Seniorzy zrobili wynik, a juniorzy dali nadzieję

 

sporting-legia-uyl

Radość po awansie dorosłej Legii do Ligi Europy przysłoniła występy młodzieżowej drużyny w ramach UEFA Youth League. Podopieczni Krzysztofa Dębka co prawda zajęli ostatnie miejsce w swojej grupie, ale zostawili po sobie dobre wrażenie oraz rozbudzili duże nadzieje na przyszłość.

Trudno jakkolwiek rozliczać legionistów z wyniku, bo oczekiwań praktycznie nie było. Rok temu duński Midtjylland utarł nosa w ścieżce mistrzowskiej, a teraz przyszło mierzyć się z topowymi akademiami z Hiszpanii, Niemiec i Portugalii. I trzeba przyznać, że w żadnym ze spotkań Legia nie była zdominowana. „Wojskowi” potrafili tworzyć sobie mnóstwo okazji, ale największym mankamentem była skuteczność. Jedyny mecz bez strzelonego gola – inauguracja z BVB – to paradoksalnie spotkanie, gdzie tych bramek powinno być najwięcej…

Fajnie oglądało się akcje młodych zawodników z Łazienkowskiej. Przede wszystkim nie było mowy o żadnym wybijaniu długich piłek na wysokiego Kulenovicia. Zaczynał Radosław Majecki, którego gra nogami robi wrażenie, choć momentami nonszalancko ryzykował we własnym polu karnym, co nie zawsze się opłacało. Widać było pomysł na „robienie” gry, którym można obdzielić obu szkoleniowców. Pamiętajmy, że Krzysztof Dębek był pierwszym trenerem tego zespołu (prowadzi rezerwy) to jednak juniorzy są polem dla Piotra Kobiereckiego (prowadzi drużynę w CLJ), więc można mówić o duecie decyzyjnym. Nie tylko zawodnicy, ale również trenerzy mogą być kapitałem dla Legii w przyszłości, a w ostatnich latach wybili się już Jacek Magiera czy Dariusz Banasik, który objął Zagłębie Sosnowiec w walce o ekstraklasę.

Przede wszystkim zapamiętamy świetne występy całej młodej Legii i jej wyróżniających się zawodników. Ileż to było narzekań, że w Polsce stawia się wyłącznie na silnych i rozwiniętych fizycznie zawodników. Tymczasem Sebastian Szymański czy Miłosz Szczepański byli absolutnym zaprzeczeniem tej tezy, bo obaj należą do drobnych chłopaków, ale bronią się jakością piłkarską. Ten pierwszy ma już za sobą debiut w pierwszej drużynie i niejako do niej należy, trenując z nią na co dzień czy siedząc na ławce w pojedynczych meczach.

Bardzo przyjemnie oglądało się w akcji Konrada Michalaka, który w wielu meczach kręcił obrońcami rywala aż miło. Trudno jednoznacznie ocenić Sandro Kulenovicia. Na papierze dwa gole, ale czasami jakby nieobecny w grze zespołu. Na pewno jego dużym atutem są warunki fizyczne, ale mimo wszystko przy szybszej grze nie zawsze są kompatybilne z aktualnymi potrzebami zespołu. Mimo wszystko dla Legii może okazać się skarbem w przyszłości, wszak w CV ma trochę goli nastrzelanych w młodzieżowych zespołach Dinama Zagrzeb, jest w reprezentacji Chorwacji U-19, a to – jak dobrze wiemy – podnosi cenę…

Pamiętajmy, że kłopoty nie opuszczały ekipy Krzysztofa Dębka – w końcu na prawej obronie musiał grać Tomasz Nawotka, a więc nominalny skrzydłowy, a na środek defensywy cofnięty był Adrian Małachowski. Mimo to w żadnym ze spotkań nie odstawali od przeciwnika, a momentami potrafili zdominować każdego rywala.

Co jeszcze będzie można wspominać? Na pewno wydarzenia związane z rywalami, bo tych nie brakowało i każde z nich napisało odrębną historię… Zaczęło się od fatalnej kontuzji Dario Scuderiego z Borussii Dortmund, później Luca Zidane przebił wszelkie prawa fizyki i wpuścił tak kompromitującego siebie gola, że trudno będzie to przebić, by w przedostatniej kolejce Borussia chowała mecz przed kibicami, którego nie dało się nawet obejrzeć w telewizji…

Występ Legii w UYL w liczbach:

Legia–Borussia 0:2
Sporting–Legia 2:2 (Kulenović, Szczepański)
Real–Legia 3:2 (Kulenović, Bondarenko)
Legia–Real 1:2 (Nawotka)
Borussia–Legia 3:3 (Szymański x2, Szczepański)
Legia–Sporting 2:0 (Praszelik, Michalak)

21 zawodników rozegrało przynajmniej minutę w rozgrywkach UYL.

Strzelcy:

2 – Szczepański, Kulenović, Szymański
1 – Bondarenko, Michalak, Praszelik, Nawotka