Billy Wright to jedna z ikon reprezentacji Anglii, pierwszy zawodnik w historii futbolu, który rozegrał 100 spotkań międzynarodowych. Oprócz wybitnego reprezentanta był też Wright jednym z filarów Wolverhampton Wanderers, drużyny, która pod okiem menadżera Stana Cullisa zdominowała angielską pierwszą ligę w latach powojennych. W życiu prywatnym zasłynął jako „David Beckham lat 50-tych”, kiedy poślubił Joy Beverley, członkinię popularnego zespołu Beverley Sisters.
William Ambrose „Billy” Wright urodził się 6 lutego 1924 roku w Ironbridge. Od najmłodszych lat grał w piłkę nożną w drużynach szkolnych, wyróżniając się wśród rówieśników futbolowym talentem. W latach szkolnych grywał głównie jako napastnik. O jego skuteczności w ataku mogą świadczyć szkolne dzienniki, z których można się dowiedzieć, że młody Billy potrafił pokonać bramkarza drużyny przeciwnej nawet dziesięciokrotnie w trakcie jednego meczu. Za namową swojego nauczyciela odpowiedział na ogłoszenie Wolverhampton Wanderers w lokalnej gazecie i zgłosił się na testy do juniorskiej drużyny „Wilków”.
Drobny, szczupły nastolatek, mierzący niewiele ponad 150 centymetrów wzrostu, trafił na Molineux w wieku czternastu lat, jednak nikt nie wróżył mu kariery zawodowego piłkarza. Ówczesny menadżer „Wilków”, Frank Buckley, wprost powiedział marzącemu o zawodzie futbolisty chłopcu, że jest za niski, by kiedykolwiek trafić do pierwszej drużyny. Buckley zaoferował Wrightowi kilkumiesięczny okres próbny w drużynie rezerw. Grający na pozycji defensywnego pomocnika chłopak swoją grą niewątpliwie zaimponował sztabowi szkoleniowemu „Wilków”, bo do pierwszej jedenastki trafił rok później w wieku 15 lat. Zadebiutował w 1939 roku meczu z Notts County, wygranym przez drużynę z Wolverhampton 2:1. Spotkanie to nie jest jednak uznawane jako oficjalny debiut młodego Billy Wrighta w drużynie „Wilków”, ponieważ zostało rozegrane już po wybuchu Drugiej Wojny Światowej i zawieszeniu wszystkich krajowych rozgrywek piłkarskich.
W trakcie trwania wojny Wright był instruktorem przygotowania fizycznego w armii brytyjskiej, do której zgłosił się w 1943 roku. Piłkę w latach 1939 – 45 kopał w barwach Leicester City i Wolverhampton, łącznie rozgrywając ponad 100 spotkań pokazowych. Po zakończeniu służby wojskowej powrócił na Molineux, gdzie powierzono mu rolę kapitana drużyny. Pomimo swoich 170 centymetrów wzrostu, Wright świetnie radził sobie zarówno na pozycji defensywnego pomocnika, jak i na środku obrony. Brak centymetrów nadrabiał niesamowitą skocznością, dzięki której wygrywał większość pojedynków główkowych. Skoczność owa była tylko częściowo darem natury, w większości została wypracowana mozolnym codziennym treningiem, polegającym na skakaniu przez płotki z biegu i z pozycji stojącej, jak również pracą z obciążnikami, pomagającą wzmocnić mięśnie nóg. Billy Wright był zawodnikiem grającym na równym, niesamowicie wysokim poziomie. Menadżer Stan Cullis cenił go z powodu umiejętności odpowiedniego ustawienia się w obronie, umożliwiającego przechwycenie piłki i przerwanie ataku przeciwnika. Billy, pomimo drobnej postury, słynął także z ostrych, bezwzględnych wślizgów, których bała się większość przeciwników. Wright rzadko tracił piłkę, ponieważ gdy był w jej posiadaniu, nie szukał skomplikowanych rozwiązań, zazwyczaj oddając ją po prostu najbliższemu koledze z drużyny.
Wright był kapitanem Wolverhampton Wanderers w najlepszym okresie w historii klubu. Prowadzona przez Cullisa drużyna była jedną z najsilniejszych w First Division w latach 1950-59, trzykrotnie wygrywając ligę, dwukrotnie kończąc sezon jako wicemistrzowie i dwukrotnie stając na najniższym stopniu podium. Billy Wright, jako kapitan drużyny, wzniósł także Puchar Anglii w 1949 roku. Pod okiem Cullisa „Wilki” grały prostą, ofensywną piłkę, wyprowadzając szybkie ataki długimi podaniami z głębi pola. Menadżer zniechęcał wręcz swoich piłkarzy od zagrań w poprzek boiska, sugerując, że są one wynikiem strachu, unikania odpowiedzialności. Świetnie przygotowana fizycznie drużyna utrzymywała przez całe spotkania niespotykane wówczas tempo gry, a przeciwnicy, niejednokrotnie lepsi technicznie, musieli uznać wyższość pełnych energii i dużo bardziej dynamicznych „Wilków”. Zadanie piłkarzy było proste: przejąć piłkę i doprowadzić ją do pola karnego przeciwnika za pomocą jak najmniejszej liczby podań. Do tego nieskomplikowanego, typowego dla Anglii stylu „kick and rush”, Billy Wright pasował idealnie. Wszak sam mówił o swojej roli: „Na boisku miałem w głowie tylko dwie rzeczy: za wszelką cenę odebrać przeciwnikowi futbolówkę i najprostszym możliwym podaniem oddać ją najbliższemu koledze.”
„Wilki”, dowodzone na boisku przez Wrighta, zostały w latach 50-tych okrzyknięte – głównie przez prasę brytyjską – „mistrzami świata”. Stało się tak za sprawą serii prestiżowych meczów towarzyskich rozegranych przez Wanderers na Molineux. Te, odbywające się przy sztucznym oświetleniu, spotkania (co na Wyspach było nowością, wszak FA zakazała rozgrywania oficjalnych meczów w świetle jupiterów) przyciągały uwagę mediów z całej Europy. „Wilki” na swoim boisku pokonały m.in. Real Madryt, Borussię Dortmund, czy Walencję, jednak to zwycięstwo nad węgierskim Honved Budapeszt zaowocowało ogólnokrajową euforią i tytułem najlepszej jedenastki globu dla drużyny Cullisa. Klub z Budapesztu miał w swoim składzie kilku reprezentantów Węgier (m.in. Puskasa), którzy zdobyli tytuł wicemistrzów Świata w 1954 roku. Co było ważniejsze dla angielskiej prasy, to właśnie Węgrzy upokorzyli reprezentację Anglii na Wembley w roku 1953, pokonanie na boisku takich piłkarskich „asów”, było więc nie lada osiągnięciem.
Mecze towarzyskie z udziałem Wilków i ogromne zainteresowanie europejskiej prasy przyczyniły się pośrednio do powstania rozgrywek o Puchar Europy. Gabriel Hanot, redaktor francuskiego L’Equipe, widząc, jak wielkie emocje budzą spotkania pomiędzy klubami z różnych lig, napisał: „zanim ogłosimy Wolverhampton Wanderers drużyną nie do pokonania, pozwólmy im jechać do Moskwy, lub do Budapesztu. A przecież są jeszcze inne mocne drużyny, jak AC Milan, czy Real Madryt. Powinniśmy stworzyć rozgrywki o klubowe mistrzostwo Świata, lub choćby Europy, większe, bardziej znaczące i prestiżowe niż Puchar Mitropa.” Rozgrywki takie narodziły się w 1956 roku, a „Wilki” były drugą, po Manchesterze United, angielską drużyną, która wzięła w nich udział.
Kariera reprezentacyjna Wrighta była co najmniej równie udana jak ta klubowa. W jedenastce „Synów Albionu” zadebiutował 22 września 1946 roku w wygranym 7:2 meczu z Irlandia Północną. Już dwa lata później wybrany został kapitanem drużyny narodowej.
Z kapitańską opaską na ramieniu wybiegał na boisko 90-cio krotnie, co do dziś pozostaje rekordem reprezentacji Anglii (90 razy „kapitanował” Anglii również Bobby Moore). W latach 1951-59 zagrał we wszystkich 70 meczach międzynarodowych rozegranych przez Anglię, co również pozostaje osiągnięciem niedoścignionym. Był kapitanem reprezentacji na trzech kolejnych mundialach, w latach 1950, 1954 i 1958. 11 kwietnia 1958 roku, kilka dni po narodzinach pierwszej córki, Vicky, Wright rozegrał setny mecz w barwach Anglii, stając się pierwszym w historii futbolu zawodnikiem, który wystąpił w 100 meczach międzynarodowych. W swojej karierze w reprezentacji zagrał 105 razy. Buty piłkarskie zawiesił na kołku w 1959 roku. W barwach Wolverhampton zagrał łącznie 541 razy.
Billy Wright, człowiek, który w wolnym czasie uwielbiał wędkować, czy grać w domino, nieoczekiwanie znalazł się w centrum zainteresowania mediów, kiedy w 1958 roku poślubił Joy Beverley, członkinę zespołu Beverley Sisters, odpowiednik Spice Girls lat 50-tych. Popularność pary „celebrytów” była na tyle duża, że Billy i Joy, podróżując samochodem do Poole, na zaplanowaną w tajemnicy ceremonię ślubną, utknęli w korku wraz z setkami swoich fanów mających nadzieję na ujrzenie pary młodej. Dziennikarze, zupełnie jak to ma miejsce w podobnych sytuacjach w dzisiejszych czasach, dręczyli piłkarza niezliczonymi telefonami, licząc na wywiad, lub choćby kilka słów. Podobno niespotykanie spokojny nacodzień Wright niejednokrotnie tracił w związku z tym panowanie nad sobą, wybuchając do słuchawki i dając bulwarówkom dodatkowy temat do opisania.
Po zakończeniu kariery piłkarskiej Wright na krótko został zatrudniony jako trener młodzieżowej reprezentacji Anglii. W 1962 roku przyjął propozycję Arsenalu Londyn i został menadżerem drużyny z Highbury. W Londynie pracował ze zmiennym szczęściem przez cztery sezony, ostatecznie porzucając menadżerską karierę na rzecz występów telewizyjnych. Swoja fachową wiedzą dzielił się z telewidzami aż do przejścia na emeryturę w 1989 roku. Do piłki nożnej powrócił na krótko rok później, stając się członkiem rady nadzorczej Wolverhampton Wanderers. Zmarł na raka trzustki w wieku 70 lat, 3 września 1994 roku. Jego prochy rozsypane zostały na murawie stadionu Molineux.
/Jakub Budny/