W ostatni weekend przypomniał o sobie Nemanja Nikolić, strzelając kolejną bramkę w MLS. Nie tylko on zachwyca po opuszczeniu ekstraklasy, choć większość piłkarzy, która ledwie co ma ze sobą transfer, w nowym miejscu dopiero się odnajduje. Zajrzeliśmy do nich!
Nemanja Nikolić po opuszczeniu Legii Warszawa rozpoczął swą przygodę z MLS w drużynie Chicago Fire. Początek miał fenomenalny, strzelał bramkę za bramką. Wkrótce przyszła jednak chwila słabości. Serb przypomniał o sobie w zeszły weekend, gdy strzelając bramkę, przerwał wreszcie passę dziewięciu kolejnych meczów bez gola. Strzelając po raz pierwszy od początku lipca, zanotował w ten sposób 17. gola w obecnym sezonie ligowym (zagrał w 28 spotkaniach). Były legionista ma na koncie również trzy asysty.
Miejmy nadzieję, że w MLS poradzi sobie również inny zawodnik, znany kibicom z gry dla „Wojskowych”. Mowa tu o Valriim Kazaiszwilim. Gruzin reprezentuje obecnie barwy San Jose Earthquakes i również swoją przygodę za Oceanem rozpoczął całkiem udanie. W Ameryce zdołał już strzelić bowiem trzy bramki, mimo iż rozegrał zaledwie siedem spotkań, w tym trzy rozpoczynając mecz w podstawowym składzie.
Byli ekstraklasowicze potrafią radzić sobie również na europejskich arenach. Najlepszym przykładem na to może być Ryota Morioka, który wymiata w lidze belgijskiej. Gracz Waasland-Beveven już w swoim pierwszym meczu (przeciwko Genk) asystował. W kolejnych pięciu spotkaniach ligowych dorzucił jeszcze cztery gole i kolejne pięć asyst, co powoduje, że zwraca na siebie uwagę. Jeśli nadal będzie grał w ten sposób, nie ulega wątpliwości, że już niebawem może zainteresować się nim lepszy klub.
In plus pokazuje się na pewno również dwóch byłych graczy Legii, którzy – w przeciwieństwie do swojego byłego klubu – zagrają w Lidze Mistrzów. Mowa oczywiście o Vadisie Odjidji-Ofoe oraz Jakubie Rzeźniczaku. Pierwszy zachwycił w eliminacjach Champions League, w których jego bramka i asysta przyczyniły się do uzyskania awansu. W lidze greckiej gra jednak bez szału. Dotychczas miał okazję rozegrać dwa pełne spotkania, w których nie zrobił na kibicach dobrego wrażenia. To w niemal każdym spotkaniu robi za to Jakub Rzeźniczak, zbierający bardzo dobre noty za grę w Karabachu Agdam. I choć poziom azerskiego klubu nie może równać się z Olympiakosem Pireus, drużyna ta także zagra przecież w Lidze Mistrzów. A po drodze do elitarnych rozgrywek wyeliminowała między innymi… Szeryfa Tyraspol, z którym później w el. LE odpadła Legia.
Na emigracji dobrze radzi sobie także dwóch byłych graczy Lecha Poznań. Sympatię rosyjskich kibiców zyskał już Maciej Wilusz, który ma za sobą siedem pełnych spotkań w barwach FK Rostów i dotychczas nie popełnił większego błędu. Nieco gorzej, choć nadal nieźle, w Dynamie Kijów radzi sobie inny lechita – Tomasz Kędziora. On z kolei rozegrał cztery pełne mecze ligowe i jeden eliminacji Ligi Europy. W tym ostatnim wpisał się nawet do protokołu meczowego, ale… niestety tylko żółtą kartką. Mimo to wydaje się, że jest on zawodnikiem, który może już niebawem zostać pełnoetatowym graczem pierwszego składu Dynamo.
Oprócz zawodników, co do których już możemy stwierdzić, że pewnie poradzą sobie po wyjściu z Eekstraklasy, jest również sporo takich, którzy nie mieli jeszcze zbyt wielu okazji do pokazania się. Najwięcej czasu boiskowego spośród nich dostał Jacek Góralski, który po pięciominutowym debiucie trzykrotnie wystąpił w podstawowym składzie. Jako że jednak nie zdołał ani zachwycić, ani zniechęcić do siebie fanów i trenera, trudno ocenić jego ryzykowny transfer do bułgarskiego Łudogorca.
Zaledwie dwa spotkania pucharowe dostał do rozegrania Ariel Borysiuk po przeprowadzce z Lechii Gdańsk do QPR. Polak w obu nie wyróżnił się jednak niczym konkretnym, nie przekonał również jeszcze do siebie na dobre trenera, który ani razu nie postawił na niego w meczach ligowych (cztery razy Polak siedział na ławce).
Przekonywać zaczyna za to chyba powoli Radosław Murawski. Były zawodnik Piasta Gliwice, a obecny Palermo po dwóch meczach Serie B, na jakie wchodził z ławki, z Brescią dostał szansę od pierwszych minut. Dodatkowo zanotował dwa niepełne mecze pucharowe, z czego w pierwszym – przeciwko Francavilli – zdobył jedną z bramek, a jego Palermo wygrało spotkanie 5:0.
W lidze włoskiej musi odnaleźć się również Dawid Kownacki. On z kolei wciąż czeka na to, aż trener Sampdorii da mu szansę na występ w Serie A. Były zawodnik Lecha Poznań zadebiutował już jednak w nowej drużynie, wchodząc na 21 minut meczu pucharowego z Foggią, w którym wpisał się nawet na listę strzelców.
Na debiut we Włoszech wciąż czeka Vanja Milinković-Savić. Utalentowany bramkarz, który swego czasu znakomicie sprawdził się w Gdańsku, teraz przesiedział cztery kolejne spotkania Torino na ławce rezerwowych. Oczywistym jest jednak, że na swoją szansę będzie musiał poczekać, a o pierwszy skład walczyć może głównie na treningach.
Trudny do oceny jest również transfer Martina Nespora, który po zamianie Zagłębia Lubin na Skenderbu Korce, miał zaledwie jedną okazję do wejścia na murawę. Pojawił się na niej na ostatnie pięć minut meczu ligowego z Flamntori. Choć jego zespół wygrał to spotkanie 2:0, nasz były ligowiec nie miał okazji do zrobienia dobrego wrażenia.
Niestety, są również tacy byli ekstraklasowicze, którym do składów w lepszych ligach niż polska będzie wskoczyć bardzo trudno. Paweł Jaroszyński (niegdyś Cracovia, teraz Chievo Werona) oraz Petar Brlek (niegdyś Wisła Kraków, teraz Genua) nie dostali jeszcze szansy debiutu na włoskich boiskach. Jedną zaledwie dostał Bartłomiej Babiarz. Po przenosinach z Niecieczy do Apollonu Smyrnis rozegrał jeden niepełny mecz w lidze greckiej. Jego drużyna przegrała 0:2 z Panioniosem, a Polak nie zabłysnął.
Zdecydowanie w debiucie nie popisał się również Jan Bednarek. Były lechita do Southampton przyszedł z wielkimi nadziejami na szybki rozwój kariery. Dziś wiemy już jednak, że o pierwszym składzie drużyny może zapomnieć. Pozostaje mu walka o miejsce w składzie zespołu U-23, choć i to nie będzie proste do wywalczenia, jeśli w kolejnych spotkaniach będzie się prezentował tak jak w debiucie przeciwko Wolves, kiedy już w 73. trener zdecydował się na ściągnięcie go z boiska z powodu słabej gry.