Szaleństwo transferowe oficjalnie ruszyło, niemal codziennie dowiadujemy się o kolejnych klubowych roszadach. Jednym z najgorętszych nazwisk miał być tego lata Antoine Griezmann, ale wygląda na to, że wszystko skończyło się szybciej, niż zaczęło. W dodatku nie tak, jak oczekiwała większość osób.
Wszechstronny ofensywnie Francuz od wielu miesięcy wypychany jest przez media z obecnego zespołu. W uciszeniu spekulacji nie pomogły mu również wypowiedzi, że w razie odejścia chciałby zagrać w Premier League oraz jego brat, niekryjący sympatii do Manchesteru United. To właśnie z tym klubem Griezmann łączony był najczęściej, a jego odejście wydawało się kwestią czasu.
Ostatnie dni przyniosły jednak ból głowy wszystkim kibicom United, gdy Francuz stwierdził, że „zakaz transferowy dla Atletico to duży cios, a jeszcze większym byłoby jego odejście, dlatego woli zostać”. Była to dla wszystkich dość duża karuzela nastrojów, gdyż jeszcze chwilę po ostatnim meczu sezonu Griezmann mówił: – Jestem gotowy na opuszczenie Atletico Madryt. Chcę poszukać drużyny, w której będę zdobywać trofea. Latem podejmę decyzję ws. swojej przyszłości. Ocenił nawet szanse odejścia do United – szóstka, w dziesięciostopniowej skali.
Wczoraj zawodnik podjął jednak ostateczną decyzję. Wielkie pieniądze oferowane przez zalotników najwidoczniej nie przebiły więzi z Atletico. Griezmann nie tylko zostanie w Madrycie, ale przedłużył swój kontrakt. Będzie on teraz obowiązywał aż do 2022 roku. Spełnił tym samym (nawet z nadwyżką) swoje deklaracje z początku miesiąca, kiedy pisał: – Teraz bardziej niż kiedykolwiek wcześniej #Atleti #Wszyscyrazem
Ahora más que nunca #Atleti #Todosjuntos ?⚪️ pic.twitter.com/nfxcwInM2B
— Antoine Griezmann (@AntoGriezmann) June 1, 2017
Czy skreśla to definitywnie szanse drużyn, które widziałby Francuza w swoim zespole? Niekoniecznie. Co prawda na mocy nowej umowy Griezmann zostanie najlepiej opłacanym zawodnikiem „Los Colchoneros„, jednak klauzula jego odejścia pozostanie na tym samym, niezmienionym poziomie – 100 milionów euro. W tych czasach taka kwota nie jest żadnym problemem dla największych klubów i jest niemal pewne, że zostanie w niedalekiej przyszłości zapłacona.
Patrząc na całą sprawę, nie da się nie stwierdzić, że były zawodnik Realu Sociedad ma po prostu dobre serce i przejmuje się losem swojej drużyny oraz kolegów. Obecnie postawa raczej niecodzienna, więc tym bardziej godna pochwały. Mimo wszystko tylko głupcy mogą oczekiwać, że Griezmann zostanie „Giggsem Atletico”. Nie zakończy swojej hiszpańskiej przygody teraz, ale zima i lato 2018 to już bardzo prawdopodobne terminy. Bo jak wiemy, co się odwlecze…