Starcie Niemców z Azerami nie zapadnie na długo w pamięci piłkarskich kibiców. Mistrzowie świata wywiązali się z roli faworytów, wpakowali rywalom cztery bramki i wybrali się w daleką podróż powrotną. Czy na pokładzie samolotu ktoś postanowił uczcić ten sukces? Jeśli tak, to zapewne tą osobą był Thomas Mueller, który strzelił wczoraj swoją 37. bramkę dla naszych sąsiadów z zachodu. Dogonił Olivera Bierhoffa i w klasyfikacji najbardziej bramkostrzelnych Niemców awansował do elitarnego grona TOP 10.
Oczywiście Mueller nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Sama obecność w gronie legend niemieckiego futbolu na pewno go cieszy, ale biorąc pod uwagę, że ma dopiero 27 lat, stać go na poprawę wyniku i kolejne zdobycze bramkowe. Trzydzieści siedem bramek – są napastnicy, którzy musieliby przez kilkanaście lat biegać za piłką, nastawiać celownik, a i tak do tego wyniku by się nie zbliżyli. Mueller należy jednak do grupy zawodników wybitnych, którym zdobywanie bramek przychodzi z olbrzymią łatwością. Tę trzydziestą siódmą zdobył w swoim osiemdziesiątym piątym występie, a przecież nie zawsze grał od deski do deski. Tym większe słowa uznania należą się wspomnianemu już Oliverowi Bierhoffowi. On również 37 razy wpisał się na listę strzelców, choć w reprezentacyjnych barwach rozegrał piętnaście spotkań mniej od Muellera. Panowie dzielą obecnie między sobą dziesiątą pozycję. Kto jest przed nimi?
9) Michael Ballack – 42 bramki w 98 występach
8) Uwe Seeler – 43 bramki w 72 występach
7) Karl-Heinz Rummenigge – 45 bramek w 95 występach
5) Rudi Voller – 47 bramek w 90 występach
5) Juergen Klinsmann – 47 bramek w 108 występach
4) Lukas Podolski – 49 bramek w 130 występach
3) Joachim Streich – 55 bramek w 102 występach
2) Gerd Mueller – 68 bramek w 62 występach
1) Miroslav Klose – 71 bramek w 137 występach
Zawodnicy znajdujący się na czołowych trzech miejscach wykręcili takie wyniki, że nawet Muellerowi może zakręcić się w głowie. Sam strzela jak na zawołanie, ale nie trzeba być mistrzem z matematyki, aby zauważyć, że Streich, G. Mueller i Klose zdobywali więcej niż jedną bramkę na dwa mecze. To oczywiście statystyka, czyli bardzo złudna nauka, która nie może nam zasłonić oczu i zastąpić zdrowego rozsądku. Posłużmy się wczorajszym meczem Niemców z Azerami. Czym innym jest przecież zdobycie bramki na 2:1 (Mueller), kiedy przeciwnicy są uskrzydleni po wyrównaniu, a czym innym dobicie rywala i przypieczętowanie zwycięstwa (bramka Schuerrle na 4:1 w 81. minucie). Moment trafienia do siatki jest istotny, ale ważny jest też styl. Pod tym względem Mueller się nie wyróżnia, bo niemieckim Ibrahimoviciem nikt go chyba jeszcze nie nazwał, a jeśli tak, to należałoby zabrać taką osobę na izbę wytrzeźwień. Umiejętne dostawienie nogi w polu karnym też wymaga olbrzymich umiejętności, ale przecież kibice w stan największej euforii przechodzą po uderzeniach wyjątkowej urody, na przykład bombie Podolskiego z niedawnego meczu pożegnalnego. Świadczy to tylko o tym, że nie trzeba wzbić się na sam szczyt listy najskuteczniejszych, aby uchodzić za najlepszego. Najważniejsze rankingi znajdują się w głowach trenerów, skautów i kibiców, bo to przecież oni decydują o losach piłkarzy.
A jak Muellerowi wiedzie się w Bundeslidze? Do tej pory 93 razy udało mu się pokonać bramkarzy rywali, co daje mu dopiero 62. miejsce na liście wszech czasów. Na piękny jubileusz i bramkę numer sto najprawdopodobniej będziemy jednak musieli jeszcze trochę poczekać. W obecnym sezonie 27-latek z Weilheim tylko dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Carlo Ancelotti wciąż mu jednak ufa i daje kolejne szanse, a piłkarz o tak wysokich umiejętnościach może odblokować się w każdym momencie.