Kiedy człowiekowi wydaje się, że w trakcie tych wszystkich lat z piłką nożną zdążył zobaczyć wszystko, zawsze znajdzie się ktoś, kto skutecznie wybije mu tę myśl. Głowa piłkarza to głęboka studnia i jak widać nie da się przewidzieć, jaka myśl powstanie, kiedy rzucony kamyk w końcu zrobi „plum”. Tym razem zademonstrował nam to Marko Marin.
Widzieliśmy już Rivaldo znokautowanego po lekkim uderzeniu piłką, widzieliśmy Busquetsa sprawdzającego czy sędzia zauważył, że umiera, widzieliśmy arbitra próbującego podciąć zawodnika, kiedy ten przypadkowo na niego wpadł… Ale czy widzieliście kiedyś, żeby zawodnik wykłócający się z sędzią padł na murawę, po tym jak ten lekko go dotknął? Jeśli tak, to nie wiemy kiedy i gdzie. Dla nas to pierwszy raz i naprawdę… nie da się tego wytłumaczyć.
28. kolejka greckiej Super League. Goniący drugie miejsce – gwarantujące udział w kwalifikacjach do LM – Olympiakos przegrywa na wyjeździe z ledwo utrzymującym się w lidze Apollonem Smyrnis. 90. minuta, na tablicy wyników 1:0. Czujecie napięcie, prawda? Czuli je również przyjezdni, kiedy właśnie wtedy arbiter nie podyktował oczywistego (według nich) rzutu karnego. Zawodnicy z miejsca ruszyli do arbitra niczym Ballack w 2009 roku i właśnie wtedy Marko Marin doznał jakiegoś zwarcia styków.
?? Marko Marin, Yunanistan'da oyunculuğa başladı pic.twitter.com/CAi4v319bC
— Sporxtv (@sporxtv) April 23, 2018
Ogłaszamy konkurs pt.: „Co autor miał na myśli?” (do wygrania talon). Na razie propozycje są takie, że Niemiec chciał wywalczyć stały fragment gry, albo liczył, że sędzia da sobie czerwoną kartkę, a w jego miejsce pojawi się jakiś „potrafiący gwizdać”. Po tym zachowaniu chyba można sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego kariera Niemca nie wypaliła. W końcu wszyscy dobrze kojarzymy go ze świetnych występów w Werderze Brema (m.in. z Oezilem), dzięki którym w wieku 20 lat regularnie grał w reprezentacji, a w 2012 roku trafił do Chelsea.
A potem? Potem były coraz słabsze wypożyczenia, które lepiej przemilczeć – tak samo, jak ten niedzielny popis. Koniec końców Olympiakos na dwie kolejki przed końcem traci cztery oczka do PAOK’u i chyba może zapomnieć o przyszłorocznej Lidze Mistrzów. Niegdyś wielki talent przypomniał o sobie po długiej przerwie, ale chyba wolelibyśmy, żeby to zrobił w inny sposób…