Już czekam na falę płaczu i narzekań z powodu zamknięcia trybun na kolejnym stadionie, tym razem należącym do Cracovii. Bo taka zapewne będzie kara za incydent w meczu z Legią, podczas którego Helio Pinto prawie dostał petardą w głowę. No chyba, że Komisja Ligi pokaże światu swoją kreatywność, w co jednak wątpię. Ponieważ najprościej jest pójść do wojewody i nałożyć kłódkę na bramy od stadionu. Ale czy takie postępowanie się opłaca? Sobotni mecz udowodnił, że nie za bardzo! Mimo iż co sezon odbywa się w Ekstraklasie kilkanaście spotkań bez udziału publiczności, to i tak zawsze znajdą się nowi idioci, którzy zakłócą w jakikolwiek sposób widowisko. Albo tylko zadymią połowę miasta, albo właśnie wespną się na wyżyny głupoty i rzucą w kogoś niebezpiecznym przedmiotem.
Najprawdopodobniej stadion przy ulicy Kałuży zostanie zamknięty na kilka spotkań (lub tylko na derby). Standardowe działanie w takich przypadkach. Oczywiście pokutę przeżyją wszyscy, bowiem w polskich realiach trudno dorwać delikwenta, który popisał się niesamowitą odwagą i zza pleców kolegi rzucił petardą. Wielka szkoda, że być może ujdzie mu to płazem, bo jego złapanie i wymierzenie mu surowej kary, byłoby najlepszą nauczką dla reszty podobnych do niego ludzi. Bo odpowiedzmy sobie szczerze: co wnosi zamknięcie trybun? Nic! Ultrasi przeczekają jakoś od dwóch do pięciu meczów. Może pod stadionem, może w barze, a może u kolegi. Zależy od ich upodobania. Kara się skończy, a oni wrócą do młyna i znów będą robić to co dotychczas.
Jednakże nikt im tego nie broni! Niech sobie śpiewają niecenzuralne pioseneczki a’la „zawsze i wszędzie policja jeb**a będzie”. Niech walą w bębny. Niech klną na sędziego. Niech gwiżdżą. Mogą nawet raz na jakiś czas odpalić racę. Proszę bardzo! W jakiś sposób uatrakcyjniają piłkę nożną i są jednym z głównych motorów napędowych całego biznesu. Ale nie wolno przesadzać! A tą przesadą jest na pewno zbyt gwałtowne naruszenie granicy dzielącą piłkarza od kibica. Nie podoba ci się postawa któregoś z nich lub w ogóle nie lubisz klubu dla którego gra? Użyj wulgaryzmu pod jego adresem i wystarczy! On nawet tych słów nie usłyszy (jeżeli jest skupiony na meczu), a tobie ulży.
Gorzej jest wtedy, gdy mózg „kibica” przestał rozwijać się, kiedy przebywał jeszcze w brzuchu mamy. Wtedy zwykłe wulgaryzmy nie wystarczają i odczuwa potrzebę bezpośredniego ataku. Tak jak uczynił to bohater meczu Cracovia vs Legia. Jego durnotę potwierdza fakt, że rzucił petardą w miejsce, gdzie oprócz Legionistów, przebywali również gospdoarze. Więc istniało duże prawdopodobieństwo, że zamiast uszkodzić wroga, mógł zranić swojego. Gdybym ja był kibicem Cracovii i widziałbym sprawcę tego wszystkiego, nie odpuściłbym mu. Gdyż wystarczyło jedynie, aby nagle pojawił się lekki podmuch wiatru z kierunku południowo-zachodniego i petarda natychmiast zmieniłaby trajektorię lotu, a następnie wylądowałaby na twarzy zawodnika Pasów. Nieszczęście gotowe, a paradoks całej sytuacji wygląda tak, że karierę (oby tylko ją) piłkarza Cracovii zakończyłby tak zwany kibic tego klubu.
Dlatego, jak widzimy, mecze przy pustych trybunach niczego nie wnoszą. W rzeczywistości bardziej podsycają cały konflikt i prowokują idiotów nazywających siebie „fanami”. Wielka szkoda, że osoba, która prawie zakończyła karierę Pinto, przez następne noce będzie spać spokojnie i nic jej się nie stanie. Musiałby się wydarzyć prawdziwy cud, aby została zatrzymana. Aczkolwiek w polskiej policji Jezusów nie ma, więc i cuda się nie zdarzają. Zwłaszcza że kumple tej anonimowej osoby nigdy nie będą chętni na współpracę z organem ścigania, który ścigać nie potrafi.
Złapanie sprawcy wniosłoby sporo do walki z bandytami na stadionach. Otrzymałaby zasłużoną karę, lecz nie jakąś zwykłą (pozbawienie wolności), ale taką naprawdę dającą do myślenia. Uważam, że ciekawym rozwiązaniem jest rozklejanie po całym Krakowie i okolicach plakatów z wizerunkiem twarzy idioty. Zdjęcie powinno być podpisane jego imieniem i nazwiskiem. Dodatkowo należałoby opisać jego wyczyn. Nikt nie lubi takiej sławy, a na pewno rodzina i znajomi „gwiazdy”.
W takich przypadkach żałuję, że polskie prawo nie jest ostrzejsze. Bo nie ukrywałem na twitterze, jakiej ja kary bym oczekiwał. Oprócz publicznego wyśmiania, należy się anonimkowi małe zastraszenie, które na pewno zadziałałoby na resztę w całym kraju. Mam na myśli małą zabawę w „złego gliniarza” prosto z amerykańskich filmów. Czyli? Już tłumaczę. Wsadzamy chuliganowi petardę tam, gdzie słońce nie dochodzi i udajemy, że chcemy ją odpalić. Na pewno od razu zmięknie i z mega cwaniaka przemieni się w mega beksę. Jego reakcję nagrywamy i publikujemy w internecie. Drastyczne? Niechrześcijańskie? Może, ale tacy ludzie są zarazkami, a je trzeba likwidować. Nawet w tak niehumanitarny sposób.
Oczywiście pomysł z petardą w odbycie jest również głupi i nie powinniśmy się zniżać do poziomu idiotów ze stadionów. Ale pomarzyć zawsze można.
Piszę o ukaraniu kolesia, który rzucił petardą, ale doszedłem do wniosku, że konsekwencję powinno ponieść także społeczeństwo, a w głównej mierze osoby, które od momentu narodzin chuliganów, przebywali w ich otoczeniu: rodzina, nauczyciele, znajomi. Ponadto same kluby również nie są bez winy. Zadaniem ich wszystkich było wychować przyszłych kibiców na ludzi, którzy potrafią myśleć racjonalnie oraz szanować innych. Raczej im nie wyszło.
Warto też zwrócić uwagę na to, że w Polsce nadal jest za mało programów wychowawczych skierowanych do młodzieży, które pokazują właściwy model kibica. Owszem, przed Euro 2012 powstało wiele tego typu projektów, ale kiedy fala zainteresowania turniejem opadła, tym samym projekty poszły w niepamięć. I to trzeba zmienić. Ponieważ jeżeli młodzi kibice nie będą uczyć się od właściwych wzorców, wtedy wszystkie zachowania zaczną podpatrywać od osób, które nie powinny w ogóle zbliżać się do orlików, a co dopiero stadionów. Tym samym pojawi się kolejna generacja fanatyków bez wyobraźni, którzy nie powstrzymają swoich agresywnych zachowań.
Ale można o tym pisać, pisać i pisać, a nic z tego nie będzie. Oburzenie zachowaniem z sobotniego meczu w Krakowie minie za dwa/trzy tygodnie. Nasza uwaga skupi się na innych rzeczach. Legia odpadnie z walki o Ligi Mistrzów, Ruch i Lech nie awansują do Ligi Europy, rozpoczną się ligi zagraniczne. Zapomnimy o pewnej petardzie, która mogła poważnie uszkodzić Pinto. W tle wszystkiego kibice Cracovii przeczekają karę i powrócą na stadion. Natomiast chuligani z całego kraju będą sobie ciągle żyć spokojnie i planować kolejne akcje. Jestem ciekaw, jak długo będziemy przymykać na nich oko. Może do momentu, aż następna petarda zostanie rzucona perfekcyjnie i naprawdę wyrządzi komuś krzywdę? Jak to głosi pewne przysłowie: Polak mądry po szkodzie. Chyba tak rzeczywiście będzie. Coś musi się stać strasznego, żeby miała miejsce reakcja.