Znaczna część kibiców piłki nożnej wciąż nie może uwierzyć w to, że Gianni Infantino i inni oficjele FIFA zdołali wcielić w życie plan powiększenia grona uczestników finałów mistrzostw świata do 48 drużyn. Zmiana ta zacznie obowiązywać od 2026 r., ale wygląda na to, że znacznie wcześniej futbol może przejść kolejną, znacznie większą, rewolucję. A wszystko to za sprawą szalonych zamiarów Marco van Bastena.
Legendarny napastnik reprezentacji Holandii, a obecnie dyrektor rozwoju technicznego piłkarskiej centrali, nie ustaje w poszukiwaniu kolejnych sposobów na uatrakcyjnienie spotkań, lecz jego najświeższa koncepcja wydaje się chyba aż nadto rewolucyjna. W wywiadzie udzielonym niemieckiej gazecie „Bild” mistrz Europy z 1988 r. przyznał, że chciałby znacznie zmienić niektóre przepisy gry w piłkę.
Jego zdaniem w pierwszej kolejności należałoby usunąć przepis o pozycji spalonej. Na tym jednak nie koniec, ponieważ pan Marco ma zamiar przekonywać swoich współpracowników o tym, że zwiększeniu emocji mogłoby posłużyć zmodernizowanie wykonywania rzutów karnych. Van Basten twierdzi, że dobrym sposobem na to byłoby wykonywanie „jedenastek” na wzór… hokeistów, a zatem zamiast uderzania stojącej piłki, zawodnicy mieliby ruszać z nią – dajmy na to – z połowy boiska i strzelać w sytuacji sam na sam z bramkarzem.
Wyżej opisane dwa pomysły znakomitego przed laty atakującego są zdecydowanie najbardziej zaskakujące, ale poza nimi 52-latek ma jeszcze co najmniej kilka, a należą do nich m.in. zwiększenie limitu zmian w trakcie meczu (to akurat wydaje się mieć sens, zwłaszcza w spotkaniach, o losach których musi decydować dogrywka), wprowadzenie kilkuminutowych kar w miejsce żółtych kartek czy ograniczenie możliwości dyskutowania futbolistów z sędziami.