Jeszcze nie tak dawno Naby Keita był zaledwie jednym z wielu wyróżniających się pomocników Bundesligi, o którym w samych superlatywach pisaliśmy w kontekście transferu do Premier League. Okno transferowe ledwo się rozpoczęło, zaś Liverpool już teraz jest skłonny zapłacić za Keitę 70 milionów funtów. Co na to RB Leipzig? Zdecydowane nie!
Zeszłosezonowy wicemistrz Bundesligi nie musi sprzedawać. Pieniądze? Są. Liga Mistrzów? Jest. Ambitne plany na przyszłość? Jak najbardziej. W tym wszystkim nie ma miejsca na utratę najlepszych piłkarzy, takich jak Forsberg czy Keita, którymi interesują się szczególnie angielscy potentaci. Gwinejski pomocnik do tego stopnia spędza sen z powiek Kloppowi, że ten uczynił z niego cel numer tego okienka. Liverpool, choć dysponuje ogromnym budżetem transferowym, w starciu z RB Leipzig jest niemal na straconej pozycji. Mimo że zawodnik chętnie przeniesie na Wyspy, to bez jego zdecydowanego ruchu negocjacje mogą przeciągać się w nieskończoność. Scenariusze na najbliższe tygodnie wyglądają następująco…
… RB Leipzig zgodnie z zapowiedziami swojego dyrektora odrzuci wszystkie oferty za Keitę i nie sprzeda Gwinejczyka za żadną kwotę. Z pewnością wpłynie to pozytywnie na kibiców RB oraz wzmocni marketingowo i przede wszystkim piłkarsko pozycję klubu. Każdy kij ma jednak dwa końce. Wraz z finiszem przyszłego sezonu w kontrakcie Keity uaktywni się klauzula, pozwalająca mu odejść za niespełna 50 milionów. W związku z tym RB na przestrzeni jednego sezonu może stracić potencjalnej sprzedaży na Gwinejczyka prawie 20 milionów.
Być może zachowanie RB to tylko gra wstępna, podczas której niemiecki zespół wciąż udaje jakże niedostępnego, jednak przy odpowiedniej ofercie zmieni swoją postawę. Przeciąganie liny prędzej czy później doprowadzi do tego, że Liverpool złoży finalną ofertę, która powinna zadowolić przede wszystkim interes klubu z Bundesligi. Tutaj pojawia się tylko pytanie, kiedy taka propozycja zostanie wystosowana i jak zareagują na nią władze RB. Nie da się ukryć, że Klopp chciałby móc współpracować z Keitą jeszcze przed startem sezonu.
Trzecia – i jednocześnie najbardziej radykalna – opcja zakłada transfer request ze strony Keity. Władze RB Leipzig nie mają zamiaru na siłę zatrzymywać swojego zawodnika i jeśli ten jasno zażąda odejścia, będzie mógł to zrobić. Ryzykuje on jednak wiele. Gdyby kluby nie doszły do porozumienia, straciłby on nie tylko w oczach kibiców, ale przede wszystkim swoich kolegów z zespołu.
Swój plan mają także kibice Liverpoolu, którzy bojkotując produkt Red Bulla, planują osłabić markę, a jednocześnie cały klub, przez co ten miałby zdecydować się na sprzedać Keity. Trzeba przyznać, że idea bardzo ambitna, ale chyba dość trudna do zrealizowania.
Niezależnie od finału całej sprawy – podobnie jak w przypadku van Dijka – Liverpool pozwolił, by cała sprawa trafiła do mediów, co ewidentnie nie sprzyja przyśpieszeniu transakcji. Jeśli w najbliższym czasie pojawi się jakiś przełom w sprawie, z pewnością brytyjska prasa bardzo szybko nas o tym poinformuje.