Trwające okienko transferowe może przejść do historii. Dawno nie mieliśmy już bowiem tylu kontrowersji przy poszczególnych zmianach klubowych barw. Dziś doszło do kolejnej, a Portugalia doczekała się (skądinąd – bardzo szybko po oryginale) swojej wersji Krzysztofa Mączyńskiego.
Klubowe zdrady zdarzały się od zawsze. Każdy z nas pamięta przejście Luisa Figo z FC Barcelona do Realu Madryt czy też kontrowersyjny transfer Robina van Persiego do Manchesteru United. Podobnym przykładem z naszego podwórka jest oczywiście choćby Kasper Hamalainen, który zdecydował się opuścić Lecha Poznań, aby związać się z warszawską Legią.
Tego typu ruchy mogą bulwersować kibiców. A bolą szczególnie, gdy sam zawodnik wcześniej zapierał się, że nigdy w życiu tego nie zrobi. Fani Chelsea mieli prawo odczuwać złość, gdy David Luiz bardzo wyraźnie cieszył się z bramki dającej awans PSG w grze… przeciwko swojej byłej drużynie, której herb wcześniej zdarzało mu się całować. Podobnie jak fani Milanu byli wściekli za każdym razem, gdy tylko pojawiał się temat odejścia Donnarummy do Juventusu.
Na dobrą sprawę jeszcze nie ucichły na naszym, ekstraklasowym podwórku echa przejścia Krzysztofa Mączyńskiego do Legii. Sprawa ta wywołała wiele emocji, szczególnie że nie tak dawno sam zawodnik – jeszcze wówczas w barwach Wisły Kraków – przed kamerami obiecywał, że nigdy nie zagra dla „Wojskowych”.
Niestety, coraz częściej przekonujemy się, że pocałunki składane na herbach są tylko pustymi gestami, a słowa piłkarzy potrafią być rzucane bezmyślnie na wiatr. Swojego odpowiednika Krzyśka Mączyńskiego bardzo szybko doczekali się bowiem Portugalczycy. Chodzi o nie byle kogo, bo o wciąż będącego formalnie piłkarzem Realu Madryt Fabio Coentrao. Portugalski obrońca w latach 2007–2011, a zatem tuż przed przejściem do ekipy „Królewskich”, grał dla Benfiki Lizbona. Po latach spędzonych w tym klubie obiecywał, że nigdy nie zagra w żadnym innym portugalskim zespole.
A tu klops. Zagra. I to nie w jakimś tam zwykłym klubie ligi! Coentrao został bowiem wypożyczony do… lokalnego rywala Benfiki – Sportingu Lizbona. Fabio w całym transferowym szaleństwie posunął się nawet o krok dalej od Mączyńskiego. Cały świat obiegło bowiem takie zdjęcie:
2015 – Coentrao: "W Portugalii mogę grać tylko w Benfice".
2017 – Coentrao jako zawodnik Sportingu z szalikiem "Benfica to g…". pic.twitter.com/yqZK95rN0Z— Tomasz Cwiakala (@cwiakala) July 17, 2017
Na fotce Coentrao pozuje z kibicami Sportingu Lizbona z szalikiem, na którym widnieje wymowne „Benfica to gówno”. Oczywiście sam zawodnik wydał już oświadczenie, tłumacząc się, że ustawiając się do zdjęcia, nie widział po prostu, co jest napisane na drugiej stronie szalika.
Takiej linii obrony z pewnością nie przyjmują fani Benfiki. Ci na najbliższy mecz przeciwko Sportingowi przygotują zapewne gorące powitanie dla swojego byłego zawodnika.