Przed Borussią Dortmund trzy arcyważne mecze sezonu – dwie potyczki ligowe oraz finał DFB-Pokal. Cisza, spokój, koncentracja – tak powinny wyglądać kolejne tygodnie w obozie BVB, jednak sytuacja jest zupełnie odwrotna. Konflikt trenera z piłkarzami, trenera z działaczami i trenera z szefem skautów to fatalna wiadomość dla fanów, wydawałoby się, poukładanego i rozważnie prowadzonego klubu. Jakie są główne problemy klubu z Dortmundu?
Ze sportowego punktu widzenia wszystko gra. Postawione przed sezonem cele, czyli faza pucharowa Champions League, jak najlepszy wynik w pucharze Niemiec oraz TOP 3 w Bundeslidze (gwarancja gry w LM bez eliminacji) są bardzo bliskie spełnienia. Jednak, jak powiedział prezes BVB Hans Joachim-Watzke, o przedłużeniu umowy z trenerem Tuchelem nie będą decydować tylko kryteria sportowe, lecz także strategia, komunikacja i zaufanie. I tutaj należy się zatrzymać na dłużej. Ewidentnie widać, że między szkoleniowcem a zawodnikami i szefostwem „Żółto-czarnych” nie ma tak dobrych relacji, jak chociażby za czasów Juergena Kloppa, który w umiejętny sposób potrafił pogodzić rolę wymagającego trenera z wyluzowanym gościem, łapiącym świetny kontakt z drużyną oraz działaczami. Wypowiedź Watzkego potwierdza, że klub to nie tylko wyniki, ale także międzyludzkie relacje, w tym przypadku dość mocno napięte.
Komunikacja w klubie zaczęła szwankować przy transferze Alexandra Isaka, 17-latka ze Szwecji, który do Dortmundu trafił zimą tego roku. Tuchel zapytany o nowego gracza BVB odparł, że sam dopiero kilka dni temu dowiedział się o tym ruchu kadrowym i tak naprawdę nic o napastniku nie wie. Taka wypowiedź świadczy o braku porozumienia z szefem skautów w Borussii, Svenem Mislintatem, z którym Tuchel miał już na pieńku za niedoprowadzenie do transferu Oliviera Torresa.
Drugim punktem zaburzającym harmonię w zespole był termin rozegrania meczu Borussii z AS Monako po zamachu, kiedy to ucierpiał Marc Bartra. Tuchel nie chciał rozgrywać spotkania następnego dnia, w przeciwieństwie do działaczy Borussii mających w głowie brak innego terminu. Ta wypowiedź zdenerwowała prezesa BVB, który w jednym z wywiadów skrytykował trenera, zarzucając mu brak trzymania się jednej wersji – publicznie sprzeciwiał się rozegraniu meczu, jednak w klubie już o tym nie mówił.
43-letni szkoleniowiec także dolewał oliwy do ognia. Po meczu z Darmstadt stwierdził, że kadra jest za słaba jak na cele, jakie przed sezonem zostały postawione. W pewnym stopniu można się z tym zgodzić, bowiem niektórzy nowi zawodnicy – tacy jak Emre Mor czy Mikel Merino – mogliby jeszcze grać w młodzieżowych zespołach Borussii, a nie być częścią pierwszej drużyny. Ze strony Tuchela to także mógł być prztyczek w nos w stronę działaczy BVB, a szczególności Watzke, zapewniającego, że w żadnym wypadku trio Guendogan–Mkchitarjan–Hummels nie odejdzie z klubu podczas jednego okienka transferowego. Tak się jednak nie stało, a w klubie zarobione ponad 100 milionów zainwestowano głównie w młodych przyszłościowych piłkarzy. Mimo kadrowej rewolucji Borussia wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie – pod wodzą Tuchela zdobyła średnio ponad 2 punkty na mecz, w poprzednim sezonie była najlepszym wicemistrzem w historii Bundesligi, a za kilkanaście dni stanie przed szansą wygrania Pucharu Niemiec.
Jakie są scenariusze zakończenia konfliktu w Borussii Dortmund?
- Rozstanie się Tuchela z klubem po zakończeniu tego sezonu (Niemiec ma jeszcze rok ważnego kontraktu). W przypadku niespełnienia warunku zajęcia miejsca w pierwszej trójce w Bundeslidze szefostwo BVB miałoby pretekst do zwolnienia szkoleniowca latem tego roku.
- Wypełnienie kontraktu byłego trenera FSV Mainz do czerwca 2018.
- Przedłużenie kontraktu z Tuchelem.
Potencjalnym następcą 43-latka po sezonie miałby być Lucien Favre, czyli człowiek, który przestawił Łukasza Piszczka z ataku na prawą obronę, następnie wykręcił bardzo dobre wyniki w Borussią Moenchengladbach (awans do LM), po czym na początku zeszłego sezonu po fatalnym starcie rozgrywek odszedł z drużyny „Źrebaków” i przeniósł się do OGC Nice, gdzie stworzył drużynę, która w przyszłym sezonie zagra w eliminacjach LM. Media donoszą, że do wstępnych rozmów pomiędzy Borussią a Szwajcarem miało już dojść.
OGC Nicea przygotowuje się na odejście Luciena Favre'a. Francuski klub podjął kontakt z Ranierim. [FRANCE FOOTBALL]
— Borussia.com.pl (@pl_borussia) May 10, 2017
Drugą opcją może być związany przed laty z „Żółto-czarnymi” Hannes Wolf. W mediach wymieniani są również inni trenerzy, jednak obecnie te dwie kandydatury wydają się najbardziej prawdopodobne.
Eurosport informuje, że Borussia robi podchody pod Hannesa Wolfa ze Stuttgartu. Wcześniej trenował młodzież BVB. Logiczne. https://t.co/21oZTLk0dH
— Michał Trela (@MichalTrelaBlog) May 9, 2017
Sprawa konfliktu dotyczy także bezpośrednio relacji trenera z piłkarzami. Anonimowo jeden z graczy BVB krytykował wiele taktycznych zmian w trakcie meczu, a z informacji Goal.com wynika, że niektórzy piłkarze nie mają ochoty na dalszą współpracę z Tuchelem.
Kilku czołowych zawodników Borussii miało zagrozić odejściem z klubu, jeśli Tuchel zostanie na swoim stanowisku. [https://t.co/hvBz7jqaIp]
— Borussia.com.pl (@pl_borussia) May 10, 2017
Do końca sezonu zapowiada się zawieszenie broni z obu stron. Tuchel nie wdaje się w medialne przepychanki, a na pytanie, czy pozostanie trenerem BVB w przyszłym sezonie, odpowiada, że w Augsburgu (najbliższy rywal) z pewnością zasiądzie na ławce rezerwowych. Menedżer Tuchela mówi, że celem szkoleniowca jest uspokojenie sytuacji i wypełnienie kontraktu z Borussią. Na konkrety przyjdzie czas po 27 maja, kiedy to Borussia zagra w finale Pucharu Niemiec. Wtedy dowiemy się, czy Thomas Tuchel, podobnie jak Pep Guardiola, pożegna się z klubem zwycięstwem w DFB-Pokal.
Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka + do 400 zł bonusu!