Co prawda na zabrzańskim stadionie przy ulicy Roosvelta wciąż może zasiadać zaledwie garstka widzów, jednak zawsze znajdzie się tam miejsce dla… świeżo upieczonego mistrza świata. Lukas Podolski, który jeszcze wczoraj bawił się na wyścigu Formuły 1 o Grand Prix Niemiec, postanowił wesprzeć klub, w którym ma zamiar zakończyć piłkarską karierę.
Goście przyjechali na Śląsk z nowym trenerem, Robertem Podolińskim. Następca Wojciecha Stawowego – po kilku owocnych latach spędzonych w Dolcanie Ząbki – przeniósł się wreszcie na najwyższy poziom rozgrywkowy i od razu zaczął wprowadzać w szeregach Cracovii własne pomysły taktyczne. Tym samym Krakowianie rozpoczęli sezon w ustawieniu 3-4-1-2, z wahadłowymi: Marciniakiem oraz Nykielem. W środku pola, przed Dąbrowskim i Budzińskim, ustawiony został eks-Widzewiak – Mateusz Cetnarski, a w pierwszej linii rozpoczął duet Dawid Nowak – Dariusz Zjawiński.
Co ciekawe, identyczną strategię obrał trener gospodarzy – kimkolwiek jest (wybierzcie spośród dwójki: dyrektor Robert Warzycha lub opiekun Józef Dankowski). Przy liniach mieli biegać Rafał Kosznik i Roman Gergel, środek pola utworzyli Sobolewski oraz Danch, a przed nimi operował tercet Jeż – Madej – Zachara.
Na pierwszą bramkę dla swojej ulubionej drużyny „Poldi” nie musiał czekać długo. W piątej minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Gancarczyka do siatki Pilarza trafił zawodnik, który przed kilkoma laty nazwał Diego Simeone „chujowym trenerem” – Błażej Augustyn. Były zawodnik między innymi Legii i Catanii uderzył świetnie – piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki, a kapitan „Pasów” nie miał żadnych szans na skuteczną reakcję.
Pora na małą dygresję pod tytułem „ależ ten czas szybko leci…”. Po starciu z Dawidem Nowakim kontuzji nabawił się Ołeksandr Szeweluchin, a jego miejsce na boisku zajął Dominik Sadzawicki. Sprawdzam: brat Krzysztofa, który przed laty był jednym z solidniejszych obrońców w całej lidze? A skąd – syn. Ciężko będzie dogonić ojca, który na najwyższym szczeblu rozegrał niemal 300 spotkań, ale życzymy powodzenia.
Mimo straconej bramki, goście mieli spore problemy z przejęciem inicjatywy. Dobre szanse na podwyższenie wyniku zmarnowali Łukasz Madej i Roman Gergel. 26-letni Słowak jeszcze cztery lata wstecz biegał po murawie Stamford Bridge w meczu Ligi Mistrzów przeciwko Chelsea. Cracovia odgryzała się strzałami dwóch „ósemek”: Dąbrowskiego i Budzińskiego, które trafnie skomentował Marcin Baszczyński („ojejejej…”).
Tuż przed przerwą Rafał Kosznik koncertowo spierdolił zaprzepaścił sytuację „sam na sam” z Pilarzem. Tercetowi Rymaniak – Mikulić – Żytko udało się zupełnie zgubić z radarów Mateusza Zacharę, który strącił piłkę do zupełnie niepilnowanego reprezentanta Polski – temu jednak nie udało się pokonać bramkarza Cracovii. Pilarz miał pełne ręce roboty – minutę później wybił na rzut rożny mocny strzał Madeja, który próbował wkleić piłkę tuż obok bliższego słupka.
Fatalnej postawy swoich kolegów w obronie nie bał się skomentować debiutant, Dariusz Zjawiński, który w pierwszej części gry był zdecydowanie najlepszym piłkarzem gości.
W drugiej części gry długimi momentami z boiska wiało nudą, a do rangi wydarzenia meczu urósł ciekawy wywiad przeprowadzony w przerwie w Lukasem Podolskim. Szarpał jedynie Sebastian Seblecki, który zajął miejsce Cetnarskiego. Nic nie wskazuje na to, by Mateusz w nowym klubie stał się w końcu prawdziwą dziesiątką – a to właśnie ten numer uparcie ubiera od… 2008 roku. Co na to Pele, Messi, Diego Armando?
– Sędzia Raczkowski nie użył jeszcze dzisiaj spreju… Ale fryzura przygotowania idealnie, więc może użył go w innym celu? – ratował sytuację Marcin Baszczyński. Chwilę potem stało się coś wyjątkowego: Radosław Sobolewski zanurkował w polu karnym! Reputacja „Sobola” jest jednak na tyle nieskazitelna, że zamiast nagany otrzymał garść pochwał za „ciąg na bramkę”.
I gdy miałem już ułożoną całą relację z dzisiejszego spotkania, wreszcie wydarzyło się coś ekstra – Łukasz Madej kapitalnie minął dwóch obrońców Cracovii i dograł do Zachary. Napastnik Zabrzan ze stoickim spokojem położył rywala i płaskim strzałem podwyższył prowadzenie. Kapitalna akcja, która pogrążyła bezbarwną dziś Cracovię.
Komplet punktów zostaje przy Roosvelta.