Powraca temat Jakub Błaszczykowskiego w Major League Soccer. Reprezentantem Polski interesuje się Chicago Fire, aczkolwiek piłkarz nie zamierza opuszczać Bundesligi przed przyszłorocznym mundialem.
W poprzednim sezonie „Kuba” był podstawowym zawodnikiem VfL Wolfsburg, w którym wystąpił w 31 meczach. Równie często jak na prawej obronie, grał na skrzydle. Wiele wskazuje na to, że w nadchodzących rozgrywkach 32-latek będzie miał podobną pozycję w zespole „Wilków”, gdyż klub dokonał tylko jednego wzmocnienia na jednej z jego pozycji. Wolfsburg wzmocnił holenderski prawy obrońca Paul Verhaegh, występujący do tej pory w Augsburgu.
Należy jednak podkreślić, że zmiany w klubie Błaszczykowskiego powinny być nieuniknione. Wolfsburg, który ma kadrę pozwalającą grać w europejskich pucharach, utrzymał się w lidze rzutem na taśmę, po barażach. W takich sytuacjach dosyć często podstawowi zawodnicy tracą miejsce w składzie, a szczególnie podatni są na to starsi zawodnicy, których statystyki nie zachwycają. Trzy asysty w sezonie to nie wynik przemawiający za pozycją Błaszczykowskiego w drużynie. Jego zaletą jest jednak poświęcenie dla drużyny na boisku, nawet gdy zespołowi niekoniecznie wszystko wychodzi. Widać to zarówno na przestrzeni klubowej, jak i reprezentacyjnej. Doceniają to zarówno trenerzy, koledzy z zespołu, jak i kibice. Choć „Kuba” nie jest gwiazdą swoich zespołów, dzięki ambitnej postawie jest ich ważnym zawodnikiem.
Lata jednak lecą. Choć Błaszczykowski nie ustępuje na boisku młodszym zawodnikom, nie da się ukryć, że coraz bliżej mu do zakończenia kariery. Stąd właśnie pojawił się pomysł na transfer reprezentanta Polski do USA, gdzie ostatnio na zakończenie kariery trafiło wielu doświadczonych zawodników. Jednak nie można powiedzieć, że MLS jest domem spokojnej starości. Zawodnicy potrafią tam udowodnić, że wiek to tylko liczba i wciąż potrafią czarować na boisku. Przykładem jest David Villa, po którym widać, że za Atlantykiem nie utracił woli walki i wciąż potrafi strzelać jak za dawnych lat. Hiszpan w tej chwili zmierza po koronę króla strzelców ligi z 18 bramkami w 23 spotkaniach. Widać po nim, że wciąż mógłby grać z powodzeniem w czołowej europejskiej lidze.
Jeszcze w poprzednim sezonie pojawiły się pogłoski na temat transferu Błaszczykowskiego do Chicago Fire. Przejście byłego kapitana reprezentacji Polski mogłoby być również chwytem marketingowym. W Chicago mieszka wielu Polaków, dlatego ten ruch mógłby przyciągnąć nowych fanów na stadion. Podobnie było, gdy do klubu trafił Bastian Schweinsteiger. Dzięki niemu Major League Soccer zyskała popularność wśród niemieckich kibiców, którzy śledzą ligę właśnie ze względu na jego obecność.
Czy transfer w tej chwili byłby dobrą decyzją dla Błaszczykowskiego? Mówi się, że wraz z przejściem do USA zawodnik straciłby szansę na choćby nawet powołanie na przyszłoroczny mundial. Bzdura! To nie czasy, gdy Tomasz Frankowski po nieudanym pobycie w Hiszpanii trafił do Stanów… Amerykańska liga jest coraz silniejsza. Fakt, nie może się równać w niemiecką, ale tam przecież również występuje wielu świetnych zawodników, niekoniecznie piłkarskich emerytów. Poza tym Major League Soccer jest pokazywana w telewizjach z całego świata, również w Polsce. Adam Nawałka miałby reprezentanta pod ciągłą obserwacją i nie należy tego ruchu porównywać z transferem Adriana Mierzejewskiego do Arabii Saudyjskiej. Wówczas mówiono, że były piłkarz Polonii Warszawa nie dostał szansy gry pod jego wodzą ze względu na to, że selekcjoner nie miał możliwości obserwacji jego dyspozycji.
Lepiej byłoby jednak, gdyby Błaszczykowski do MLS trafił dopiero latem przyszłego roku, gdyż w Wolfsburgu ma wciąż silną pozycję w składzie. Najbardziej za pozostaniem reprezentanta Polski w zespole „Wilków” przemawia jednak fakt, iż w obecnym klubie czuje się on dobrze. Dlatego powinien pozostać w Wolfsburgu i pomóc w jego odnowie. A za rok, po jedenastym sezonie pobytu w Niemczech, odejść.