Afera alkoholowa w najbardziej znanym rumuńskim klubie wybuchła po słowach jej byłego trenera Victora Piturki. Trzykrotny selekcjoner reprezentacji Rumunii twierdzi, że od paru miesięcy Laurentiu Reghecampf oraz dyrektor sportowy, Mihai Stoica, przed każdym meczem piją wódkę w dużych ilościach.
Zdaniem byłego trenera dzieje się tak już od bardzo długiego czasu, konkretnie od meczu w Lidze Europy z FC Zurych (3 listopada 2016 rok), który zakończył się bezbramkowym remisem. Właśnie po tym spotkaniu trener i dyrektor sportowy postanowili zmienić oblicze drużyny w dość dziwny sposób. W ramach przesądu przed każdym meczem upijają się wódką do tego stopnia, że nie są w stanie utrzymać się na nogach o własnych siłach. Obaj panowie podobno bardzo mocno wierzą, że dzięki temu Steaua zacznie grać futbol, który będzie podziwiał cały świat.
Musimy przyznać, że jest to dość oryginalny sposób na poprawienie gry zespołu. Polska myśl szkoleniowa z lat dziewięćdziesiątych na pewno postępowała podobnie, ale mamy lekkie wątpliwości co do tego, by myśleli oni o tym w ten sam sposób, co Laurentiu Reghecampf oraz Mihai Stoica.
Oczywiście z prędkością błyskawicy sprawdziliśmy również, jak działa system szkoleniowy Rumunów i niestety, ale ma on jeszcze pewne niedociągnięcia, ponieważ od kiedy wdrożono picie wódki, wyniki nie są zbyt satysfakcjonujące. Wicelider rumuńskiej ekstraklasy od meczu w Lidze Europy z Zurychem trzy razy przegrał, cztery razy wygrał i tyle samo spotkań zremisował.
O całej sprawie ma wiedzieć właściciel klubu, Gigi Becali, ale na razie nie chce z tym nic robić. Becali czeka na więcej dowodów, które pozwolą mu rozwiązać kontrakt z trenerem na podstawie jego winy. Dzięki temu nie musiałby płacić mu miliona euro odszkodowania.