Afryka dzika – czarny koń, czy czarna rozpacz? cz.1

Dni do mundialu lecą tak szybko, jak cyferki na naszych kontach po wypłatach, zatem czas skupić się na tym, co będzie się działo podczas MŚ w Brazylii. Afryka dzika, to cykl tekstów poświęconych drużynom z Czarnego Lądu. Najnowsze informacje, komentarze, wyniki sparingów i wszystko, co tylko będzie warte odnotowania. Mamy 5 reprezentacji na tapecie, są to Ghana, Algieria, Kamerun, WKS i Nigeria. Podwijamy rękawy i jak mawiał w swoich najlepszych latach Diego Maradona – Jedziemy z tym koksem.

z15888260Q

Z reguły w takich przypadkach, telewizja i gazety zanudzają nas historią każdej z reprezentacji i tym, co działo się, gdy my graliśmy z kolegami na podwórku w kapsle (pamiętacie?!). Zresztą, chociaż szkołę ukończyłem już jakiś czas temu, to i tak na myśl o historii, nachodzi mnie odruch ziewania. Natomiast jeżeli ktoś planuje akurat drzemkę, to niech sobie włączy TVP Sport. Ten fragment ograniczymy do minimum. Taka ściąga ze ściągi, najistotniejsze rzeczy, o których każdy pasjonat futbolu powinien wiedzieć, oczywiście w kontekście reprezentacji z Afryki.

Dwa ćwierćfinały MŚ, to do tej pory największe osiągnięcie reprezentacji z Czarnego Lądu. Wygląda to trochę blado, nawet w porównaniu do naszej reprezentacji. Pierwszy przypada na rok 1990r., w Polsce zaczyna rządzić Pruszków, natomiast we Włoszech zabawia się Roger Mila. Chociaż zakończenie kariery ogłosił 3 lata przed Mundialem w słonecznej Italii, to na prośbę prezydenta wrócił do kadry, i to jak! Jego taneczne kroki w rogach boiska pamiętamy wszyscy (no prawie). Naprawdę niewiele zabrakło, żeby w ćwierćfinale wyeliminować Anglików, bo jeszcze do 83min. Kamerun prowadził 2-1. Niestety Gary Lineker wyrównał, a w dogrywce dał zwycięstwo Synom Albionu.

Drugi ćwierćfinał powinniście pamiętać już wszyscy, gdyż cofniemy się tylko o 4 lata do tyłu. Tym razem półfinał był jeszcze bliżej, niż w roku 1990. Ghana mierzyła się z Urugwajem, długo na tablicy wyników widniało 1-1. W dogrywce Dominik Adiyiah skierował piłkę do bramki, a fantastyczną paradą bramkarską popisał się… Luis Suarez. Asamoah Gyan nie wykorzystał karnego i doszło do rzutów karnych, w których lepsi okazali się piłkarze Urugwaju, a obecny napastnik Liverpoolu powiedział, że to była ręka Boga.

Na dziś tyle, jak widzicie, drużyny z Afryki częściej występowały w rolach dostarczycieli punktów, niż Czarnych Koni. Jak będzie tym razem? W kolejnym odcinku wcielimy się w rolę wróżbity Macieja, zaglądniemy do szklanej kuli i postaramy się oszacować szanse każdej z reprezentacji na wyjście z grup i ewentualne dalsze sukcesy.

/Bolek/

źródło zdjęcia: gazeta.pl