Tragiczna śmierć piłkarza w Mozambiku – taka informacja obiega światowe media od kilku dni. Zawodnik zginął podczas treningu na oczach kolegów z zespołu, stając się ofiarą ataku krokodyla.
Afrykański futbol znacznie odbiega standardami od tego, który znamy, zresztą podobnie jak pozostałe aspekty życia. Profesjonalnych boisk jest tam jak na lekarstwo, a warunki do treningu są takie, jakie wymyśli naprędce trener. W ostatni piątek podczas treningu drugoligowego Atletico Mineiro de TETE – klubu wzorowanego na brazylijskim Ateltico Mineiro – doszło do niespotykanej tragedii.
Piłkarze byli w trakcie rozgrzewki nad rzeką Zambezi w Mozambiku, kiedy jeden z nich, 19-letni Estevao Alberto Gino, zbliżył się do brzegu. W jednym momencie z rzeki wyskoczył krokodyl, który wciągnął nastolatka do wody. Wszystko działo się na oczach klubowych kolegów, którzy w rozmowach z mediami nie kryli smutku i przerażenia.
– Jesteśmy w żałobie po tragicznej śmierci naszego piłkarza, brata, przyjaciela, syna. Estevao Alberto Gino miał zaledwie 19 lat i obiecującą przyszłość przed sobą – komentowały wydarzenie klubowe władze, składając jego rodzinie kondolencje.
Do podobnych wydarzeń w Afryce dochodzi częściej niż moglibyśmy się spodziewać, ale w futbolu podobnych przypadków niewiele. Tak tragiczna śmierć to bardzo przykra sprawa, tym bardziej że – jak podaje rzecznik miejscowej policji – ciała dotychczas nie odnaleziono.