Nie grają co roku o tytuł mistrza Niemiec. Nie mają pewnego miejsca w Lidze Mistrzów. Nie są faworytami w rozgrywkach DFB Pokal. Mają za to najlepszą siatkę skautów oraz szkolenie młodzieży na najwyższym poziomie. Za naszą zachodnią granicą najlepiej z futbolowymi adeptami obchodzą się w Gelsenkirchen. Praca ta daje wymierne korzyści finansowe – w ciągu ostatnich kilku lat ponad 100 milionów euro!
„Bawarczycy” oraz inne piłkarskie potęgi przyglądają się nowym zawodnikom związanym z akademią Schalke, która ostatnich latach sprowadza do siebie, bądź szkoli od podstaw, nowe piłkarskie gwiazdy. Klub nie ma aż tak fantastycznych warunków do pracy z młodzieżą, jakby można to sobie było wyobrazić. Tak o codzienności w „Koenigsblauen” mówił w wywiadzie dla Polsatsport.pl Tomasz Wałdoch, który związany jest akademią swego byłego klubu:
– Jeżeli rozwój młodego zawodnika byłby wprost uzależniony od infrastruktury, to my nie powinniśmy wychować właściwie żadnego zawodnika. Mamy do dyspozycji dwa boiska trawiaste, na których trenują drugi zespół U-23 oraz drużyny U-19 i U-17. Wszystkie inne drużyny, od U-16 do U-9 muszą się pomieścić na jednym boisku ze sztuczną nawierzchnią. Mamy jeszcze kawałek miejsca, które nie jest boiskiem, na którym jakaś młodsza drużyna też może mieć zajęcia. Jest też hala ze sztuczną nawierzchnią, ale niepełnowymiarową, na której trenują jedna lub dwie drużyny. To wszystko jest zsynchronizowane: jedna drużyna schodzi, inna wchodzi. Patrząc na infrastrukturę, zastanawiam się, jak mogliśmy wychować tylu świetnych zawodników.
Ta wypowiedź obala tym samym mit, że potrzeba mieć nie wiadomo jakie zaplecze, by móc efektywnie pracować z młodzieżą na światowym poziomie. W Knappenschmiede mają za to najlepszych fachowców. Jednym z nich jest Norbert Elgert – wcześniej piłkarz, a obecnie trener zespołu do lat 19. Człowiek-instytucja związany z klubem od wielu lat jest jednym z najbardziej cenionych trenerów młodzieżowych w Niemczech. M.in. dzięki takim ludziom jak on, do klubu napływa najzdolniejsza młodzież w Niemczech, którą po kilku latach ciężkiej pracy możemy oglądać na boiskach Bundesligi.
Jak zatem wygląda sprawa wyszkolonych w Gelsenkirchen graczy gotowych na kolejny krok w karierze?
W 2011 roku Schalke opuszcza Manuel Neuer, wychowanek zespołu. Dla kibiców jest to cios prosto w serce. Ich ulubieniec, związany z klubem od dzieciństwa, odchodzi do odwiecznego rywala. Jednak w tej całej sytuacji jest pewna doza satysfakcji – produkt naszej akademii został dostrzeżony i sprzedany za 30 milionów euro. Bayern, stosując znaną od dziesiątek lat taktykę, musiał sięgnąć głębiej do kieszeni, aby zyskać piłkarza gotowego do gry od zaraz. Monachijczycy nie opierają swojej drużyny na wychowankach. Nie mają tylu wspaniałych piłkarzy nadających się do pierwszego zespołu, „wyprodukowanych” na potrzeby pierwszego zespołu, dlatego muszą słono zapłacić za jakość gry na najwyższym poziomie.
Cztery lata później z klubu odchodzi cudowne dziecko niemieckiego futbolu – Julian Draxler. Ofensywny pomocnik był już bardzo blisko podpisania kontraktu z Juventusem, jednak ostatecznie przeniósł się do Wolfsburga za 36 milionów euro. Kolejny (w tamtej chwili) rekord transferowy klubu, który pomijając stratę wartościowego piłkarza, odczuwa radość z tego, że jego praca u podstaw została sowicie wynagrodzona.
W ubiegłym roku miejsce ma następny ogromny, patrząc na sumę odstępnego, transfer. Tym razem Manchester City zgłasza się po Leroya Sane. Klubowej ścieżki tego chłopaka nie warto przypominać w obecności fanów Bayeru Leverkusen, bowiem to właśnie ten klub miał u siebie zawodnika, jednak w 2011 roku „Koenigsblauen” ponownie postanowiło wziąć go pod swoje skrzydła. Ta decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę – latem 2016 Sane przeniósł się do drużyny prowadzonej przez Pepa Guardiolę za rekordowe 50 milionów europejskiej waluty.
Podsumowując, tylko za te trzy transakcje Schalke wzbogaciło się o 116 milionów euro, plus bonus za kolejny transfer Draxlera. Chyba się opłacało, nieprawdaż?
Następni czekają w kolejce
W niedalekiej przyszłości do Gelsenkirchen mogą napłynąć oferty za kolejnych piłkarzy, mających przeszłość w Knappenschmiede.
Sead Kolasinac – 23-latek. Urodzony w Niemczech, ale grający dla Bośni i Hercegowiny piłkarz ma za sobą bardzo udaną rundę jesienną i bardzo możliwy jest jego transfer latem tego roku. Sead odnalazł się w nowym ustawieniu zespołu, gdzie w układzie z trzema środkowymi obrońcami jest wahadłowym po lewej stronie boiska. Piłkarz został ściągnięty do klubu zimą 2011 z VfB Stuttgart – od tego czasu wystąpił już w 103 spotkaniach dla pierwszej drużyny.
Leon Goreztka – rocznik 1995, do Schalke przybył latem 2013 roku za nieco ponad trzy miliony euro z VfL Bochum. Na ten moment ma na swoim koncie już 94 występy w pierwszej drużynie oraz trzy mecze w dorosłej reprezentacji Niemiec. Jeżeli wiosną będzie w dobrej formie oraz pokaże się na mistrzostwach Europy do lat 21, to jest spora szansa, że jesienią w Bundeslidze już nie zagra.
Max Meyer – równolatek Goretzki, do Gelsenkirchen przyjechał z Duisburga w 2009 roku. W pierwszym zespole rozegrał już 146 spotkań, a Joachim Loew czterokrotnie korzystał z jego usług. Podobnie jak kolega z drużyny ma szanse pokazania się na czerwcowym turnieju rozgrywanym w Polsce, a potem kto wie, jak potoczą się dalsze losy ofensywnego pomocnika.
Donis Avdijaj – rok młodszy od Goretzki i Meyera piłkarz, mający ogromny potencjał ofensywny. Poprzedni sezon spędził na wypożyczeniu w Sturmie Graz i patrząc na statystyki, nie był to dla niego stracony czas. Wrażenie robią także liczby, jakie Donis wykręcał w młodzieżowych kadrach Schalke – szczególnie w zespole U-17.
Te nazwiska, stanowiące w tej chwili lub w niedługim odstępie czasowym pewną podstawę zespołu z Gelsenkirchen, pokazują także umiejętność wychwytywania na wczesnym etapie zawodników z innych klubów dzięki skautom wskazującym na odpowiednich piłkarzy. Poza tym warto wspomnieć o innych zawodnikach, na których Schalke nie zarobiło wcale lub niewielkie kwoty. Mesut Özil występujący w Schalke U-19 oraz pierwszej drużynie (sprzedany za pięć mln euro do Werderu Brema), Joel Matip (odszedł za darmo do Liverpoolu) czy Benedikt Höwedes (grający obecnie w pierwszym zespole) – to także ludzie będący na salonach europejskiej piłki m.in. dzięki szkole, jaką przeszli w akademii w Gelsenkirchen. Co więcej, trenerzy nie boją się stawiać na wychowanków – patrząc na liczby występów takich piłkarzy jak Matip, Goretzka czy Meyer, widzimy, że dostawali/dostają oni szansę na regularną grę nie tylko w Bundeslidze, ale także europejskich pucharach, dzięki czemu w młodym wieku są już bardzo doświadczonymi zawodnikami.
Niestety, Schalke w fatalnie rozpoczęło obecny sezon (pięć porażek z rzędu), czego konsekwencją jest dopiero 11. miejsce w ligowej tabeli. Jeżeli na koniec rozgrywek nie zakwalifikuje się do europejskich rozgrywek, zdolna młodzież może jeszcze bardziej chcieć zmienić klubowe barwy, a sam klub znowu będzie mógł zarobić kolejne miliony euro. Chętnych z pewnością nie zabraknie.