Besnik Hasi na pewno nie należy do grona najlepszych szkoleniowców na kuli ziemskiej. Mimo iż wydaje się, że w każdej kolejnej pracy tylko mocniej zawodzi, wciąż znajduje sobie nową posadę. Wiele wskazuje na to, iż tym razem wyląduje w KV Kortrijk.
Karierę menedżerską rozpoczął z wysokiego „c”. Jego pierwszym wyzwaniem było bowiem prowadzenie Anderlechtu, gdzie trafił na posadę pierwszego trenera, będąc wcześniej asystentem. Klub z Brukseli prowadził przez 119 spotkań w trzech sezonach. Raz udało mu się co prawda sięgnąć po mistrzostwo Belgii. To jednak wszystko, na co było go stać.
W trakcie swojej przygody z tym zespołem 64-krotnie mógł świętować zwycięstwo, a Anderlecht za jego rządów zdobywał średnio 1,85 punktu na mecz. Pomijając fakt gry w Europie, liga belgijska nie jest jednak na tyle silna, aby takie rezultaty zadowoliły włodarzy klubu. Hasi stracił zatem pracę i musiał szukać nowego miejsca na ziemi.
Niespodziewanie na jego drodze pojawiła się… Legia Warszawa. Mistrzowie Polski skutecznie skusili Albańczyka. I choć na początku wydawało się, że zatrudnienie szkoleniowca z przeszłością w Anderlechcie to strzał w dziesiątkę, szybko okazało się, że jest zupełnie inaczej. „Wojskowi” zawodzili i choć to właśnie pod wodzą Hasiego wywalczyli sobie awans do Ligi Mistrzów, ich styl gry – lekko mówiąc – pozostawiał wiele do życzenia. 1,15 punktu średnio na mecz zdobywane przez legionistów w tamtym okresie to zdecydowanie za mało. Szybko w miejsce Hasiego przyszedł więc Jacek Magiera, który zdołał naprawić nieco styl gry klubu.
Drugie z rzędu niepowodzenie trenera nie zraziło do jego osoby kolejnych pracodawców. Tym razem po usługi Albańczyka sięgnęli włodarze poważnego przecież klubu – Olympiakosu. Hasi zdołał ściągnąć do Pireusu Vadisa Odjidjię-Ofoe, a następnie awansować do fazy grupowej Champions League. Były to jednak jedyne osiągnięcia Albańczyka w greckim klubie. Później jego zespół – podobnie jak dwa poprzednie – czekała równia pochyła, marny styl gry i ostatecznie szybka zmiana szkoleniowca (już po 11 meczach).
Besnik Hasi ponownie znalazł się na bezrobociu. Wiele wskazuje jednak, że na niedługo. Tym razem po szkoleniowca sięgnie prawdopodobnie belgijski klub – KV Kortrijk. Albańczyka czeka zatem mały powrót do korzeni – do Jupiler League. Kortrijk ma dziewięć punktów po dziesięciu spotkaniach i w obecnym sezonie będzie się raczej – co nie jest niespodzianką – bronić przed spadkiem.
Być może to jest wreszcie właściwy klub dla Hasiego. Albańczyk swoją karierę menedżerską rozpoczął przecież niczym w grze komputerowej, od samego początku obejmując wyłącznie kluby walczące stricte o mistrzostwo swojego kraju. Istnieje szansa, że w zespole pokroju Kortrijk Hasi wreszcie się odnajdzie i być może osiągnie taki poziom, jakiego oczekują od niego włodarze klubu oraz kibice.