Wyszydzany Neymar i spółka nad przepaścią. Brazylia krok od odpadnięcia z Igrzysk Olimpijskich

neymar

Miało być lekko, łatwo i przyjemnie. RPA, Irak oraz Dania – grupa, którą Brazylia na czele z Neymarem miała roznieść w pył. Tymczasem sytuacja zrobiła się krótko mówiąc śmierdząca. Zero strzelonych bramek i dwa remisy powodują, że ekipa z Ameryki Południowej stoi na krawędzi przed ostatnim spotkaniem z liderem grupy A.

0:0 z RPA, 0:0 z Irakiem. Brzmi jak fatamorgana i śmieszny żart, ale to rzeczywistość. Brazylia z Neymarem, Gabigolem, Gabrielem Jesusem potyka się na przeszkodach, które miała rozbijać z mocą komiksowego Hulka. Tymczasem na trybunach są gwizdy, dopingowanie rywali, a także wyśmiewanie Neymara. „Marta, Marta” – krzyczeli brazylijscy kibice w stronę piłkarza Barcelony, wbijając mu do głowy, że dla reprezentacji nie zrobił jeszcze dosłownie nic. W przeciwieństwie do Marty, wielokrotnej zwyciężczyni Złotej Piłki oraz gwiazdy żeńskiej reprezentacji, która odniosła komplet zwycięstw na Igrzyskach. Oprócz Neymara, na gwizdy mógł liczyć także Gabriel Jesus oraz Renato Augusto.

A sytuacja się komplikuje. Przed ostatnią serią gier Brazylia plasuje się na drugiej lokacie, mając identyczną liczbę punktów co Irak, który zmierzy się w ostatniej kolejce z RPA. Jeśli Brazylia przegra z Duńczykami, momentalnie wyklucza ją to z turnieju. Jeśli zremisuje, musi liczyć na podobny wynik także w drugim spotkaniu. Zaledwie wygrana daje ekipie Rogerio Micale bezpośredni awans.

Kibice także mają już tego dość. Piłkarze, których obserwuje niemal cała Europa, grający w topowych ligach, ośmieszają się na imprezie we własnym kraju. Neymar to gwiazda Barcelony, Gabriel Jesus kilka dni temu przeniósł się za kilkadziesiąt milionów do Manchesteru City, Thiago Maia jest obserwowany przez skautów Chelsea i lada moment także za grube pieniądze zmieni Santos na Anglię, Felipe Anderson to jeden z najlepszych skrzydłowych Serie A, o natomiast Gabigola zabijają się takie kluby jak Inter, Juventus oraz Chelsea, zaś Marquinhos kilka lat temu został wytransferowany za 30 baniek do PSG, gdzie pełni rolę ważnego członka drużyny. Każdy z nich zapewne jest wart więcej niż cała drużyna Iraku oraz RPA razem wzięta, a mimo to drużyna nie istnieje. Jakby wylączono jej prąd.

Presja jednak będzie coraz większa. Canarinhos jeszcze nigdy nie zdołali zdobyć olimpijskiego złota na Igrzyskach Olimpijskich w męskiej piłce nożnej. Najbliżej byli cztery lata temu, kiedy to zostali w finale spuszczeni w otchłań przez Meksyk. Impreza we własnym kraju miała być idealnym momentem na przełamanie fatalnej passy, tym bardziej po tak fatalnych mistrzostwach Świata na własnym podwórku w 2014 roku.

– To historyczny dzień dla Iraku. Remis z Brazylią na ich terenie jest wspaniałym uczuciem, to nasze wielkie osiągniecie – stwierdził po meczu trener Iraku Abdulghani Alghazali.

Decydujące spotkanie z Danią Brazylia rozegra już w nadchodzącą środę. Będzie to starcie o być albo nie być. Jeśli wypadnie na to drugie, argumenty Gabigola w postaci „To jest futbol, czasami piłka po prostu nie wpada do siatki” po pierwszym meczu z RPA, teraz nikogo już nie zadowolą ani nie będą żadnym usprawiedliwieniem. Tego możemy być pewni.