Kevin Kampl najprawdopodobniej nie będzie w przyszłym sezonie zawodnikiem Bayeru. Słoweniec postanowił poinformować władze klubu, że pragnie zmienić otoczenie. Kampl nie palił jednak za sobą mostów, gdyż od razu podkreślił, że w przypadku niepowodzenia negocjacji chętnie ponownie przywdzieje koszulkę „Aptekarzy„.
Kampl – jak cały Bayer – ma za sobą raczej przeciętny sezon. Oczekiwania były znacznie większe, jednak zarówno zawodnicy, jak i trener nie sprostali przedsezonowym założeniom. Roger Schmidt zdążył już pożegnać się z klubem, a teraz przyszedł czas na kilku zawodników. Jednym z nich jest właśnie Kevin Kampl, który wzbudza zainteresowanie głównie dwóch klubów.
Pierwszym z nich jest Beijing Guo’an, który jednocześnie jest aktualnym pracodawcą Rogera Schmidta. Trener, który sprowadził Kampla do Leverkusen, chciałby ponownie współpracować ze swoim byłym podopiecznym, tym razem na boiskach azjatyckich. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, jakie korzyści z takiego transferu czerpałby Kevin Kampl. Wielu obserwatorów liczy jednak, że Słoweniec zdecyduje się pozostać w Europie, ponieważ wciąż ma wiele do zaoferowania nawet czołowym europejskim klubom.
Szansą na drugi (europejski) oddech dla Kampla jest… Milan. Odradzający się potentat jest najaktywniejszym klubem tegorocznego okienka, ściągając wielu jakościowych zawodników. Kolejnym z nich mógłby zostać Kevin Kampl, który w środkowej strefie boiska miałby ponownie współpracować z Hakanem Calhanoglu, który wcześniej tego lata przeniósł się na San Siro. Milan nie jest jednak skory, by zaoferować Słoweńcowi pensję na poziomie tej, którą mógłby otrzymać za ponowną grę pod wodzą Rogera Schmidta.
Przed Kamplem trudny wybór. Znany trener i wysokie zarobki czy być może transfer do większego klubu i gra o najwyższe cele? W podjęciu decyzji może pomóc czas. Okienko transferowe w Chinach dobiega dzisiaj końca. Jeśli sprawa ewentualnej transakcji nie przyśpieszy, Kampl będzie zmuszony szukać sobie nowego klubu w Europie. Wtedy z pewnością ponownie do akcji wkroczy Milan, który wówczas stanie się dużo atrakcyjniejszą opcją niż obecnie.