Real Madryt w półfinale Ligi Mistrzów. Było to spotkanie z najwyższej półki, w którym nie zabrakło niemalże niczego. Niestety, także błędów sędziowskich, które w dużym stopniu wypaczyły wynik dwumeczu.
Pierwsza odsłona została rozegrana w niesamowitym tempie. Bayern z myślą, że potrzebuje minimum dwóch bramek do awansu, od początku ruszył w pogoń za „Królewskimi”. Fenomenalną partię rozgrywał Thiago, który był prawdziwym szefem środka pola „Bawarczyków”. Real przez pewien czas skupiał się wyłącznie na kontrach, które przeprowadzał niczym za panowania Jose Mourinho.
Jeśli kontry drużyny Zidane’a były przeprowadzane ekspresowo, to rywale robili już to w nieco mniej dokładny sposób. Arjen Robben czy Robert Lewandowski, wychodząc z piłką, często tracili animusz i byli zatrzymywani przez pomocników oraz defensorów ekipy z Madrytu. Nie brakowało oczywiście stuprocentowych sytuacji po obu stronach. Jedną z nich zmarnował chociażby Thiago, zaś po drugiej stronie strzał Ramosa niemalże sprzed linii bramkowej wybił Boateng, który wrócił po kontuzji i momentalnie pokazał fenomenalną dyspozycję.
Pięć minut po przerwie nadszedł czas na dodanie do tego starcia najważniejszego: bramek. Arjen Robben wbiegł z piłką w pole karne, po czym nieprzepisowo na ziemię powalił go Casemiro. „Jedenastkę” pewnie – w swoim stylu – wykonał Lewandowski, uciszając trybunę, która próbowała go zdekoncentrować przed strzałem. Na twarzy Polaka malował się ogromny stres, ale Robert świetnie wytrzymał te próbę nerwów.
GOOOLLL⚽️ del Bayern Múnich ?? Arjen Robben hace un Arjen Robben y Lewandowski de penal pone el 2-2 #ChampionsLeague pic.twitter.com/riUpKQ9f1X
— 90 Minut⚽️s México (@90minutosmex2) April 18, 2017
Punkt kulminacyjny tego starcia miał miejsce jednak między 75. a 77. minutą. Najpierw bramkę trafił nieskuteczny dzisiejszego wieczora Cristiano Ronaldo, zaś kilkadziesiąt sekund później Real trafił ponownie, tym razem już do własnej bramki. Antybohaterem tej fazy spotkania został Ramos, który w ostatnich latach zwykle ratował swój zespół w beznadziejnych sytuacjach.
Ostatecznie w tym meczu brakowało tylko jednego – błędu sędziego. Niestety, kilka minut przed końcem regulaminowego czasu gry z boiska za drugą żółtą kartkę wyleciał Vidal, który zanotował czysty odbiór piłki Casemiro. Viktor Kassai był innego zdania i popełnił fatalny błąd, dodając do tego meczu kolejną dramaturgię.
Do dogrywki Bayern przystępował zatem w dziesiątkę, dodatkowo z obolałym Hummelsem i Boatengiem. Jak się okazało, wyrzucenie Vidala nie było ostatnim błędem arbitrów. W końcówce pierwszej połowy Cristiano Ronaldo ugryzł po raz drugi, ale tym razem ze spalonego. W końcówce Bayern wywiesił białą flagę i pozwolił wbić rywalom jeszcze dwie bramki. Było to znęcanie się ekipy z Bernabeu nad rywalem, który kompletnie nie wytrzymał fizycznie oraz psychicznie drugiej części dogrywki.
Bramka Ronaldo ze spalongo na 2:2 pic.twitter.com/JZv0a4gszX
— Robert Kwit (@KwitRobert) April 18, 2017
Bayern w ostatnich czterech latach meldował się w półfinale Ligi Mistrzów. Tym razem jednej z największych firm w europejskim futbolu zabraknie wśród czterech najlepszych zespołów Champions League.