Ryan Giggs po swoim pierwszym meczu: Jestem bardzo szczęśliwy. Przede wszystkim wygraliśmy 4-0 i każdy jest z tego bardzo zadowolony. Pytany o to, co działo się w przerwie meczu Walijczyk odpowiada: Wygrywaliśmy 1-0 i z tego byłem zadowolony. Ze stylu nie do końca. Powiedziałem graczom w przerwie, że w tym tygodniu trenowaliśmy naprawdę ciężko, może nawet za ciężko. Ten tydzień był przepełniony emocjami i spodziewałem się tego. Przypomniałem im jedynie o tym, że należy podnieść tempo gry i szybkość poruszania się na boisku. Zawodnicy na to zareagowali w taki sposób, jaki od nich oczekiwałem. Druga połowa była po prostu fantastyczna, a Juan Mata pokazał, że jest graczem wybitnym. Mata zaczął na ławce i wiem, że nie był z tego specjalnie zadowolony. To jest profesjonalista. Wyszedł i wykonał kapitalną robotę.
Pytany o to, jak tłumaczył swoim kolegom, że niektórzy z nich usiądą na ławce, Giggs szczerze odpowiada: Nie mogłem w nocy spać. Najtrudniejsze było nie to, kto zagra w pierwszym składzie, ale to, jak wytłumaczyć zawodnikom, że zasiądą na trybunach. To było dzisiaj dla mnie zdecydowanie najtrudniejsze. Dalej pada pytanie o to, czy te 3 mecze to czas, kiedy gracze mają coś do udowodnienia, Giggs odpowiada: Tak naprawdę tylko David De Gea gra na wysokim poziome w tym sezonie. Pozostali gracze grają poniżej swoich umiejętności i każdy o tym wie i to czuje. Ryan Giggs mówi również o swoim tygodniu, jako manager i emocjach, jakie towarzyszyły swojej pierwszej wygranej: Ten tydzień był szalony. Nie mówię o treningach, ale o wszystkim tym, co działo się wokół i czemu poświęcałem wiele godzin. Oczywiście jest różnica między wygrywaniem, jako manager i jako gracz. Grając na boisku lub siedząc na ławce rezerwowych widzisz wszystko z innej perspektywy. Musisz analizować, czytać grę wszystkich, zapamiętywać.
Dziennikarz zapytał na koniec o reakcję fanów, a Giggs wydaje mi się, że z łezką w oku, a na pewno był bardzo wzruszony, opowiedział po krótkiej chwili: To było coś, czego nigdy nie doświadczyłem. To było coś niesamowitego. Czułem się, jakbym miał 3 metry wzrostu. Uczucie, jakie towarzyszyły mi w tunelu, którym przecież wchodziłem na Old Trafford wiele razy, są nie do opisania. Bardzo dziękuję kibicom za wsparcie.