Praca arbitra piłkarskiego na pewno nie należy do tych z gatunku łatwych, lekkich i przyjemnych. Ci najlepsi w każdym prowadzonym przez siebie spotkaniu muszą zmagać się z ogromną presją. Kiedy zdołają uniknąć błędów w danym spotkaniu, mało kto po jego zakończeniu o tym wspomina, ale jeśli choć raz pomylą się na czyjąś niekorzyść, wówczas media trąbią o tym tygodniami. W meczach o wielką stawkę sędziom w podejmowaniu decyzji nie pomagają też sami piłkarze, nieustannie wywierający na nich presję, dlatego z pomocą rozjemcom piłkarskim chcą ruszyć oficjele z FIFA.
Obserwując spotkania niektórych lig, można dojść do wniosku, że praktycznie niemożliwością jest niepopełnienie przez arbitrów żadnego błędu przez 90 (lub niekiedy więcej) minut pojedynku. Wystarczy, że jeden z zawodników danej drużyny upadnie w polu karnym przeciwnika, a już wszyscy jego koledzy wywierają presję na Clattenburgu czy innym Marciniaku, domagając się natychmiastowego odgwizdania „jedenastki”. W ciągu kilku sekund piłkarze otaczają arbitra, krzyczą, gestykulują, nie dając tym samym możliwości sędziemu na spokojne przemyślenie spornej sytuacji. Historia futbolu zna też przypadki, kiedy niezadowoleni z podjętej przez rozjemcę decyzji gracze postanowili sami wymierzyć sprawiedliwość i przy pomocy pięści pokazać mu, że nie miał racji, o czym pisaliśmy jakiś czas temu.
FIFA, widząc, że sędziowie coraz częściej muszą borykać się z napierającymi na nich niczym wściekłe psy futbolistami, zamierza wspomóc ich poprzez wprowadzenie nowego przepisu do gry w piłkę nożną. Holender Marco van Basten, były wyśmienity napastnik, a obecnie dyrektor rozwoju technicznego piłkarskiej centrali, w rozmowie z BBC zasugerował, że już niedługo z arbitrami będą mieli prawo rozmawiać jedynie kapitanowie rywalizujących ze sobą teamów. Mistrz Europy z 1988 r. dodał, że wraz ze swoimi współpracownikami z Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej chciałby wprowadzić surowe kary dla zawodników atakujących arbitrów – podobnie jak ma to miejsce choćby w trakcie meczów rugby.
O tym, że sędziowie powinni być bardziej szanowani przez tych, którym gwiżdżą podczas spotkań, mówi się od dłuższego czasu. Przed startem obecnego sezonu Premier League włodarze angielskiej ekstraklasy postanowili „zabezpieczyć” arbitrów poprzez wprowadzenie kilku nowych przepisów. Dzięki nim panowie w czarnych mogą od kilku miesięcy karać piłkarzy m.in. za agresywne komentowanie ich decyzji czy nawiązywanie z nimi kontaktu fizycznego. W praktyce jednak wciąż zdarza się, że najbardziej krewcy gracze PL mają problemy z utrzymaniem nerwów na wodzy i – choć może nie tak śmiało jak dawniej – zdarza im się próbować wpływać na podejmowane przez sędziów decyzje. Mimo to dobrze, że FIFA próbuje pomóc arbitrom ułatwić ich trudną pracę poprzez modyfikowanie przepisów. Wszak nie każdy z nich musi być legendarnym Pierluigim Colliną, który już samym swoim wyglądem zniechęcał kopaczy do wdawania się z nim w jakiekolwiek pyskówki. A i kiedy trzeba było, to sam także nie unikał z nimi bliższego kontaktu, o czym przekonuje nas poniższy film.