Zbliża się deadline day. Rynek transferowy robi się gorący do czerwoności. Całkiem ciekawie wyglądają ostatnie godziny z perspektywy angielskich średniaków. Grzegorz Krychowiak już trafił do WBA. Swansea z kolei bliskie jest wypożyczenia Renato Sanchesa.
Kiedy rok temu, po fenomenalnym sezonie reprezentacyjno-klubowym, trafiał z Benfiki Lizbona do Bayernu Monachium, wydawało się, że eksplozja jego niewątpliwie ogromnego talentu na skalę międzynarodową jest tylko kwestią czasu. Okazało się jednak, że Renato Sanches w klubie ze stolicy Bawarii nie potrafił wykorzystać żadnej z 25 szans, jakie dostał. Podczas tylu właśnie spotkań Portugalczyk nie zdołał zdobyć dla Bayernu ani jednej bramki, ani choćby asystować.
W tym momencie stało się jasne, że w obecnym sezonie nie będzie z pewnością pierwszym wyborem dla Carlo Ancelottiego. Wybór był zatem jasny – ławka rezerwowych i żmudna próba zyskania w oczach trenera na treningach lub wypożyczenie. Z tej perspektywy druga opcja wydaje się o wiele lepsza dla samego zawodnika, który pozostanie w rytmie meczowym, a dodatkowo będzie miał okazję pokazać Ancelottiemu, że warto jednak wciąż na niego stawiać.
Pozostawało jednak pytanie – który z klubów zdoła porozumieć się z Bayernem w sprawie Sanchesa. Niewątpliwie chętnych do pozyskania Portugalczyka, choćby na krótki okres, było wielu. Niespodziewanie jednak młody gwiazdor (czy też: kandydat na gwiazdora) znajduje się w ten chwili bardzo blisko nie żadnego z europejskich potentatów, lecz… Swansea, czyli klubu, który w Premier League raczej będzie się w tym sezonie jedynie bronić przed spadkiem.
Duże znaczenie przy rozmowach obu teamów mogła mieć znajomość obecnego szkoleniowca Swansea – Paula Clementa – z Carlo Ancelottim. Panowie współpracowali bowiem już ze sobą, podczas gdy ten drugi prowadził Chelsea Londyn. Teraz również włoski trener prawdopodobnie również zaufa swojemu koledze i da mu do oszlifowania piłkarski diament.
Na tego typu ruch ze strony Swansea mogą cieszyć się nie tylko fani „Łabędzi”, ale również wszyscy kibice całej Premier League. Jeśli tak wielki talent przejdzie do zespołu z dolnej części tabeli, fani angielskiej ligi dostaną do ręki kolejny argument co do wyższość Premier League nad innymi europejskimi ligami jako ligi zdecydowanie najbardziej wyrównanej pod względem klasy zawodników.