Chociaż odszedł z polskiej ligi już pięć lat temu, kibice Lecha Poznań wciąż wspominają jego wyczyny z wypiekami na twarzy. Dlatego też decyzja o zakończeniu kariery przez Artjomsa Rudnevsa odbiła się głośnym echem. Czas na podsumowanie jego kariery, która szczególnie w ostatnich latach nie była usłana różami.
Gdyby Rudnevs trafił do Poznania wcześniej, czy „Kolejorz” w sezonie 2010/2011 grałby w Lidze Mistrzów? Może to jedynie gdybania kibiców, jednak na początku rozgrywek zespół prowadzony przez Jacka Zielińskiego miał największy problem właśnie z atakiem. Robert Lewandowski przeniósł się wówczas do Borussii Dortmund, a do klubu trafił Artur Wichniarek. Były napastnik Herthy i Arminii Bielefeld miał spore doświadczenie nabyte w Bundeslidze, jednak w ostatnim czasie zawodził. Również w Lechu trudno było mu odbudować formę, a jedyną bramkę po powrocie do Poznania zdobył w pierwszym meczu eliminacji do Ligi Mistrzów przeciwko Interowi Baku…
Od początku okna mówiło się jednak, że do klubu miałby trafić utalentowany, wówczas 22-letni Łotysz. Artjoms Rudnevs był w Polsce do tamtej pory postacią anonimową. Znany był za to na Węgrzech, gdzie w sezonie 2009/2010 występował w barwach ZTE. Łotysz w całym sezonie rozegrał w Zalaegerszegu 30 spotkań, w których zdobył łącznie 19 bramek. W ligowej klasyfikacji strzelców zajął 2. miejsce, ustępując jedynie… Nemanji Nikoliciowi.
Dzięki dobrym występom na Węgrzech Artjoms Rudnevs trafił do dorosłej reprezentacji Łotwy. Nie obyło się jednak bez problemów. Napastnik pochodzi bowiem z rosyjskiej rodziny, ponadto uczęszczał do szkoły, w której używano jedynie jego ojczystego języka. Zawodnik z językiem łotewskim nie miał więc żadnej styczności i nie potrafił się nim posługiwać na co dzień. To spotkało się ze sporym sprzeciwem wśród kolegów z reprezentacji, którzy protestowali przeciw powołaniu piłkarza, który nie zna łotewskiego. Ponadto oburzenie wzbudził fakt, iż Artjoms Rudnevs chciał posługiwać się rosyjskim imieniem i nazwiskiem „Artem Rudnev”. Przez jakiś czas nawet w barwach Lecha Poznań grał w koszulce z napisem „Rudnev”. W Niemczech jednak wrócił do nazwiska Rudnevs.
Można powiedzieć, że Artjoms Rudnevs w Lechu Poznań zaliczył wejście smoka, porównywalne z początkami przygody z klubem Roberta Lewandowskiego. Debiut w lidze – gol. Debiut w Pucharze Polski – gol. Debiut w Lidze Europy…
Mecz z Juventusem był jego drugim w karierze występem w europejskich pucharach, jednak po raz pierwszy w barwach „Kolejorza”. W 12. minucie arbiter podyktował rzut karny dla Lecha Poznań po faulu na Sławomirze Peszce. Łotysz pewnie wykonał „jedenastkę”, a lechici mogli cieszyć się z prowadzenia. W 30. minucie Rudnevsowi udało się powiększyć dorobek bramkowy Lecha. Napastnik wykorzystał złe ustawienie obrony „Starej Damy” i „Kolejorz” prowadził już 2:0. Zawodnicy Juventusu w drugiej połowie jednak wyrównali, a następnie wyszli na prowadzenie. Co na to Rudnevs? W doliczonym czasie gry strzałem z dystansu pokonał Alexandra Manningera. Mecz zakończył się wynikiem 3:3, co do dziś wspominają kibice Lecha. Natomiast dla Łotysza ten występ okazał się jednym z najlepszych w karierze.
Artjoms Rudnevs łącznie rozegrał w barwach „Kolejorza” 73 spotkania, w których zdobył 45 bramek. O cztery więcej niż Robert Lewandowski, który ponadto rozegrał więcej spotkań w Lechu. W sezonie 2011/2012 Łotysz sięgnął po koronę króla strzelców. Spodziewano się więc nie bez powodu, że napastnik zrobi w Bundeslidze karierę podobną do tej, którą wówczas rozwijał w coraz szybszym tempie jego poprzednik.
Chociaż Łotysz potrzebował nieco czasu na wkomponowanie się w skład Hamburga, w pierwszym sezonie notował całkiem niezłe statystyki. Wystąpił we wszystkich trzydziestu czterech ligowych meczach, w których zdobył dwanaście bramek. Tym samym, początek w Bundeslidze miał również bardziej udany niż Robert Lewandowski. Łotysz poza tym szybko wskoczył do pierwszego składu „Der Dino”. W drugim sezonie na Imtech Arenie (tak wówczas nazywał się stadion Hamburga) nie szło mu jednak tak dobrze, głównie ze względu na kontuzje. Rudnevs stracił miejsce w składzie i został wypożyczony do końca sezonu do Hannoveru.
Wejście do HSV96 miał bardzo udane – w dwóch pierwszych meczach zdobywał bramki. Później jednak dorzucił jedynie kolejne dwie i również w Hannoverze zaczął występować coraz rzadziej. Można powiedzieć, że runda wiosenna w 2014 roku była zwiastunem kolejnych sezonów w wykonaniu Rudnevsa. Łotysz wrócił do Hamburga. W rozgrywkach 2014/2015 występował w pierwszym składzie, jednak jego pozytywny wpływ na zespół był znikomy. Wręcz przeciwnie, był krytykowany za brak skuteczności. Zdobył wtedy przecież zaledwie jedną bramkę.
Na początku sezonu 2015/2016 były zawodnik Lecha Poznań znalazł się na celowniku mediów w Niemczech. Żona Rudnevsa, Santa, podczas kłótni z napastnikiem Hamburga prawie odgryzła mu język. Piłkarz trafił do szpitala i od razu pojawiły się spekulacje na temat tego, co mogło być przyczyną zdarzenia. Media plotkarskie podchwyciły temat i zaczęły snuć domysły, jakoby napastnik miał zdradzić żonę, dlatego też rzekomo miałby zarejestrować się w szpitalu pod fałszywym nazwiskiem. Wszystkie te pogłoski były jednak wyssane z palca i Rudnevs sam zaprzeczył tym doniesieniom. Powód kłótni był bowiem zupełnie inny…
Santa Rudnevs kilka dni wcześniej poroniła, co odbiło się znacząco na psychice jej oraz jej męża. Łotysz dostał w związku z zaistniałą sytuacją wolne od klubu. Do gry wrócił dopiero w styczniu 2016 roku. Chociaż trener na niego stawiał, napastnik nie był w zbyt dobrej dyspozycji. Zdobył w rundzie wiosennej zaledwie dwie bramki.
Rok temu napastnik trafił do Köln, w którym występował zazwyczaj w końcówkach meczów. W znakomitej formie był bowiem Anthony Modeste, który zanotował sezon życia. Rudnevs jednak w wywiadach deklarował, że się nie poddaje i wciąż liczy na miejsce w składzie. Na przełomie 2016 i 2017 roku Łotysz dał o sobie przypomnieć, zdobywając bramki w meczach przeciwko Borussii Dortmund, Werderowi Brema i Darmstadt. W ostatnim wszedł na ostatnie 40 minut, przy stanie 3:0 dla Köln. Rudnevs zdołał jednak przyczynić się do kolejnych trzech goli dla zespołu z Kolonii, notując dwie asysty i bramkę. Jak się jednak okazało, było to ostatnie trafienie w całej jego karierze…
Pod koniec marca pojawiły się problemy z zatokami. Chociaż zawodnik jeszcze później wracał do zespołu, wciąż je odczuwał. Dziś ogłosił jednak zakończenie kariery z powodów zdrowotnych. Mówi się, że w najbliższym czasie Łotysz przejdzie operację zatok. Wiele osób uważa też, że na decyzję zawodnika miały również wpływ problemy psychiczne związane z utratą dziecka…
Należy jednak w tej chwili dać spokój spekulacjom na temat Rudnevsa i oczywiście życzyć mu powrotu do zdrowia. Może jeszcze wróci do futbolu, w nieco innej roli. W każdym razie, pozostawił po sobie wiele wspomnień, szczególnie wśród kibiców Lecha Poznań i ekstraklasy, którzy do dziś liczyli na jego powrót do Polski.