Kilka tygodni temu złożył wniosek o rozwiązanie umowy z winy klubu, a od wczoraj jest już wolnym piłkarzem. Patryk Lipski ma za sobą trudny czas, a decyzji nie chcą mu wybaczyć kibice Ruchu Chorzów. Dziś piłkarz wydał oświadczenie, w którym wyjaśnia całą sprawę.
Austriacki ekonomista Ludwig von Mises napisał kiedyś, że pracownik nie jest winien swemu pracodawcy służalczości i posłuszeństwa. Jest mu jedynie winien usługę, za którą otrzymuje zapłatę, będącą nie łaską, lecz zasłużonym wynagrodzeniem. Ten cytat dobrze oddaje sytuację, w której Lipski znajdował się od kilku miesięcy. 22-letni piłkarz mimo odbywania treningów, gry i prawidłowego wykonywania obowiązków wciąż nie widział należnej mu z tytułu umowy pensji. Już zimą do Zagłębia Lubin „uciekł” Kamil Mazek, a z każdym tygodniem sytuacja chorzowian tylko się pogarszała.
Kolejnym, który nie wytrzymał, był Lipski i złożył wniosek o rozwiązanie kontraktu z winy klubu. Izba ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych przy PZPN rozpatrzyła wniosek pozytywnie, a decyzja zapadła wczoraj rano. Od 11 maja Patryk Lipski jest wolnym piłkarzem, choć jeszcze w środowy wieczór negocjował z klubem rozwiązanie sprawy. To się jednak nie udało. W poniższym oświadczeniu kierowanym do kibiców Ruchu zawodnik wyjaśnia całą sprawę z własnej – nie klubu – perspektywy.
— Patryk Lipski (@patryklipski10) May 12, 2017
Jak widać, sam piłkarz żałuje, że sprawa zakończyła się w ten sposób. To, że Lipski lada chwila znajdzie nowy klub, jest więcej niż pewne, szkoda tylko, że nikt w Ruchu nie pomyślał, że właśnie przed oczami przejeżdża im ponad milion złotych, bo tyle jest wart dziś pomocnik kadry U-21. Ruch mając 14 dni na wypłacenie mu zaległości, na cztery dni przed końcem tego terminu wypłacił tylko połowę, tłumacząc, że więcej nie może, równocześnie mając nadzieję, że mniejsze zadłużenie nie będzie podstawą do prawnego rozwiązaniu umowy.
Duży żal do Lipskiego mają kibice. Że zależało mu tylko na pieniądzach, że mógł poczekać z tym wnioskiem do końca sezonu, bo przecież dwa miesiące nie zrobiłyby różnicy. W takich sytuacjach najlepiej postawić się w miejscu poszkodowanego, którym w tej sytuacji niewątpliwie jest piłkarz. Czy ktokolwiek pracowałby dziś za darmo? Mamy przeczucie graniczące z pewnością, że nie. Przywiązanie do klubu, do barw? Lipski zapowiedział nawet, że złożenie wniosku nie oznaczało zakończenia gry, a sam deklarował gotowość do występów. Gdyby nie złożył tego wniosku, zapewne jeszcze długo nie zobaczyłby nawet części należnych mu pieniędzy. Po jego słowach widać, że do klubu i kibiców odnosi się z szacunkiem, a żal ma jedynie do działaczy, którzy jego zdaniem mogli lepiej wyjść z tej sytuacji.
Ci już zapowiedzieli odwołanie do wyższej instancji. Jeśli ona przychyli się do stanowiska klubu, piłkarz będzie musiał wypłacić mu odszkodowanie. Nie zmieni to jednak faktu, że już jest wolnym zawodnikiem. Kwestia odwołania wyjaśni się za około półtora miesiąca, zgodnie z terminami wyznaczonymi przez Izbę.
Lipski jest już wolnym zawodnikiem, ale ta sprawa jeszcze jakiś czas będzie się za nim ciągnąć. Teraz jednak powinien skupić się na nadchodzących ME U-21, choć najpierw musi doleczyć kontuzję. Dobrze jednak, że w końcu przedstawił swoje zdanie na ten temat.