Juergen Klopp może odetchnąć z ulgą. Żaden inny klub nie ściągnie mu już Naby’ego Keity sprzed nosa. Liverpool doszedł do porozumienia z RB Leipzig odnośnie kwoty i terminu transferu Keity. Choć negocjacje trwały wyjątkowo długo, a niemiecki klub zdążył już odrzucić dwie poprzednie propozycję Anglików, to „The Reds” nie ustawiali w próbach zakontraktowania afrykańskiego pomocnika. Upór przyniósł efekty.
Choć oficjalna strona klubowa poinformowała, że Keita jest już zawodnikiem Liverpoolu, to Gwinejczyk do drużyny dołączy dopiero 1 czerwca 2018 roku. RB Leipzig nie zmienił swojego stanowiska i nie zgodził się na sprzedaż Keity już podczas obecnego okienka. Środkowy pomocnik poinformował jednak dyrektora sportowego klubu, że nie zamierza przedłużać kontraktu, a co za tym idzie – jego klauzula wykupu nie ulegnie zmianie.
W związku z tym RB Leipzig zdał sobie sprawę, że Keita, tak czy owak, po sezonie opuści klub, gdyż z pewnością wzbudzi zainteresowanie wielu czołowych zespołów europejskich. Najbardziej chętny na usługi Keity pozostawał jednak Liverpool. „The Reds” do tego stopnia chcieli zaklepać transfer Gwinejczyka, że zgodzili się zapłacić więcej, niż przewiduje klauzula wykupu.
W kontrakcie Keity zawarta jest notka, wedle której zawodnik mógł opuścić RB Leipzig za 48 milionów funtów po obecnym sezonie. Liverpool już teraz zapłacił 51 milionów, które z kolejnymi bonusami mogą wzrosnąć nawet do 60 milionów. Tym samym Anglicy mogą być już pewni, że Keita od przyszłego sezonu zawita na Anfield.
Transfer Gwinejczyka do Liverpoolu jest kolejnym ciosem dla Barcelony. Włodarze „Dumy Katalonii” kontaktowali się z niemieckim klubem w sprawie Keity, jednak zostali poinformowani, że zawodnik przebywa już na testach medycznych w Melwood.
Dużą rolę przy transferze Keity odegrał Sadio Mane, czyli reprezentacyjny kolega Naby’ego. Obaj zawodnicy są reprezentowani przez tego samego agenta i już od przyszłego sezonu, będą występować również w tym samym klubie.