Po Euro 2016 byliśmy świadkami wielu transferów reprezentantów Polski do zagranicznych klubów. Ulubionym kierunkiem Polaków były Włochy. W miniony weekend mogliśmy oglądać ich debiuty w nowych klubach. Jak im poszło?
Podwójnie zadowolony może być Adam Nawałka. Najpierw dowiedział się o przenosinach Polaków do słonecznej Italii, co siłą rzeczy łączy się z jego licznymi podróżami nad Morze Śródziemne w celu oglądania naszych w akcji. Teraz jednak ma jeszcze większe powody do radości, bo jego podopieczni zaprezentowali się jak na debiuty w nowych klubach całkiem dobrze.
Największe emocje wśród klubów Serie A u polskich kibiców wzbudza pewnie Napoli. To własnie tam za rekordowe dla naszych piłkarzy pieniądze powędrował Arkadiusz Milik oraz za nie dużo mniejszą sumę przeniósł się Piotr Zieliński. Wczoraj wicemistrzowie Włoch mierzyli się na wyjeździe z beniaminkiem z Pescary. Niestety żaden z Polaków nie znalazł się w pierwszym składzie na to spotkanie. Napoli grało jednak w pierwszej części meczu fatalnie i przegrywało z dużo gorszym na papierze rywalem 0:2. Kolosalne błędy w obronie oraz nieskuteczność w ataku musiały w końcu zmusić Maurizio Sarriego do przeprowadzenia zmian. Kilka minut po przerwie na boisku zameldował się Milik, który zastąpił zupełnie niewidocznego Manolo Gabbiadiniego. Były napastnik Ajaxu nie mógł się odnaleźć na boisku, widać było że partnerzy z zespołu nie darzą go jeszcze zbyt dużym zaufaniem. Udało mu się oddać dwa celne strzały, z czego jeden z linii pola karnego miał duże szanse na powodzenie, jednak w bramce świetnie zachował się 39-letni Albano Bizzarri. Występ Milika przyćmił wchodzący razem z nim na boisko Dries Mertens, strzelec dwóch goli dla Neapolitańczyków. Mimo wszystko Polak zagrał lepiej od swojego rywala o miejsce w podstawowym składzie – Manolo Gabbiadiniego.
Dwadzieścia minut przed końcem meczu na murawie pojawił się Piotr Zieliński. Jego występu na pewno nie można zakwalifikować do nieudanych, ale nie ma co ukrywać, że stać go na dużo więcej. Przede wszystkim musi unikać niecelnych podań, które niejako są jednym z głównych zadań każdego pomocnika. Musicie przyznać, że biorąc pod uwagę łączną liczbę podań, jest tu trochę za czerwono.
Warto jednak dodać, że Zielińskiemu udało się wywalczyć rzut karny. Dlaczego piszę o tym dopiero teraz? Bo de facto Zielińskiemu nie udało się wywalczyć karnego… A więc o co chodzi? Polak był ewidentnie kopnięty w głowę przez obrońcę gospodarzy na piątym metrze przed bramką Pescary, a sędzia bez zastanowienia wskazał na wapno. Gdy jednak widzowie obejrzeli kilka powtórek, które jeszcze bardziej utwierdziły ich, że był faul, realizator przeniósł się na widok na żywo, gdzie główny arbiter po rozmowie z sędzią zabramkowym zmienił swoją decyzję. Co widział ów sędzia zabramkowy, stojący kilka metrów od całej sytuacji? Nie wiadomo.
Prawdopodobnie najlepszy mecz wśród Polaków z Serie A ma za sobą Karol Linetty. Zawodnik Sampdorii wyszedł w pierwszym składzie swojego zespołu na mecz z Empoli. Miał bardzo dużo kontaktów z piłką, podawał w strefę ataku oraz odbierał w środku pola. Zespół Polaka wygrał 1:0, a sam Linetty może śmiało mieć nadzieję, że utrzymał miejsce w podstawowej jedenastce.
Z Polaków we Włoszech w ten weekend grał jeszcze Wojciech Szczęsny, który nie miał jednak zbyt wiele pracy, a jego Roma pokonała Udinese aż 4:0. Thiago Cionek zagrał 90 minut, a jego Palermo przegrało 0:1 z Sassuolo. Z kolei Bartosz Salamon przesiedział cały mecz Cagliari na ławce rezerwowych.
Warto jednak zwrócić uwagę jak bardzo ciekawy dla kibiców polskich reprezentantów będzie następny weekend na europejskich boiskach. Wszystko zacznie się w sobotę o godzinie 16 w Premier League, gdzie Leicester z Bartoszem Kapustką i Marcinem Wasilewskim (obaj z małymi szansami na grę) zmierzą się ze Swansea Łukasza Fabiańskiego. Tego samego dnia Napoli o 20:45 podejmie u siebie AC Milan. W niedzielę za to czeka nas starcie w lidze francuskiej, gdzie o 20:45 Grzegorz Krychowiak i jego PSG zmierzy się z Monaco, w którym gra Kamil Glik.