Debiut w fazie grupowej Ligi Mistrzów Legia ma już za sobą. Podopieczni Krzysztofa Dębka stworzyli sobie mnóstwo dobrych okazji do strzelenia gola, ale ostatecznie dali się pokonać Borussii Dortmund 0:2. Spotkanie odbyło się w cieniu fatalnej kontuzji, której doznał zawodnik BVB Dario Scuderi.
Wspomniana sytuacja miała miejsce w 15. minucie meczu, ale trudno winić kogokolwiek za uszczerbek na zdrowiu Scuderiego. Włoch próbował blokować dośrodkowanie Konrada Michalaka, a jak się dla niego skończyła ta sytuacja można zobaczyć poniżej:
Ta kontuzja przebiła wszystko co do tej pory widziałem 🙁 pic.twitter.com/Xh5GG2kA1q
— DumnyPolak1979 (@DumnyPolak1979) September 14, 2016
Kłopoty zdrowotne nie ominęły również legionistów. Ze względu na kontuzje zejść musiał Mateusz Żyro – brat Michała – oraz Sebastian Szymański…
W międzyczasie wiele wydarzyło się na boisku. Pierwsze minuty przyniosły wysoki pressing legionistów, który w trzeciej minucie powinien zakończyć się golem Sebastiana Szymańskiego. Po chwili rolę się odwróciły, ale różnica była taka, że Borussia swoją okazje wykorzystała. Szybka wymiana podań: Burnic do Larsena, ten prostopadle do Arweilera i jest 1:0 dla BVB.
Ekipa z Zagłębia Ruhry złapała wiatr w żagle i trzeba przyznać, że z każdą minutą ich gra wyglądała dojrzalej. Różnica pomiędzy Borussią a Legią była widoczna. Na korzyść gości przemawiało to, że zawodnik gości, gdy miał piłkę, miał również kilka opcji do wyboru w kreowaniu gry, a po stronie Wojskowych nie zawsze pojawiali się chętni do kontynuowania akcji, co zmuszało do gry bardziej bezpośredniej, a ta najczęściej kończyła się stratami.
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że Legia stworzyła sobie mnóstwo okazji do strzelenia gola. Kolejno: Szymański, Hołownia, Szczepański, znowu Szymański, Ryczkowski, Michalak i można tak dalej wymieniać nazwiska zawodników, którzy stanęli przed dobrymi albo bardzo dobrymi sytuacjami na gola. Skoro niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, to tak było i w tym przypadku.
Jedynym plusem dla polskich kibiców był fakt, że udział w akcji bramkowej dla BVB mieli sami Polacy. Najpierw pięknym rajdem popisał się Dawid Kopacz – zawodnik z rocznika 1999, grający w barwach niemieckiego klubu – który wyłożył piłkę przed pustą bramkę, a tam fatalnym kiksem „popisał się” Adrian Małachowski i było po meczu.
Za całe spotkanie jednak można pochwalić drużyną prowadzoną przez Krzysztofa Dębka, bo okazji do strzelenia gola nie brakowało, a gdyby młodzi legioniści byli bardziej skuteczni, to być może z lepszymi humorami oczekiwaliby na wieczorne spotkanie pierwszej drużyny. Można rozgrzeszyć Legię, gdyż na prawej obronie grał nominalny skrzydłowy Tomasz Nawotka, później ze środka boiska na środek obrony powędrował Adrian Małachowski, a dodatkowo ze względów proceduralnych w UYL nie mogą grać Jakub Szrek czy Mateusz Wieteska, co znacznie zawęża pole manewru w tyłach.
Dodatkowo w ramach ciekawostki z innego meczu:
Bayer wygrał z CSKA Moskwa 2:1 w młodej Lidze Mistrzów. Zagrało trzech Polaków (Grym i Kucz w podstawie, Bednarczyk z ławki). Brawo!
— Martin Huć (@martinhuc) September 14, 2016
Fot. Legia Warszawa