Lewandowski miał być jednym z tych piłkarzy Bayernu, którzy po rewanżowym meczu z Realem Madryt wtargnęli do szatni sędziego, by wyładować na nim frustrację wynikającą z popełnionych błędów. Viktor Kassai nie miał za sobą udanych zawodów, ale informacja o odwiedzinach „Lewego”, Vidala i Thiago okazała się wymysłem jednego z hiszpańskich dziennikarzy. Okazało się, że Polak po meczu był zajęty o wiele ciekawszymi rzeczami.
Vidal – ok, ze swoim temperamentem jeszcze do tej historii pasował. Lewandowski i Thiago już mniej. Zresztą, gdyby tak było, to na pewno Węgier wspomniałby o tym w swoim raporcie, a na wyciągnięcie konsekwencji przez UEFA nie trzeba by długo czekać. Nie po raz pierwszy okazało się, że dziennikarska fantazja nie zna granic. Ludzie czują się oszukani i pytają, czy osoba, która wymyśliła tę informację, poniesie jakieś konsekwencje. Obawiam się, że nie, bo news zrobił zanotował dużo wejść, a na „La Sexta” powoływali się wszyscy w Europie. Większość podanej dwa dni temu wiadomości nie zdementuje, więc w hiszpańskiej telewizji nie ma czym się przejmować. Cel został zrealizowany.
. @lewy_official był zajęty rozmowa z Florentino Perezem. To mogła byc ważna rozmowa.
— Michał Kołodziejczyk (@Michal_Kolo) April 19, 2017
Ale skoro „Lewy” nie obrażał sędziów w ich pokoju, to czym był zajęty? Otóż z informacji, Michała Kołodziejczyka wynika, że w tym czasie rozmawiał z Florentino Perezem. Potwierdził to menedżer piłkarza – Cezary Kucharski. Nie była to ich pierwsza konwersacja. Panowie zdążyli się poznać przy okazji starć „Królewskich” z Borussią Dortmund. Wówczas rozmowa odbywała się w gabinecie prezydenta Realu Madryt i przystępowali do niej w odmiennych nastrojach.
– Kurtuazyjna rozmowa. Przy świadkach. Ale też wiadomo, że prezes Perez nie przez przypadek chciał porozmawiać akurat z Robertem. We wtorek pytał, kiedy Ania rodzi i jak się czuje. I jak to było z barkiem Roberta. Tyle „Lewy” zrozumiał z hiszpańskiego – tłumaczył Kucharski.
Temat przenosin Polaka do stolicy Hiszpanii ciągnie się już od kilku lat. Najpierw zabiegano o niego, gdy czterokrotnie pokonał Diego Lopeza, a później gdy wygasał jego kontrakt z klubem z Dortmundu. Borussia sama nalegała na to, by Lewandowski dołączył do Realu, a nie Bayernu. Decyzja była inna i mimo późniejszych starań nie udało się zrealizować tego transferu. Temat odszedł w zapomnienie wraz z przedłużeniem kontraktu z „Bawarczykami” do 2021 roku. Mówiło się, że „Królewscy” wówczas nie będą już zainteresowani, bo wiek zawodnika będzie wykraczał poza przyjęte normy transferowe.
Po tych informacjach możemy się domyślać, że temat przeprowadzki do Madrytu znów zawróci w głowie nie jednej osobie. Pytanie, czy w tej grupie będzie też Lewandowski. W chwilach takich jak ta, po kolejnym odpadnięciu przed finałem Champions League, mogą pojawić się wątpliwości i pytania – co dalej. Właśnie to chciał wykorzystać Florentino Perez i przypomnieć Polakowi o sobie. Trudno uwierzyć w towarzyskie intencje, bo przecież Hiszpan ma w szatni Bayernu lepszych znajomych od Lewandowskiego – choćby Xabiego Alonso. Na lepsze poznanie być może przyjdzie jeszcze czas. Na naukę hiszpańskiego też.