W pewnym momencie obecnego sezonu wydawało się, że Bartosz Kapustka w końcu znalazł swoje miejsce na ziemi. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna, a Polak ponownie ogląda spotkania swojej drużyny z poziomu trybun.
20-latek po zmarnowanym roku w Leicester odchodził na wypożyczenie do Freiburga, aby ponownie złapać rytm regularnej gry. Zderzenie z Bundesligą okazało się niestety zabójcze i do listopada (oprócz 20 minut w spotkaniu z Bayerem Leverkusen we wrześniu) Polak nie wychylał nosa spoza trybun lub ławki rezerwowych. Przełom nastąpił w spotkaniu z Schalke, gdy rozegrał ponad 70 minut. W kolejnej serii gier z Wolfsburgiem wszedł w 53. minucie i trafił pięknego gola. Wydawało się, że nadchodzi dobry czas dla Kapustki. Niestety – to była tylko iluzja.
W następnym starciu przeciwko Mainz polski skrzydłowy został zmieniony w połowie spotkania i do tej pory nie znalazł się w kadrze meczowej swojej drużyny trzykrotnie, zaś raz spędził niemal cały mecz na ławce rezerwowych. Podsumowując: w ośmiu spotkaniach (na 17 kolejek) trener Christian Streich zdecydował się na umieszczenie Kapustki poza 18-osobowym składem na mecz.
Bez wątpienia cała sytuacja trudna jest do zrozumienia. Według niemieckiej prasy do listopada Kapustka nie grał z powodu braku odpowiedniego przygotowania do występów w Bundeslidze. Gdy jednak otrzymał już szansę (możemy wnioskować, że w końcu wyglądał na przygotowanego), szkoleniowiec po trzech spotkaniach przywrócił go do punktu wyjścia. Minimalnie jego sytuacja zmieniła się wczoraj, kiedy to wszedł na boisko w doliczonym czasie gry przeciwko Augsburgowi.
Dziś zostały rozegrane ostatnie spotkania w rundzie jesiennej Bundesligi. Piłkarze powrócą do gry już w 2018 roku. Pytanie tylko czy Kapustka powinien nadal tkwić w tym marazmie, czy może ponownie poszukać nowego klubu – być może w polskiej ekstraklasie? Problemy Macieja Makuszewskiego, a także brak gry innych skrzydłowych powoduje, że Adam Nawałka nie ma zbyt wielu opcji do gry na tę pozycję. Z pełną świadomością można stwierdzić, że sławne powiedzenie „Polska skrzydłowymi stoi” nigdy jeszcze nie było mniej aktualne niż dziś