o grającym na prawym skrzydle Bułgarze, Aleksandrowie? Najlepiej byłoby przemilczeć grę tego zawodnika. Zasadne jest pytanie, czy mistrz Polski ma podbijać bramy Ligi Mistrzów z tak słabym piłkarzem jak Bułgar? Obserwując tego zawodnika w grze zastanawiam się, jaki sens jest sprowadzanie do Polski takich piłkarzy? Raz, że zajmują miejsca rodzimym zawodnikom, a dwa nie wnoszą wiele do gry zespołu. Jeżeli Kucharczyka bronią liczby, to w przypadku Bułgara nawet liczby są przeciwko. W 18. meczach dla Legii strzelił 1 gola i zanotował 1 asystę póki co. Owszem, nie był zawsze pierwszym wyborem, ale wcale nie lepiej było w Łudogorcu Razgrad.
Nurtującym mnie do teraz pytaniem jest, czy Jakub Kosecki mógłby wypaść gorzej w dzisiejszym meczu? Mam nawet wrażenie graniczące z przekonaniem, iż swoją szybkością i przebojowością mógłby narobić wielu kłopotów nieporadnej defensywie Trenczyna.
Gra Legii dzisiejszego wieczora była daleka od ideału. Słabiej wypadł chwalony do tej pory Thibaut Moulin. Jak słusznie zauważył Wojciech Kowalczyk komentujący dzisiejszy mecz w Polsat Sport, Moulin grał dziś wyżej, tuż za Nikolicem, a we wcześniejszych meczach ustawiony był głębiej i miał więcej miejsca by zrobić udany przerzut czy rozegrać. Przez to gra Legii w środowy wieczór nie kleiła się jak należy.
Tyle o minusach, wynik poszedł w świat i jest dla mistrza Polski dobry więc minusy nie powinny przysłonić plusów. Na duży plus z pewnością postawa Arkadiusza Malarza. Po raz kolejny doświadczony bramkarz Legii spisał się świetnie. Swoimi paradami ratował zespół przed utratą bramek w dwumeczu z mistrzem Bośnii i Hercegowiny, tak samo było dzisiaj w Żylinie. Malarz musiał wiele razy ratować skórę. Swoimi skutecznymi interwencjami w defensywie pomagał Michał Pazdan. Stoper i zarazem jedno z odkryć Euro 2016 nic nie stracił ze swojej wielkiej formy. Czyścił przedpole bramki Malarza kiedy trzeba było.
Pazdan wyróżniony, Malarz bohaterem meczu, ale odkryciem z pewnością trzeba okrzyknąć Michała Kopczyńskiego.
Najpierw pięć ligowych meczów, trzy mistrzostwa (i dwa puchary), a na koniec (b. przyzwoita) gra w piłkę. Kopczyński – kariera na opak.
— Tomasz Cwiakala (@cwiakala) July 27, 2016
Kopczyński wystawiony dziś w roli defensywnego pomocnika spisał się świetnie. Wiele razy przerywał akcję rywala, odbierał czysto piłkę (poza jednym wyjątkiem kiedy skasował kontrę rywala, za co zarobił żółtą kartkę), nawet uczestniczył w akcjach ofensywnych. Niestety kiedy wychodził lewą stroną na czystą pozycję, nie został zauważony przez partnerów, a kiedy włączył się innym razem i ładnie podał na wolne pole do Kucharczyka, ten był na spalonym. W przypadku Kopczyńskiego należy zadać sobie jedno pytanie, czy trzeba było dopiero przyjścia trenera z Bośni, by zauważyć predyspozycje tego już 24- letniego chłopaka? Gdzie wcześniej byli polscy trenerzy? Czy zawsze na siłę polskie kluby muszą sprowadzać zawodników zza granicy? Cudze chwalicie, swego nie znacie…