Taktyka, przygotowywanie gry w zależności od rywala, wykorzystanie słabości przeciwnika… Dobrego trenera poznaje się po wielu czynnikach, a jednym z nich jest intuicja, pomagająca m.in. w doborze zmienników. Uspokojenie gry, zabezpieczenie obrony, wzmocnienie siły ognia – powodów jest wiele, a jeśli rezerwowy zostaje bohaterem, wielka część zasługi jest przypisywana trenerowi. Czasem jednak rzeczy dzieją się zupełnie odwrotnie.
Pamiętacie Chapecoense? Jasne, że tak. Brazylijski klub, o którym półtora roku temu wiedzieli pewnie tylko entuzjaści rozgrywek rodem z Kraju Kawy, pod koniec 2016 roku usłyszał cały świat. Takiego sposobu rozgłosu zapewne nie życzyłby sobie nikt, jednak czasu się nie cofnie. Dzięki wsparciu całego futbolowego świata klub stanął na nogi i radzi sobie całkiem nieźle.
Rozgrywki ligowe w 2017 roku zakończyły się dla Chapecoense dużym sukcesem, bowiem rzutem na taśmę udało się zająć miejsce premiowane miejscem w kwalifikacjach do Copa Libertadores. Pierwsze, domowe spotkanie z urugwajskim Club Nacional, miało dać Brazylijczykom dobrą sytuację przed rewanżem.
W nocy z 31.01 na 1.02 przez ponad 3/4 meczu nie działo się zbyt wiele. Dopiero bramka gości w 74. minucie dodała spotkaniu trochę animuszu, a czerwona kartka dla Club Nacional trzy minuty później zwiastowała walkę gospodarzy do samego końca. W 80. minucie za ofensywnego pomocnika Nadsona wszedł 20-letni napastnik – Perotti. W 83. minucie 22-letni Guilherme Augusto, grający na lewym skrzydle, został zastąpiony doświadczonym prawym obrońcą – Eduardo. Wykorzystanie ostatnich zmian, małe odświeżenie formacji, zaskoczenie rywala… Teoretycznie.
Perotti na boisku wytrzymał cztery minuty, a jego starszy kolega – sześć. Obaj wylecieli z boiska za czerwone kartki.
Ostatecznie Chapecoense przegrało 0:1 i na urugwajskiej ziemi będzie miało bardzo trudne zadanie. Zawieszenie dwóch zawodników to jedno, ale sposób w jaki na to zapracowali to ewenement. Pamiętamy wiele nieudanych wejść, jak choćby Steven Gerrard i jego pamiętne 38 sekund w meczu z Manchesterem United przed niespełna trzema laty.
Wyrzucenie dwójki graczy wprowadzonych na ostatnie dziesięć minut to jednak coś, czego można by się doszukiwać chyba tylko w ligach amatorskich. A tutaj przecież mówimy o kwalifikacjach Copa Libertadores, czyli południowoamerykańskiej Ligi Mistrzów. Rewanż już w najbliższym tygodniu, w nocy ze środy na czwartek. Oby „Chape” pokazali tym razem jakieś pozytywne, wyjątkowe dokonanie.