Zaskakujące rozstrzygnięcia w czubie rankingu! Polacy po fazie grupowej europejskich pucharów

robertlewandowski-cropped_1354aa5tphor21dhm6bxd2eb49

Faza grupowa europejskich pucharów jest długa i wyczerpująca. W trakcie jej trwania można przejść drogę z nieba do piekła albo od zera do bohatera. Nasz ranking idealnie to pokazuje, czas więc go zaktualizować!

Standardowo, zanim usiądziemy w fotelach, aby rozkoszować się sobotnimi meczami, podsumujmy występy naszych rodaków w europejskich pucharach.

We wtorkowy wieczór najwięcej emocji przyniósł nam występ Roberta Lewandowskiego. Nasz as znów trafił bezpośrednio z rzutu wolnego, była to jedyna bramka w meczu, a za sprawą cieszynki mówiło się o niej długich kilka dni. Dobrze widzieć, że „Lewy” nie spoczął na laurach i doskonali się w kolejnych elementach piłkarskiego rzemiosła, aby za jakiś czas powiedzieć o sobie jako o piłkarzu kompletnym. Ostatnią dyspozycją udowadnia nam, że jest na dobrej drodze. Robert grał 80 minut, po czym zebrał zasłużone brawa. Jego występ oceniono na 7,6 w 10-punktowej skali, co daje mu zdecydowane prowadzenie w naszym rankingu.

Kiedy kapitan polskiej reprezentacji dogrywał ostatnie minuty, na placu gry w spotkaniu Benfica–Napoli pojawił się Piotr Zieliński. Niestety, przez ok. 20 minut zdziałał niewiele, ale to z nim na boisku Napoli podwyższyło przewagę. Potem też jednak straciło, ale na szczęście ostatecznie Włosi wygrali 2:1. Cały mecz PSG z Ludogorcem z ławki oglądał Grzegorz Krychowiak.

Po środowym meczu, w którym Borussia zremisowała na wyjeździe z Realem Madryt 2:2, Łukasz Piszczek powiedział, że udowodnili, że zawodnicy z Madrytu też są tylko ludźmi. Prawy defensor ma 100% racji, choć sam rozegrał średnie zawody. Na jego konto należy zapisać pierwsze trafienie Benzemy, bo to Polak nie nadążył z kryciem francuskiego napastnika. Później też można było wyłapać groźne akcje „Królewskich”, w których Piszczek źle obliczał zachowanie rywala i, co za tym idzie, źle się ustawiał w fazie bronienia. Należy jednak zaznaczyć, że miał też kilka dobrych momentów.

Po wielu tygodniach, w pierwszym składzie Leicester pojawił się Polak. Marcin Wasilewski nie trafił jednak najlepiej, bo mistrzowie Anglii zebrali srogie lanie od FC Porto. „Wasyl”, nie da się ukryć, był jednym z najgorszych na placu gry, a Anglicy stracili aż pięć goli. Nie grał Maciej Rybus, z ławki obserwując poczynania kolegów w zakończonym bezbramkowym remisem starciu Lyonu z Sevillą.

Na koniec najlepsze, czyli mecz Legii ze Sportingiem. Zagrało w nim łącznie siedmiu Polaków, a kilku z nich zaliczyło naprawdę dobre występy. Bezkonkurencyjnie najlepszy był Arkadiusz Malarz, który został wybrany do jedenastki ostatniej kolejki LM, a jego nota to aż 7,8. Na plus też Pazdan, Kopczyński i Kucharczyk.

W czwartek tradycyjnie wystąpiło tylko dwóch z czterech rodaków. Wojciech Szczęsny i Dawid Pietrzkiewicz znów pełnili role dumnych rezerwowych, zazdroszcząc przy tym Jędrzejczykowi i Teodorczykowi. Niekoniecznie było czego, bo obaj rozegrali przeciętne mecze.

Koniec fazy grupowej, wydarzyło się prawie wszystko. Świetnie zaczął Milik, ale kontuzja wyeliminowała go z dalszej gry, co widać także w rankingu. Źle zaczęli natomiast piłkarze Legii, a dziś okupują miejsca w czołówce rankingu. Kapitan Jakub Rzeźniczak zajmuje u nas trzecią lokatę, a zaraz za nim Malarz i Bereszyński. Chyba najstabilniej grał „Teo”, co zaowocowało utrzymaniem wysokiej, drugiej pozycji. Do zobaczenia w lutym!

111