Remis z drużyną, która ma wszystko, żeby wygrywać największe turnieje zawsze dobrze smakuje, a jeszcze lepiej, gdy dzieje się to na Mistrzostwach Europy. Nie było żadnej rozpaczliwej obrony, bo prawda jest taka, że polscy futsaliści rozegrali naprawdę dobre zawody i zremisowali z aktualnym wicemistrzem świata i Europy – Rosją. To oznacza, że słowa Rafała Kędziora sprawdziły się niemal w 100%, gdyż w pojedynczym meczu jesteśmy w stanie – może nie tyle wygrać, ale zremisować – urwać punkty nawet topowej drużynie na świecie.
Rosyjsko-brazylijska mieszanka nie wystarczyła na naszych kadrowiczów, mimo że było widać różnice poziomów. To faworyci grali piłką, to oni stworzyli sobie więcej klarownych sytuacji, przy czym stwierdzenie „stworzyli” nie jest przypadkowe, bo oni kreowali grę, a my głównie czyhaliśmy na ich błędy.
Ale właśnie w tym aspekcie był klucz do sukcesu. Potwierdziły się słowa zarówno Rafała Kędziora, jak i Michała Kubika, że będziemy pilnować defensywy, a głównymi naszymi atutami powinny być zaangażowanie, mądre ustawienie taktyczne oraz stałe fragmenty gry. Te ostatnie dawały szansę na zdobycie bramki. Trener Błażej Korczyński zdecydował się na ryzykowne rozgrywanie rzutów rożnych, gdy już w pierwszej połowie wycofywał z bramki Michała Kałużę.
To właśnie 19-letni golkiper Rekordu Bielsko-Biała był naszym największym bohaterem dzisiaj. Momentami uwijał się jak w ukropie, ale i jego wznowienia gry kilkukrotnie mogły okazać się zabójcze dla Rosjan. Ostatecznie wpuścił tylko jednego gola, ale to nie zmienia faktu, że wykonał kawał bardzo dobrej roboty. Podobnie do reszty zespołu, a my wyróżniamy jeszcze strzelca decydującego gola Michała Kubika. Oddać tak precyzyjny strzał, na dziewięć sekund przed końcem, to robi wrażenie. Krótko mówiąc – chapeau bas panie Michale!
Coś pięknego! Nadzieja umiera dopiero po gwizdku kończącym spotkanie! #RUSPOL #FutsalEURO #FutsalEuro2018 pic.twitter.com/Past5BPK7T
— Konrad Dmochowski (@KonradAmfistory) January 30, 2018
Już teraz możemy być dumni z naszej kadry, która pokazała, że ubiegłoroczny remis z Hiszpanią w Koszalinie nie był dziełem przypadku, bo można takie wyniki powtarzać. Jeśli tą powtarzalność uda się przenieść na czwartkowy wieczór, to możemy być świadkami kolejnej niespodzianki, wszak Kazachowie są kolejną drużyną z czołówki i kolejną byłą republiką radziecką, która szeroko korzysta z brazylijskiej pomocy.