Prawdopodobnie najsłynniejszy mecz, który nie doszedł do skutku, ale po kilku miesiącach stanie się faktem. Chapecoense dzisiaj w nocy zagra z Atletico Nacional w pierwszym meczu o Recopa Sudamericana, czyli superpuchar Ameryki Południowej. Mecz historyczny, który w Brazylii, a szczególnie w Chapeco, wyzwala mnóstwo emocji, czemu trudno się dziwić – wszak wszystko kojarzy się z feralną katastrofą lotniczą z 30 listopada 2016.
Tym razem na szczęście droga między Medellin a Chapeco przebiegła bez zakłóceń i piłkarze Atletico Nacional lecący samolotem linii Avianca wylądowali w stanie Santa Catarina zgodnie z planem. Na miejscowym lotnisku zostali powitani w sposób, jakiego nie mógłby się spodziewać chyba żaden polityk, a nawet gwiazda show biznesu.
Tak z kolei wyglądał przejazd Atletico Nacional z lotniska do miasta, relacjonowany przez Rafaela Henzela, dziennikarza, który przeżył katastrofę pod Medellin i od tamtej pory posługuje się dwoma datami urodzin. Jedną, prawdziwą, a drugą właśnie z dnia katastrofy i trudno mu się dziwić, wszak wyjść cało z takiego wypadku to prawdziwy cud.
Festa para o @nacionaloficial em Chapecó. Amanhã narro a final da Recopa. @ChapecoenseReal e Chapecó recebendo irmãos colombianos. pic.twitter.com/bzAEcUuzZ4
— Rafael Henzel (@rafahenzel) April 3, 2017
Oczywiście Kolumbijczycy zawdzięczają takie powitanie swojej postawie po katastrofie. Wtedy Atletico Nacional zrzekło się pucharu na rzecz Chapecoense, dzięki czemu brazylijska ekipa „triumfowała” w Copa Sudamericana. Otrzymała pieniądze za zwycięstwo, do tego awans do Copa Libertadores, który był kolejnym zastrzykiem pieniężnym oraz wizerunkowym, a dodatkowo ekipa Vagnera Manciniego staje dzisiaj do walki o Superpuchar.
Dodatkowo ma prawo gry w tradycyjnym meczu towarzyskim o Copa Suruga Bank. Przysługuje to zwycięzcy Copa Sudamericana, który mierzy się z triumfatorem pucharu Japonii – Urawa Red Diamonds. Mecz miałby odbyć się w sierpniu w Saitamie, a na przybycie liczy prezydent J-League będący w Brazylii, Mitsuru Murai, który przekazał Chapecoense kondolencje oraz niewielką kwotę uzbieraną podczas superpucharu Japonii – około 7 tys. reali brazylijskich – a także zapewnił kolejne 27 tysięcy za przylot do Kraju Kwitnącej Wiśni. Sumy może nie oszałamiające, ale przyjazne, a o to chodzi! Murai przyleciał wraz z Zico, który do dzisiaj jest prawdziwą gwiazdą i ambasadorem brazylijskiego futbolu w Japonii.
Co słychać w Medellin?
Atletico Nacional po raz drugi w historii staje przed szansą na zdobycie tego trofeum. W 1990 roku przegrało z Boca Juniors. Swoją drogą, to ciekawe, że żaden kolumbijski klub jeszcze nie wygrał Recopy. Poza klubami cafeteros, również Boliwijczycy i Wenezuelczycy nie mieli okazji wygrywać w tych prestiżowych rozgrywkach. Tyle że kluby z Kolumbii trzykrotnie biły się o trofeum, ale zawsze na drodze stawał klub z Buenos Aires. Boca Juniors wygrała nie tylko z Verdolaga, ale również z Once Caldas w 2005 roku, a w ubiegłym roku Independiente Santa Fe musiało uznać wyższość River Plate. Tym razem rywal spoza Argentyny, więc jest nadzieja, tym bardziej że piłkarsko na dużo niższym poziomie.
Ekipa z Medellin w przerwie przeszła kilka zmian. Przede wszystkim musiała przez dłuższy czas sobie radzić bez trenera, bo Reinaldo Rueda miał operację biodra i zastępował go asystent. Zupełnie inaczej wygląda ofensywa, z której ubyło trzech piłkarzy. Wszyscy obrali kierunek Brazylia, Alejandro Guerra i Miguel Borja zasilili mistrza kraju – Palmeiras – a Orlando Berrio wybrał Flamengo.
W Libertadores jak na razie rozegrali jeden mecz z Barceloną… Guayaquil. Ekwadorczycy okazali się lepsi, ale to jedyna drużyna w 2017 roku, która potrafiła ich pokonać, bo w lidze wygrali osiem z dziesięciu spotkań, a pozostałe dwa zremisowali!
Co słychać u Chapecoense?
Oczywiście nastąpiła odbudowa zespołu. Struktura sportowa została stworzona niemalże na nowo. Wśród przybyłych zawodników chyba zdecydowanie najbardziej rozpoznawalną twarzą, dla kibiców w Europie, jest Artur Moraes – były golkiper Benfiki.
Wyniki osiągane przez klub z Arena Conda są raczej zadowalające. W mistrzostwach stanowych – Catarinense – zajął drugie miejsce w pierwszej części, a w drugiej prowadzi i jeśli utrzyma przewagę nad resztą, to awansuje do finału, w którym czeka już zwycięzca poprzedniej rundy – Avai. W Primeira Liga, a więc turnieju ponadstanowym, regionalnym, szybko odpadł z grupy, ale trzeba przyznać, że towarzystwo miał godne, bo wyprzedzili ich giganci z Belo Horizonte, a więc Cruzeiro oraz Atletico Mineiro.
W Copa Libertadores jak na razie sytuacja bardzo ciekawa, bo w pierwszym meczu ograli wenezuelską Zulie 2:1 w wyjazdowym meczu, który był rozgrywany 7 tys. kilometrów od Chapeco! W drugim polegli u siebie z Lanus i po dwóch kolejkach wszystkie ekipy w drugie mają po 3pkt…
Warto wspomnieć również o najstarszym zespole akademii Chape. Zespół U-20 najpierw w tradycyjnym turnieju Copa SP Junior – nieoficjalnych mistrzostwach Brazylii juniorów – awansował do 1/4 finału, eliminując po drodze wielkie Sao Paulo FC, a w ubiegłym tygodniu wygrał mistrzostwo stanu Santa Catarina, dzięki remisowi w ostatnim meczu z Criciumą.
Dodatkowo Chape będą obecni w… wyścigach samochodowych. Raijan Mascarello będzie kierowcą bolidu Chapecoense w Marcedes-Benz Challenge!
Niezależnie od wyniku zarówno pierwszego, jak i drugiego meczu, cały świat będzie spoglądał na Chapeco, a za miesiąc na Medellin, by zobaczyć jeden z dwumeczów, który kilka miesięcy temu przeszedł do historii, mimo że nie rozegrano ani minuty. Teraz miejmy nadzieje, że wreszcie wyjaśni się wszystko na boisku, ale już teraz wiemy, że atmosfera w obu spotkaniach powinna być kapitalna i przede wszystkim przyjacielska, bo kibice jednych i drugich od kilku miesięcy patrzą na siebie z wielkim szacunkiem i życzliwością. Początek meczu dzisiaj w nocy o godzinie 0:15.