Tytuł nieco parafrazujący Władimira Putina niestety idealnie oddaje to, co wydarzyło się w Porto Alegre, i jest tradycją pośród finałów Copa Libertadores. Niestety w Ameryce Południowej nadal hołubią tradycje rozgrywania dwóch meczów, przez co pierwsze spotkanie zazwyczaj staje się piłkarskimi szachami. Nie inaczej było minionej nocy, gdy Gremio pokonało Lanus 1:0.
Już czternasty finał pomiędzy argentyńskimi a brazylijskimi ekipami. Dotychczas statystyka lepiej wygląda dla Argentyńczyków, którzy wygrali dziewięć finałów. Tyle że wśród triumfatorów nie ma debiutanta w finale Lanus. Z kolei Gremio to stary wyjadacz, bo po raz piąty staje do walki o Puchar Wyzwolicieli – do tej pory dwie wygrane i dwie przegrane w finale.
Mecz ułożył się pod kątem nudnego klepania w okolicach środka boiska. Przodowało w tym Gremio, a liczba podań pomiędzy obrońcami i środkowymi pomocnikami pobiła prawdopodobnie jakiś rekord, bo w zasadzie na tym polegał atak pozycyjny, o ile można taką grę nazwać atakiem…
Mecz ułożył się również pod znakiem bramkarzy, ale to nie znaczy, że obaj byli jednakowo dobrzy. Marcelo Grohe dwukrotnie uratował Gremio, w tym raz popisał się genialną paradą, a brazylijski komentator SporTV porównał go do… Gordona Banksa, czyli legendarnego golkipera angielskiej kadry sprzed kilkudziesięciu lat. Drugi z panów, Esteban Andrada, na swoje szczęście nie doczekał się porównań, bo prawdopodobnie zostałby określony tanią i nieudaną podróbką Manuela Neuera. Dwa karygodne błędy w grze nogami i trudno powiedzieć, jakim cudem nie zakończyło się to utratą bramek.
"Grohe alla Gordon Banks!"#Goleirazazo #CopaLibertadores pic.twitter.com/BKt7zQyli2
— SudameriScout (@SudameriScout) November 23, 2017
Ostatecznie mecz gospodarzom wygrał tercet: Renato Gaucho lub Portaluppi (kilka wersji obowiązywało na przestrzeni lat) oraz Jael z Cicero. Ten pierwszy zaordynował zmiany, a pozostała dwójka brała bezpośredni udział przy jedynej bramce wieczoru. I właściwie tyle, bo pierwszy mecz można podsumować krótko.
Typowy finał Libertadores:
– Nudny pierwszy mecz ✅
– Tysiąc pretensji do sędziego ✅
– Awantura na boisku ✅
– Przypadkowy gol ✅— Rafał Szyszka (@RafSzyszka) November 23, 2017
Za tydzień rewanż w Argentynie i liczymy na dużo ciekawsze zawody. Niestety albo – dla innych – stety niemal pewne jest, że po końcowym gwizdku wszystko zakończy się awanturą na boisku, bo takie są prawidła latynoskiej piłki, zwłaszcza gdy naprzeciw siebie stają Argentyńczycy i Brazylijczycy…