Chociaż przerwa międzysezonowa była w tym roku wyjątkowo krótka, to i tak zdążyliśmy zatęsknić za kopaninami na naszych podwórkach. Wróciła Ekstraklasa, wraca też Gol, czyli krótkie, kilkuzdaniowe komentarze dotyczące postawy każdej z drużyn. 3, 2, 1 zaczynamy!
1. Lech Poznań (3 pkt.) – Eksperymentalne zestawienie, które poznaliśmy kilka chwil przed meczem, trochę nas wystraszyło. Puste trybuny i wynik w stylu Legii – taka myśl zrodziła się w głowie. Rezerwowi „Kolejorza” jednak się spisali. Choć jeden szczególnie zasłużył na wyróżnienie… Vojo Ubiparip. Myśleliśmy już, że w Lechu dostał funkcję magazyniera, albo że wrócił do Novego Sadu i już nigdy o nim nie usłyszymy. A tu proszę, ZMARTWYCHWSTANIE i boimy się tylko, żeby licznik Serba nie zatrzymał się jak w ubiegłym sezonie, na kilku występach. Wtedy też nieźle zaczął (3 bramki w 4 meczach, po 7 kontuzja). Ogólnie Lech zostawił po sobie dobre wrażenie. Wspomniany Ubiparip, nieźli Henriquez i Kownacki, obiecujący Keita. Na ligę starczy, oby starczyło też na Estończyków.
2. Zawisza Bydgoszcz (3 pkt.) – Zawisza w sumie nie zrobił nic, żeby wygrać ten mecz, bo całą brudną robotę zrobili za niego obrońcy Korony, strzelając sobie dwie bramki. Być może dzień dziecka potrwa dłużej, i w czwartek Zulte-Waregem również podarują im jakąś bramkę? Może nawet awans? Tego im życzymy…
2. Górnik Zabrze (3 pkt.) – Mecz z Cracovią został opisany w tym miejscu: https://zzapolowy.com/zakonczenie-kolejki-w-zabrzu-bezbarwna-cracovia-przegrywa-z-gornikiem/#inscore_ifheight_xdc_1546
2. Śląsk Wrocław (3 pkt.) – Może nie w imponującym stylu, ale pokonał solidny zazwyczaj Ruch. W rolach głównych postacie, które w ubiegłym sezonie były drugoplanowe: Pich, Droppa, Hateley. Pierwszy dwoił się i troił, biegał, podawał, strzelał. Natomiast dwaj następni rządzili w środku. Pokazali, że po Stevanoviciu i Kaźmierczaku nie ma co płakać. Zawiedli Mila i Flavio… Milowy co prawda strzelił pierwszą bramkę, a mógł i powinien drugą, ale w przekroju 65 minut spędzonych na boisku, były to jego jedyne godne wyróżnienia zagrania. Zamiana pozycji pomiędzy Milą a Hołotą świadczy tylko o tym, że czas blondwłosego amanta pomocnika dobiega końca. Flavio zaś pokazał, że niestety z Marco ma tylko wspólne nazwisko… trzykrotnie znalazł się w stuprocentowej sytuacji i ani razu nie trafił nawet w światło bramki. Napastnik więc poszukiwany, niemniej jednak gra Śląska na 4 z dużym plusem.
5. Pogoń Szczecin (3 pkt.) – Zagrała słaby mecz. W zasadzie 30 minut gry w piłkę (!) wystarczyło, by pokonać Podbeskidzie, tylko dlatego jednak, że 12 zawodnikiem „Portowców” w ostatnich minutach meczu postanowił zostać bramkarz gospodarzy. Bohaterem oczywiście Adam Frączczak, który raz po raz niepokoił Zajaca… udało się dopiero w doliczonym czasie gry, niemniej jednak, było to trafienie na wagę trzech punktów. Brakowało Akahosiego i Robaka… Matras i Zwoliński choć mocno się starali, raczej ich nie zastąpią (mimo, że ten drugi strzelił bramkę).
6. GKS Bełchatów (3 pkt.) – 6 lat, chyba tyle bełchatowianie nie zaznali porażki na Łazienkowskiej. Nie zamierzali i tym razem… może nie zagrali nadzwyczajnie (szczególnie w drugiej połowie, kiedy to realizacja założeń taktycznych w defensywie ograniczała się do fauli i wybijania piłki przed siebie) ale na Legię to wystarczyło. Trzy ofensywne akcje i niezawodny Ślusarski. Jak zwykle niezgrabny, trochę pokraczny, a ciągle nas zaskakuje…
7. Jagiellonia Białystok (1 pkt.) – Pamiętacie początek rundy wiosennej ubiegłego sezonu? W barwach Lechii szalał Patyk Tuszyński, a na ławce trenerskiej z jego bramek cieszył się Michał Probierz. Kilka miesięcy później dochodzi do bliźniaczej sytuacji, no prawie… Znów błyszczy Tuszyński, znów na ławce oklaskuje go Probierz… tylko już pracodawca inny.
7. Lechia Gdańsk (1 pkt.) – Jedną z naszych narodowych cech, jest pompowanie balonów. Taki balonik powstawał, gdy media rozpisywały się o wzmocnieniach Lechii. Dziennikarze, nawet ci poważniejsi, określali ich mianem „potentatów”, „potęgi”, „polskiego Galaktikos”. Tymczasem… w rolę szpilki wcielił się nie kto inny, jak były zawodnik gdańszczan, Patryk Tuszyński i szybko sprowadził wszystkich na ziemię. Oczywiście „Zieloni” zdołali wyrównać, prezentując w drugiej połowie naprawdę przyzwoity futbol, jednak upłynie jeszcze trochę wody w Wiśle, zanim ci piłkarze zaczną stanowić kolektyw, a wtedy… bój się ligo!
9. Wisła Kraków (1 pkt.) – Niby Wisła była faworytem w spotkaniu z Łęczną, jednak gdy posłuchamy Franciszka Smudę, który mówi, że nie ma kim grać. Czy innego złotoustnego Dariusza Dudkę, który przed meczem stawia sprawę jasno: Wisła nie walczy o Mistrzostwo Polski, to jasne jest, że w klubie atmosfera nie jest najlepsza. Ale też trudno o wyniki, gdy klub zalega z wypłatami i nie ma z czym pojechać na zakupy i lansik do Galerii Krakowskiej. To wszystko było widać na boisku, brak lidera, wszyscy myślami gdzieś daleko, może jeszcze na mundialu wakacjach, a nowi? Sadlok zdobył przypadkowego gola, a Jankowski… zaliczył debiut, tyle.
9. Górnik Łęczna (1 pkt.) – Trzeba przyznać, że Górnik zaprezentował się naprawdę przyzwoicie, a indywidualna akcje i bramka Nowaka – international level! Jesteśmy ciekawi, jak ta zbieranina doświadczonych, ekstraklasowych wyjadaczy poradzi sobie w kolejnych spotkaniach. Oficjalnie witamy z powrotem w Ekstraklasie Bonina, Szmatiuka, Mraza i całą resztę! Swoją drogą, pamiętacie, że Nowak ma ze sobą przygodę z kadrą?
11. Podbeskidzie (0 pkt.) – Wielu oczekiwało zwycięstwa bielszczan na inaugurację sezonu. Powodów było kilka: ostatni mecz przegrany u siebie we wrześniu ubiegłego roku, powrót Demjana, nienajlepsza dyspozycja Pogoni w sparingach. Wszystko nawet nieźle się zaczęło, szybko zdobyta bramka i w zasadzie długo, długo nic… Demjan swoją formę zostawił chyba w Belgii (albo jeszcze w Bielsku rok temu), Wojciech Trochim pokazał, że Ekstraklasa to jednak za wysokie progi, a sylwetką i sposobem poruszania przypominał bardziej Pudziana w ringu, niż profesjonalnego piłkarza (jakim cudem w ubiegłym sezonie na pierwszoligowych boiskach zdobył 8 bramek i zanotował 14 asyst?). Przebudzenie nastąpiło po przerwie. Sokołowski pokazał, że w tym sezonie również ma zamiar być najlepszym strzelcem drużyny i wydawało się, że byle jak, ale jednak Podbeskidzie dowiezie zwycięstwo do końca. Niestety… najpierw ciała dał trener Ojrzyński stawiając na „obronę Częstochowy”, a później swoje „trzy grosze” dorzucił Richard Zajac. W stylu, którego nie powstydziłby się ani Gliwa, ani Pawełek, puścił dwie bramki, które przesądziły o wyniku.
12. Legia Warszawa (0 pkt.) – Takiego MP nie chcemy oglądać. Ani w pucharach, ani w lidze… Winę za porażki ponosi trener Berg. Wojskowi w tym sezonie zagrali 7 meczów (4 sparingi, spotkanie o Superpuchar, potyczkę z Saint Patrick’s, oraz ligowy mecz z GKS-em), taki Radović zagrał tylko w 4. Dlaczego?! Jest przetrenowany?! Chyba nie (podobno okres przygotowawczy nie był ciężki). Polscy piłkarze powinni grać jak najwięcej, w najlepszym zestawieniu, bo tylko jako zespół mogą coś osiągnąć. A jak tworzyć zespół, skoro na przestrzeni ostatnich 3 miesięcy w najlepszym zestawieniu występuje się tylko 4 razy, w dodatku z ogórkami… nie można było znaleźć lepszych rywali (Pogoń np. zagrała z Werderem)? Chyba lepiej dostać w czapę od drużyny z Bundesligi, niż ograć Litwinów. A później bajki o własnej sile i ogrywaniu Steauy…
13. Ruch Chorzów (0 pkt.) – Zaczął imponująco. Już w pierwszej minucie spotkania Filip Starzyński powinien uderzać piłkę z rzutu karnego, sędzia jednak nie dopatrzył się przewinienia Pawelca. Jakim cudem, wie tylko on… Widocznie za dużo naoglądał się mundialu. Z minuty na minutę było jednak coraz gorzej. Najpierw kuriozalnie stracona bramka, zmarnowane dwie setki Gigołajewa, a później już tylko złe wybory, niecelne podania i straty… Wraz z początkiem drugiej polowy spotkania, chorzowianie pogodzili się z porażką… dali sobie strzelić jeszcze jedną bramkę, choć tak naprawdę powinni ich stracić kilka. Nie wróży to dobrze przed czwartkowym starciem w LE.
13. Cracovia Kraków (0 pkt.) – Mecz z Górnikiem został opisany w tym miejscu: https://zzapolowy.com/zakonczenie-kolejki-w-zabrzu-bezbarwna-cracovia-przegrywa-z-gornikiem/#inscore_ifheight_xdc_1546
13. Korona Kielce (0 pkt.) – Ryszard Tarasiewicz nie będzie mile wspominał powrotu do Bydgoszczy. Korona przegrała na własne życzenie, a w zasadzie, na życzenie swoich obrońców. Kamil Sylwestrzak do spółki z Boliguibabababą (?) Ouattarą, zapewnili komplet punktów Zawiszy. Koroniarze zmienili trenera, wymienili kilku zawodników, jednak póki co, styl podobny jak na koniec ubiegłego sezonu, czyli żenujący.
16. Piast Gliwice (0 pkt.) – To już chyba tradycja, trzy ostatnie spotkania gliwiczan przy Bułgarskiej, trzy w czapę, trzy 0:4. Brak atutów na bramce, w defensywie, w ataku i na ławce powoduje, że my już znamy pierwszy zespół, który będzie bił się o ligowy byt. Póki jeszcze nie jest za późno, proponujemy wymienić trenera…