Pieniądze nie idą w parze z rozumem. Essien i Cole mają niemałe kłopoty przez… ich klub!

essien
(Zdjęcie: Espnfc.com)

Dziesięć lat temu dziwiliśmy się, kiedy David Beckham przechodził do MLS. Później o gwiazdy piłki nożnej bili się Australijczycy, kluby z Półwyspu Arabskiego czy Indii, a od niedawna obserwujemy zainteresowanie ze strony Chin. Michael Essien i Carlton Cole wybrali jeszcze inny kierunek, udając się do Indonezji. Początki nie należą jednak do najłatwiejszych, bo choć zarabiać mają całkiem sporo, to już muszą się mierzyć z poważnymi problemami prawnymi, a wszystko przez ich nowy klub.

Obaj do Persib Bandung przeszli niespełna miesiąc temu, Essien po tym jak zakończył przygodę z Panathinaikosem, odrzucając też ofertę australijskiego Melbourne Victory, a Cole po kilku miesiącach przerwy od futbolu, po tym jak zaliczył nieudany epizod za Oceanem. W Indonezji zdążyli rozegrać dopiero jeden mecz, w ubiegły weekend z zespołem o nic nie mówiącej nam nazwie Arema. Jak na razie swojej drużyny nie zbawili, a już się okazuje, że wpakowali się w niemałe bagno.

A raczej to klub ich w nie wpakował. Indonezja to kraj restrykcyjnie trzymający się przepisów dotyczących imigrantów i ich pracy w tym kraju. Każdy obcokrajowiec, zanim zacznie tam zarabiać na chleb, musi najpierw uzyskać specjalne pozwolenie na pracę i stały pobyt. Essien i Cole mieli na to czas do wtorku 18 kwietnia, a wszystkim miał zająć się klub. Pracownik Persib odpowiedzialny za biurokratyczną zabawę chyba zapomniał o swoich obowiązkach i pozwoleń nie załatwił. Teraz obaj piłkarze stają w obliczu nawet pięcioletniej kary więzienia.

Czy tak będzie? W przypadku przeciętnego obcokrajowca zapewne byłoby poważnie, ale tutaj możemy się spodziewać, że sprawa zostanie rozwiązana najłagodniej, jak się da, bo już pomoc w tej sprawie zapowiedziała indonezyjska federacja piłkarska. Najprawdopodobniej skończy się na wysokiej grzywnie dla klubu i zwolnieniu osoby, która zawaliła, narażając piłkarzy na niemały stres. Ci na pewno nie pojawią się na boisku, dopóki sprawa nie zostanie wyjaśniona.

– Trafili do nas, żeby dawać radość i podnieść renomę indonezyjskiego futbolu. Wszyscy wiedzą, że Essien i Cole to piłkarze światowej klasy, a nie nielegalni imigranci – powiedział Umuh Muctar, trener Persib.

Takie futbolowe realia panują w Indonezji, o czym już na początku swojej egzotycznej przygody mogli się przekonać byli piłkarze Chelsea. Jak widać, pieniądze nie idą w parze z rozumem, a Indonezyjczycy mają nauczkę na przyszłość. A poszkodowani? Prawie milionowe (w euro) kontrakty powinny załagodzić sytuację…