Przed poprzednim sezonem Manchester City pokładał w nim niemałe nadzieje, płacąc za niego niemal 20 milionów euro. Jedna z większych niespodzianek La Liga w sezonie 2015/2016 wejście do Premier League miała bardzo dobre, a wiele osób chwaliło Pepa Guardiolę za ściągnięcie swojego – niemłodego już – rodaka. Wiecie o kogo chodzi? Nolito. Tak – wcale nietrudno było o nim zapomnieć.
Hiszpan, który w barwach Celty Vigo co krok wywoływał ochy i achy, będąc bezwzględnie największą gwiazdą drużyny, nie mógł nalegać na brak ofert. Po zawodnika, który do wtedy nie grał w żadnym większym zespole (poza dwoma występami w Barcelonie) i miał 29 lat na karku, ustawiła się spora kolejka. Chętna była m.in. „Duma Katalonii”, w której rezerwach Nolito grał przez trzy sezony. Ostatecznie wybór padł na Wyspy, a po niemal roku Hiszpan raczej nie może zaliczyć tego wyboru do trafionych.
Niecałe 170 rozegranych minut w 2017 roku, z czego tylko 40 w EPL, nie zadowoliłyby nawet juniora. W przypadku zawodnika z takim potencjałem i nieubłaganie upływającym czasem frustracja może być tylko większa. Pisaliśmy już o Diego Coscie, który więcej nie zagra dla Chelsea i najpewniej opuści Wyspy, a bliski takiego losu jest również Nolito. W jego przypadku nie chodzi o decyzję trenera (Guardiola pewnie chciałby zostawić takiego zmiennika), ale o… no właśnie.
– Klub? Nie wydaje mi się, aby na mnie liczył, skoro od stycznia prawie nie gram. Chcę odejść, ponieważ liczę na powołanie do reprezentacji na mistrzostwa świata w Rosji.
– Moja córka wygląda, jakby żyła w jaskini, jej kolor skóry się zmienił. Ponadto język angielski jest dla mnie bardzo trudny. Umiem powiedzieć zaledwie kilka najprostszych słów.
The curious case of Nolito… flop has started just one game in 2017 and hates Manchester weather, so what went wrong? https://t.co/pIocfo8rlM pic.twitter.com/4qAea8z9ak
— MailOnline Sport (@MailSport) June 8, 2017
Brak gry swoją drogą, ale jak widać, nie każdemu służą zmiany klimatu i języka. O ile to drugie nie możemy nazwać niczym innym jak lenistwem, o tyle pierwszy czynnik faktycznie może być uciążliwy. Już niejeden piłkarz wybierał zamiast „najatrakcyjniejszej ligi” choćby Włochy czy Hiszpanię, a Nolito zapewne poszuka teraz podobnego kierunku. Dużo można znieść, ale nieznikające szare chmury i blednącą córkę? Ojj, nieodczekanie…