Zaledwie dzień po zwolnieniu Carlo Ancelottiego z Bayernu Monachium media zaczęły trąbić o kolejnych możliwych miejscach pracy Włocha. 58-latek postanowił zabrać głos w tej sprawie.
Dziennikarze natychmiast nazwisko Włocha łączyli z przenosinami do jego byłych klubów – Milanu oraz Chelsea. Posada Vincenzo Montella wciąż pozostaje niepewna, zaś Antonio Conte niejednokrotnie przebąkiwał, że pewnego dnia powróci do ojczyzny.
Niektórzy angielscy żurnaliści są skłonni twierdzić nawet, że nastąpi to już po tym sezonie. Wówczas „The Blues” miałby przejąć kolejny włoski trener. Sam Ancelotti skwitował to tak: – Nie wiem, czy wrócę do Serie A, czy spróbuję innego doświadczenia za granicą. Teraz jednak o tym nie myślę. W ciągu najbliższych dziesięciu miesięcy chcę odpocząć na wakacjach. Na pewno nie zamierzam trenować drużyny w Chinach ani reprezentacji narodowej.
Najważniejszą kwestią w tej wypowiedzi jest oczywiście ostatnie zdanie. Ancelottiemu wróżono już trenerską emeryturę, a nigdzie indziej nie miałby lepszych do tego warunków niż Chinach. Sowite wynagrodzenie oraz znikoma presja. Istna sielanka.
„Carletto” postanowił krótko wspomnieć także o byłym pracodawcy.
– Bayern to już przeszłość. Czasami się zdarza, że menedżer zostaje zwolniony, nie mam zamiaru tego żałować. Zawsze szanowałem każdego piłkarza, jakiego prowadziłem. Mimo to jako menedżer mogę wybrać tylko 11 zawodników do składu.