Przez długi okres mogliśmy raczyć się sagą pt. „Czy Chińczycy w końcu przejmą Milan?”. Kiedy w końcu się to udało, wiele osób kręciło głową – bo tradycja, bo nie wypada, bo jakoś dziwnie. Mimo wszystko chińskie dolary były bardzo atrakcyjne i zwiastowały lepsze czasy dla klubu.
Entuzjazm został potwierdzony latem, kiedy to udało się zatrzymać Donnarummę, ściągnąć Bonucciego i kilku innych zawodników, z którymi wiązano duże nadzieje. Po raz kolejny okazało się jednak, że pieniądze nie grają, a bez trenera, który jest w stanie dopasować wszystkie brakujące puzzle, nie zajedzie się zbyt daleko. AC Milan dalej rozczarowuje, dalej nie ma pomysłu i dalej zalicza wpadki, takie jak ta z Benevento. Jak by tego było mało, pieniądze, które miały być siłą „Rossonerich”, mogą się okazać klątwą.
This club gave nothing for its fans in the last 4-5 years but depression and anxiety @acmilan
— Ahmed Wagih (@Ahmed__Wagih) December 17, 2017
Wiosną tego roku amerykański fundusz hedgingowy – Elliott Management – udzielił pożyczki wynoszącej ok. 300 milionów euro, by umożliwić Yonghongowi Li przejęcie klubu. 128 mln musi oddać klub (+siedmioprocentowe odsetki), a 180 mln – Li (ok. 11%). Jeśli te długi nie zostaną spłacone do października, klub może zostać przejęty przez Elliott. Z tego powodu UEFA odrzuciła możliwość dobrowolnego porozumienia w sprawie FFP, a Milan musi zapłacić pięć milionów już teraz, a kolejne 15 jest zależne od dalszych rezultatów ekonomicznych. Klub pracuje już nad refinansowaniem długu, dzięki czemu dałby sobie więcej czasu na regulację zobowiązania. W tym celu współpracuje z Highbridge.
I think Elliott certainly would prefer to just be repaid. But if that doesn't happen, they effectively get AC Milan for just €300m (less if you subtract interest payments received) – a 60% discount to what Li Yonghong paid for it.
— Robert Smith (@BondHack) December 22, 2017
Dyrektor generalny, Marco Fassone, oświadczył, że jest przekonany o zawarciu umowy przed wiosną, jednak „Financial Times” twierdzi, że „osoba powiązana z transakcją” ocenia, że szanse na porozumienie wynoszą jedynie 50:50. Pierwszym problemem jest to, że zarządzający aktywami nie lubią udzielać pożyczek klubom piłkarskim – przepływy pieniężne są zbyt zależne od wyników na boisku. Dodatkowo, dużo wątpliwości budzi sama osoba Yonghonga Li – „New York Times” miesiąc temu donosił, że jego górnicze imperium w rzeczywistości należy do innych osób.
Milan przed sezonem szykował się do odbudowy swojej marki i pozycji na europejskich boiskach. Tymczasem może okazać się, że wpadł w jeszcze większe problemy, niż miał wcześniej. Na pewno nie takich wieści na święta życzyliby sobie fani osiemnastokrotnego mistrza Włoch…