Z pewnością nie tak wyobrażali sobie kibice Borussii tegoroczne rozgrywki Ligi Mistrzów. Niemiecki zespół po wczorajszym remisie praktycznie zamknął sobie drzwi do 1/8 finału LM. Klub z Dortmundu będzie teraz walczył… o Ligę Europy z APOEL-em.
Nikt nie kwestionował, jak trudna jest grupa podopiecznych Petera Bosza. Mecze ze wspinającym się z roku na rok Tottenhamem oraz rywalizacja z triumfatorem poprzedniej edycji Ligi Mistrzów to wyjątkowo trudne zadania. Mając jednak na uwadze poprzednie lata, wielu kibiców wierzyło w awans chociażby z drugiego miejsca. Po czterech kolejkach dalsza gra w tych elitarnych rozgrywkach jest dla zespołu z Dortmundu kwestią praktycznie zamkniętą.
Kto jednak odpowiada za taki przebieg wydarzeń? Przede wszystkim sama Borussia. Mając na uwadze tak wymagających rywali w grupie, mecze z APOEL-em to był obowiązek zdobycia sześciu punktów. Tymczasem niemiecka drużyna po dwóch spotkaniach z cypryjskim zespołem dopisała do swojego dorobku (a raczej jego braku) tylko dwa punkty.
Oczywiście, piłkarze i sam trener Borussii mogą mówić o sporym pechu w tej rywalizacji. Podczas wczorajszego meczu APOEL oddał tylko jeden celny strzał na bramkę – zakończony golem. Dortmund przeważał przez całe spotkanie, stwarzając sobie kilka wręcz stuprocentowych sytuacji. Gospodarzom udało się jednak strzelić tylko jedną bramkę. Drugi remis z niżej notowanym rywalem spowodował, że na niemiecki zespół spadła zasłużona fala krytyki.
O 1/8 finału LM Dortmund może już praktycznie pomarzyć. Pozostaje tylko kwestia, która drużyna trafi do Ligi Europy. Zarówno Borussia, jak i APOEL mają na swoim koncie dwa punkty. Klub z Niemiec strzelił jednak o dwie bramki więcej, dlatego zespół Petera Bosza zajmuje trzecią lokatę w grupie. Trudno przewidzieć, jakimi wynikami zakończą się pozostałe dwie kolejki. Może jednak zdarzyć się tak, że obie ekipy zakończą rywalizację z taką samą liczbą punktów. Wtedy decydować będzie różnica bramek tych zespołów.