Imponujący przez lata stabilnością blok defensywny Manchesteru United wydaje się być poważnie zachwiany. Czerwone Diabły bowiem drugi sezon ligowy z rzędu kończą z przekraczającą 40 liczbą straconych goli, a wraz z zakończeniem rozgrywek z zespołem pożegnały się filary defensywy – Patrice Evra, Rio Ferdinand oraz Nemanja Vidic. Jakby tego było mało, prawdziwe trzęsienie ziemi na Old Trafford planuje wywołać Louis van Gaal, który ekipę United ma zamiar przestawić na grę trójką obrońców. Tym, który na niemałym zamieszaniu w formacji obronnej Czerwonych Diabłów skorzysta najbardziej może okazać się Phil Jones.
Nie popisała się defensywa, podobnie zresztą jak cały zespół Manchesteru United w tegorocznej kampanii Premier League. 43 stracone bramki to powtórka niechlubnego wyniku z sezonu 2012/13. Wówczas jednak braki w defensywie z powodzeniem tuszowali zawodnicy przednich formacji, a problem zbyt dużej liczby straconych goli został przemilczany. W minionym sezonie sytuacja nie uległa jednak poprawie, a wynik 57 goli straconych we wszystkich rozgrywkach dopełnił obraz koszmarnego sezonu w wykonaniu Czerwonych Diabłów. Defensywna United pękała zbyt często w pojedynkach z potentatami. Trzy gole stracone w meczach kolejno z Chelsea, Liverpoolem, Bayernem, czy siódemka zaaplikowana w czasie dwóch spotkań przez rywala zza miedzy – ekipę Manchesteru City. A niemalże ten sam personalnie blok defensywny przed pięciu latu zdołał zakończyć sezon ligowy z imponującym wynikiem 24 straconych bramek.
Po tak rozczarowującym czasie z Old Trafford postanowiło rozstać się aż trzech zawodników, którzy przez lata tworzyli jedną z najlepszych formacji obronnych w historii klubu. O ile prawa strona defensywy nie była stabilna i jej obsada często ulegała zmianie, o tyle para stoperów Rio Ferdinand – Nemanja Vidic, a także Patrice Evra na lewej stronie obrony, od roku 2006 niepodzielnie panowali na połowie bronionej przez United. Stąd też szokujące mogło być jednoczesne odejście całej trójki
Mimo tego, że blok defensywny Manchesteru United wydaje się być rozbity, jak nigdy dotychczas, to nowy trener drużyny – Louis van Gaal planuje na Old Trafford pójść o krok dalej. Po udanym w wykonaniu Holandii van Gaala mundialu w Brazylii i zakończonym powodzeniem ustawieniem trójką obrońców, holenderski trener planuje zaadaptować do tych warunków również swój nowy zespół. I choć klimat Premier League wydaje się nie sprzyjać wszelkim eksperymentom związanym z defensywą (Andre Villas-Boas wysoko ustawioną linią obrony przypłacił posadę w obu londyńskich klubach), to van Gaal wydaje się być tym faktem niezrażony. Ustawienie zespołu Czerwonych Diabłów w dotychczasowych sparingach pozwala przypuszczać, że trójka defensorów będzie optymalnym zestawieniem bloku obronnego United w zbliżającej się kampanii. We wszystkich dotychczasowych grach kontrolnych podopieczni Louisa van Gaala ustawieni byli z tyłu trójką obrońców.
Po exodusie legendarnych defensorów van Gaal ma jednak problem z obsadą nowej linii obrony. Pomijając graczy akademii, w zespole United naliczyć się można zaledwie trzech stoperów. Zdaje sobie z tego sprawę Holender i już poszukuje nowych postaci w obronie do formacji 3-5-2. Na rynku transferowym nie widać dziś jednak wielu sensownych opcji – klasowych defensorów za rozsądne pieniądze. Choć lista potencjalnych wzmocnień wydaje się długa, to jedynie Mats Hummels oraz Thomas Vermaelen wydają się transakcjami możliwymi do zrealizowania.
O ile nawet transfer stopera dojdzie do skutku, to całej linii defensywy van Gaal w te wakacje wymienić nie zdoła. Tym, który spośród obecnych zawodników United na angaż w formacji obronnej może liczyć najbardziej jest Phil Jones. Zawodnik, który wydaje się mieć wszelkie możliwe atuty, by w obronie van Gaala zaistnieć. Póki co wychodził w pierwszej jedenastce we wszystkich trzech grach kontrolnych, a Manchester w czasie pobytu młodego Anglika na boisku gola jeszcze nie stracił.
Przygoda Phila Jonesa z Manchesterem United miała już wiele zwrotów. Początek w klubie z Old Trafford młody Anglik miał znakomity. Z miejsca wywalczył sobie pierwszy plac, a 16 milionów funtów, jakie zdecydował się wyłożyć za niego sir Alex Fergson wydawały się być świetnie spożytkowaną sumą. Po piorunującym starcie sezonu 2010/11, tak jak i cały Manchester United, tak i Phil Jones zgasł. Debiutancki sezon na Old Trafford, naprawdę udany pozostał w cieniu kilku niefortunnych zagrań, jak komiczna bramka samobójcza z St James Park. Coraz mniej uwagi zaczęto skupiać na czysto piłkarskiej postawie młodego Anglika.
O tym, że wszechstronność zawodnika bywa korzyścią dla zespołu, a niekoniecznie już samego zainteresowanego Jones również zdołał się przekonać. Anglika zaczęto rzucać wszędzie – środek obrony, prawa strona, pozycja defensywnego pomocnika. W takich warunkach ciężko o stabilność i najwyższą formę. W minionym sezonie Jones mimo wszystko wyglądał jednak najlepiej spośród wszystkich defensorów Czerwonych Diabłów. I choć na tle tak słabo spisujących się kolegów nie jest to może osiągnięcie niezwykłe, to jednak z pewnością stawia Jonesa w dobrym świetle.
Nowy sezon, to nowe nadzieje. Jones nie jest z pewnością jedynym podekscytowanym możliwością współpracy z Loiusem van Gaalem. „Musisz przyzwyczaić się do nowego systemu. To pierwszy raz, kiedy grałem trójką obrońców z tyłu. Każdy menedżer ma swoją filozofię, idziemy w dobrym kierunku i liczymy na lepszy od ubiegłego sezon. To nie jest ogromna różnica w stosunku do tego, co robiliśmy do tej pory. Jesteś obrońcą i masz bronić. Będziemy nad tym pracować i jestem pewien, że będziemy gotowi na rozpoczęcie nowego sezonu.” Tak o nowej sytuacji w klubie mówi Anglik.
Wydaje się więcej niż pewne, że Phil Jones będzie u van Gaala zawodnikiem pierwszego wyboru. Przez ostatnie trzy sezony na Old Trafford angielski defensor niejednokrotnie dowodził wysokich umiejętności, a i jak na 22-latka doświadczenie ma ogromne. To wreszcie Holender może uniwersalność Jonesa spożytkować w najlepszy możliwy sposób. Anglik do taktyki 3-5-2 jest stworzony, może z powodzeniem grać w centrum obrony, ale także jako prawo-środkowy defensor. Spośród Phila Jonesa, Chrisa Smallinga oraz Jonny’ego Evansa, to właśnie były zawodnik Blackburn Rovers wydaje się być najbliżej pierwszej jedenastki.
Przed Jonesem sezon ekscytujący. O ile nie dojdzie do żadnego zwrotu akcji, to najbliższe miesiące będą należeć do Anglika, bo okoliczności jakie na Old Trafford zaistniały predestynują go do odegrania pierwszoplanowej roli w zbliżającym się sezonie.